Kopacz o referendum ws. 6-latków: „Nikt nie obiecywał głosowania na tym posiedzeniu"

fot. PAP/Jakub Kamiński
fot. PAP/Jakub Kamiński

Nikt nikomu nie obiecywał, że na tym posiedzeniu Sejm zakończy prace nad obywatelskim wnioskiem o przeprowadzenie referendum ws. obowiązku szkolnego dla 6-latków – oznajmiła marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Stwierdziła, że w czwartek odbędzie się obszerna debata w tej sprawie.

Kopacz pytana przez dziennikarzy na konferencji prasowej przed rozpoczęciem posiedzenia Sejmu, czy głosowanie nad wnioskiem o referendum dot. 6-latków odbędzie się dopiero za dwa tygodnie, ze względu na możliwy brak większości koalicji PO-PSL, odparła, że "wolałaby się opierać na faktach, niż na pogłoskach".

Jedno jest pewne, a to jest fakt, że ten punkt jest procedowany na tym posiedzeniu. Nikt nikomu nie obiecywał, że to procedowanie będzie zakończone w takiej, czy w innej formie

– powiedziała marszałek Sejmu.

Jak podkreśliła, punkt ten w porządku obrad Sejmu został rozszerzony o wydłużone czasy wystąpień klubowych, a także wnioskodawców, aby "do wszystkich, nie tylko do polityków, dotarła merytoryczna informacja".

Dodała, że debata sejmowa to dopiero początek drogi.

Potem wysoka izba zdecyduje większością głosów, a klub PO liczy niewiele ponad 200 głosów, a cały Sejm 460. Nie zabierajmy parlamentarzystom ich prawa o decydowaniu. To oni będą w głosowaniu decydować, co będzie się dalej działo

- podkreśliła marszałek Sejmu.

Zaznaczyła, że korzystanie z okazji, "że połowy posłów nie ma po to, żeby przepychać pewne projekty, jest już przeszłością". Jak wyjaśniła, po to chce długiej debaty, czasu dla wnioskodawców, aby mieli oni możliwość wytłumaczyć, na czym polegają ich argumenty.

Ale również chcę dać szansę pani minister, która przygotowywała starannie tę reformę do tego, by pokazała te dobre strony posłania młodszych dzieci do szkoły, zwiększając ich szansę w Europie i w Polsce

- powiedziała Kopacz.

Boję się tylko jednego, żebyśmy nie popadli, jak zwykle to bywa na tej sali w taką emocjonalną dyskusję, a wręcz kłótnie w wyniku czego pójdzie przekaz, że my straszymy szkołą, bo tego bym nie chciała. (...) Nasze dzieci, polskie dzieci są również obywatelami Europy, więc wydaje mi się, że powinniśmy także myśleć w tych kategoriach i nie pozbawiać ich szans

- oceniła Kopacz.

W czwartek posłowie zajmą się obywatelskim wnioskiem o przeprowadzenie referendum ws. obowiązku szkolnego dla sześciolatków, pod którym podpisało się niemal milion osób. Organizatorzy akcji (Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców) chcą, by w referendum obywatele odpowiedzieli, czy są za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków; czy są za zniesieniem obowiązku przedszkolnego pięciolatków; czy są za przywróceniem w liceach ogólnokształcących pełnego kursu historii oraz innych przedmiotów; czy są za stopniowym powrotem do systemu: 8 lat szkoły podstawowej plus 4 lata szkoły średniej oraz czy są za ustawowym powstrzymaniem procesu likwidacji publicznych szkół i przedszkoli?

Obowiązek szkolny dla dzieci sześcioletnich wprowadziła do polskiego systemu edukacji ustawa z 2009 r. Początkowo wszystkie sześciolatki miały pójść do pierwszej klasy od 1 września 2012 r.; w latach 2009-2011 o podjęciu nauki mogli decydować rodzice. Rząd, chcąc dać samorządom dodatkowy czas na przygotowanie szkół, przesunął ten termin o dwa lata - do 1 września 2014 r. Poparcie dla inicjatywy referendum zapowiedziała cała opozycja.

Kopacz odniosła się także do postanowienia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ws. polskiej skargi na Rosję w związku ze śledztwem katyńskim. Marszałek stwierdziła, że postanowienie Trybunału nie satysfakcjonuje i może przełożyć się na nastawienie polskiego społeczeństwa do europejskich instytucji.

Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał decyzję, która nie satysfakcjonuje nas. (...) Tym, którzy nie żyją, należy się szacunek i pamięć, tym którzy żyją, należy się prawda i myślę, że europejskie instytucje, tak jak i polskie instytucje, powinny o tej zasadzie bezwzględnie pamiętać

- oświadczyła Kopacz.

Jak podkreśliła, w najbliższy czwartek będzie miała okazję rozmawiać m.in. o tej decyzji Trybunału z jego prezesem Deanem Spielmannem.

My, tacy euroentuzjaści niestety w takich przypadkach boję się, że możemy stracić do europejskich instytucji taką postawę i będę o tym mówić i będę uprzedzać, że nasz entuzjazm w przypadku takich wyroków może przełożyć się również na nastawienie społeczne do europejskich instytucji

- powiedziała Kopacz.

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał w poniedziałek, że nie może ocenić rosyjskiego śledztwa ws. zbrodni katyńskiej oraz stwierdził, że Rosja nie dopuściła się nieludzkiego i poniżającego traktowania krewnych ofiar. Decydującym argumentem dla sędziów był zbyt odległy dystans czasowy.

Wyrok ten ostatecznie kończy sprawę skargi katyńskiej w Strasburgu. Polska strona przyjęła go z rozczarowaniem.

PAP/JUB

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych