O kuriozalnym zachowaniu Platformy Obywatelskiej i jej strachu przed aktywnością Polaków rozmawiamy z posłem Kazimierzem M. Ujazdowskim z Prawa i Sprawiedliwości.
wPolityce.pl: - Marszałek Sejmu Ewa Kopacz w ostatniej chwili przesunęła debatę i zrzuciła z porządku obrad obecnego posiedzenia Sejmu głosowanie w sprawie referendum dotyczącego m.in. sześciolatków. Jak Pan ocenia tę decyzję?
Kazimierz M. Ujazdowski: - Jest to przede wszystkim wyraz braku kultury demokratycznej. Przypomnę, że referendum edukacyjne czeka na rozpatrzenie już od kilku miesięcy - podpisy zostały przecież złożone jeszcze przed wakacjami. To, co się stało wczoraj późnym popołudniem to jest próba odłożenia głosowania w sprawie samego zarządzenia referendum. Rozumiem, że Platforma nie jest pewna większości i dlatego próbuje na siłę odroczyć termin głosowania o dwa tygodnie, na następne posiedzenie Sejmu. Sama debata odbędzie się bowiem dopiero pojutrze, w czwartek i w ten sposób, Platforma uniknie głosowania już na tym posiedzeniu Sejmu. Dlatego przesunięcie debaty o jeden dzień oznacza w istocie odłożenie głosowania o 2 tygodnie.
Platforma boi się, że przegra to głosowanie? Nie wierzy, że może liczyć na wszystkich posłów z koalicji oraz niezależnych?
- Tak, Platforma boi się, że przegra wszystkie trzy głosowania dotyczące partycypacji obywateli w życiu publicznym. Przypomnę, że oprócz referendum edukacyjnego chodzi o głosowanie w sprawie Pakietu demokratycznego - czyli zmian w regulaminie sejmowym poszerzających prawa opozycji i obywateli, które też powinno się odbyć na tym posiedzeniu Sejmu i jest blokowane przez panią marszałek oraz o projekt zmiany Konstytucji, który ma na celu urealnienie procedury referendalnej.
Platforma nie ma pewności, że dysponuje większością we wszystkich tych trzech kwestiach. Oczywiście najbardziej znaczącą politycznie jest kwestia referendum edukacyjnego.
A co jest takiego w Pakiecie demokratycznym, czego tak obawia się Platforma?
- To jest zestaw rozwiązań, które umacniają kontrolę parlamentarną, dają w istocie więcej instrumentów opinii publicznej i zwiększają przejrzystość procesu ustawodawczego. Najważniejszymi elementami Pakietu demokratycznego są m.in: zakaz odrzucenia w pierwszym czytaniu ludowej inicjatywy ustawodawczej, demokrayzacja wysłuchania publicznego, zasada, że praca nad podatkami odbywają się tak samo, jak prace nad kodeksami, czyli niemożliwe jest ekspresowe podwyższanie podatków z tygodnia na tydzień, odmrożenie procesu legislacyjnego, czyli likwidacja tzw. zamrażarki marszałka Sejmu w postaci wyznaczania konkretnych terminów, po których muszą się zakończyć prace ustawodawcze. Wreszcie jest ten dobry standard w zakresie polityki europejskiej - premier bądź minister spraw zagranicznych ma obowiązek poinformować parlament, jakie stanowisko zajmie na posiedzeniu Rady Europejskiej.
Rzecz polega na tym, że rzeczywiście udało nam się tu zgromadzić szerokie poparcie polityczne w parlamencie, bo wiele środowisk politycznych rozumie, że wzmocnienie kompetencji parlamentu buduje także autorytet Sejmu.
Jesteśmy w przededniu ostatecznej decyzji - zostało już tylko głosowanie, które będzie wiążące i ostateczne, bo jak rozumiemy, regulamin sejmu nie podlega żadnej innej procedurze. Pakiet demokratyczny przeszedł bowiem wszystkie konieczne procedury, zyskał rekomendację Komsiji Regulaminowej, gdzie spotkał się z przychylnością wszystkich ugrupowań poza Platformą. Obyczaj parlamentarny każe poddać pod głosowanie sprawozdanie komisji, na najbliższym posiedzeniu Sejmu, a tak się nie dzieje i już na trzecim, kolejnym posiedzeniu jest blokowany przez panią marszałek.
I może być blokowany w nieskończoność, do końca obecnej kadencji Sejmu?
- Tak głosi wieść nieoficjalna, że pani marszałek zamierza zastosować najchłodniejszą zamrażarkę w stosunku do tego projektu, ale ja liczę na nacisk opinii publicznej. Platforma już liczy się wyłącznie ze zorganizowaną opinią publiczną, a wiele środowisk obywatelskich optuje za rozszerzeniem praw politycznych obywateli, za rozszerzeniem demokracji bezpośredniej, więc to już nie jest tylko kwestia wewnątrz parlamentarna. Dobrą kampanię na rzecz demokracji bezpośredniej prowadzi Instytut Spraw Obywatelskich. Wierzę, że Platforma musi się liczyć z zainteresowaniem i naciskiem opinii publicznej.
Być może musi, ale raczej nie daje tego poznać po sobie - choćby mając w pamięci losy wniosków o referendum w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego czy zakazu aborcji eugenicznej...
- Mam świadomość, że to są działania absolutnie nadzwyczajne, aczkolwiek trudno mi sobie wyobrazić, że kluby parlamentarne zaakceptują praktykę zamrożenia głosowania, czyli zablokowania głosowania nad czymś, co jest już przedmiotem sprawozdania komisji. To jest coś, co uderza w istotę demokracji parlamentarnej. Parlament może rozstrzygnąć wiele kwestii nie po myśli opozycji - to jest jasne - ale nie może uchylać się od decyzji, i to decyzji w sprawie własnego ustroju i wpływu obywateli na przebieg prac ustawodawczych.
Dlatego wierzę, że w końcu to głosowanie zostanie odblokowane i że do niego dojdzie, choć faktycznie spotykamy się z czymś nadzwyczajnym - to jest już trzecie posiedzenie, na któym Pakiet demokratyczny nie jest dopuszczony pod głosowanie.
Podobnie może być z projektem zmian w Konstytucji?
- Ten projekt jest reakcją właśnie na to, że demokracja bezpośrednia w Polsce jest martwa, jest całkowicie zablokowana. Główną ideą tego projektu jest urealnienie referendum - w przypadku zebrnia miliona podpisów, referendum byłoby obligatoryjnie zarządzane. Chcę zwrócić uwagę, że to jest zbieżne z wieloma postulatami wysuwanymi podczas debat konstytucyjnych w środowiskach akademickich. To nie jest wyłącznie postulat opozycji. Chcemy też umocnić status projektów obywatelskich ustaw poprzez zakaz odrzucania ich już w pierwszym czytaniu i zrównanie praw komitetu zgłaszającego ludową inicjatywę ustawodawczą z innymi podmiotami uczestniczącymi w procesie ustawodawczym. Wreszcie chcemy dać także obywatelom prawo występowania ze zmianami w Konstytucji.
Milion obywateli mógłby doprowadzić do zarządzenia referendum i miałby prawo wszczęcia zmian w Konstytucji. Dzisiaj projekt zmian w Konstytucji nie może wyjść od obywateli.
Mam nadzieję, że dojdzie do powstania w tej sprawie Komisji Konstytucyjnej. Jak wiadomo, w przypadku zmiany Konstytucji potrzebna jest większość kwalifikowana 2/3 głosów, ale na razie jesteśmy na etapie by powstała Komisja Konstytucyjna.
PiS może tu liczyć na jakichś sojuszników? Jakie jest tu stanowisko PSL czy SLD?
- W momencie, kiedy zgłaszałem ten projekt, wszystkie partie opozycyjne były "za", PSL nie miał zdania, ale liczę, że przynajmniej część posłów tego klubu udzieli nam poparcia.
Podsumowując - czy Platformie uda się wszystkie te trzy projekty wrzucić do kosza, czy może liczy Pan na jakąś niespodziankę?
nawet dwie.
- Jestem umiarkowanym optymistą, tzn. sądzę, że jedną a może dwie z tych bitew wygramy. Chciałbym wygrać trzy, ale mam prawo sądzić, że wygramy dwie.
not. kim
A w nim między innymi o zwycięskiej bitwie Jana III Sobieskiego, która uratowała chrześcijańskie oblicze Europy, morderczej technice walki szablą opracowanej przez Polaków i spopularyzowanej na całym świecie oraz przyczynach i okolicznościach uwięzienia przez komunistów kardynała Stefana Wyszyńskiego, a także kulturowo-tożsamościowej roli popularnego serialu „Czas honoru”. W związku z przypadającą w tym roku 60. rocznicą uwięzienia kard. Stefana Wyszyńskiego do miesięcznika została dołączona książka z filmem na DVD „Prymas – Trzy lata z tysiąca”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/169222-strach-w-oczach-platformy-przed-glosowaniami-w-sejmie-ujazdowski-spotykamy-sie-z-czyms-nadzwyczajnym-demokracja-bezposrednia-w-polsce-jest-martwa-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.