Barbara Fedyszak-Radziejowska: W ataku na Kościół nie chodzi o pedofilię lecz o autorytet i pozycję Kościoła oraz jego duszpasterzy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.sxc.hu
fot.sxc.hu

wPolityce.pl: W ostatnich dniach miały miejsce incydenty, które mogą dać do myślenia. W sobotę w Przasnyszu uzbrojony mężczyzna wdarł się na teren parafii i groził księdzu bronią, kilka dni wcześniej nieznany sprawca poprzekłuwał opony samochodom zaparkowanym przed kościołem na warszawskim Ursynowie. Czy to może być efekt medialnej nagonki na Kościół,  związanej ze sprawą pedofilii?

dr Barbara Fedyszak - Radziejowska, socjolog:

W sobotę wspominaliśmy bł. ks. Jerzego Popiełuszkę zamordowanego 29 lat temu i Marka Rosiaka zamordowanego  w Łodzi, w biurze poselskim PiS trzy lata temu. Pierwsza zbrodnia jest symbolem tego, do czego zdolna jest władza, która walczy z Kościołem, księżmi, religią, bo uzurpuje sobie prawo do zarządzania umysłami i emocjami swoich poddanych. Druga  zbrodnia przypomina, czym może skończyć się podkręcanie nienawiści wobec określonych grup społecznych, czy osób. Morderca M. Rosiaka wykrzykiwał słowa nienawiści pod adresem J. Kaczyńskiego i polityków PiS. Środowiska, w których działali mordercy bł. ks. Jerzego nie ukrywały nigdy swojej pogardy i nienawiści do księży. W społeczeństwie , które ma takie doświadczenia, nie ma w mediach miejsca na nienawiść i pogardę. A przecież do dzisiaj nie znamy "nieznanych sprawców", którzy stali za śmiercią trzech księży w 1989 roku; ks.Stefana Niedzielaka, ks. Sławomira Zycha i ks. Stanisława Suchowolca. Czy powrót "nieznanych sprawców" w dzisiejszej rzeczywistości na pewno nie jest możliwy?

 

Śledząc to, co relacjonują ostatnio media, można odnieść wrażenie, że księża nie zajmują się niczym innym niż deprawowaniem dzieci i że problem pedofilii dotyczy tylko Kościoła. Skąd takie zaburzenie przekazu?

Ja zadaje sobie pytanie o reakcję środowiska nauczycieli na szczególny przypadek pedofilii, który wydarzył się między nauczycielka i jej 14 (13?) letnim uczniem. Właśnie urodziła mu syna, więc seksualne kontakty muszą mieć dłuższą historię. To bardzo szczególna sytuacja, bo nauczycielka ma nad swoim uczniem formalną władzę - ocenia, stawia stopnie, promuje do następnej klasy. To jest nie tylko pedofilia, lecz także nadużywanie realnej władzy nad uczniem - dzieckiem, które nauczycielce ufa i wierzy, "że nie robią nic złego"... Pytam o kondycję środowiska pedagogów, którzy w tej sprawie milczą... Dlaczego? Może wzorem Kościoła powinny podjąć podobną aktywność, potępiając postawę nauczycielki i zapowiadając szczególną wrażliwość i wolę współpracy z organami ścigania? 

Czy to nie dziwne, że ataki na Kościół nastąpiły właśnie w chwili, kiedy ten postanowił zmierzyć się z problemem?

Żadnych zdziwień, bo nie o pedofilię tu chodzi, lecz o autorytet i pozycję Kościoła oraz jego duszpasterzy. W tym roku jest nieco więcej powołań, niż w zeszłym roku. Medialne podkręcanie podejrzliwości i wrogości wobec księży ten wzrost powołań może zatrzymać. Żyjemy w kraju doświadczonym brutalną walką z przeciwnikami, (podziemie akowskie, chłopi, księża, związkowcy z "S") więc to, że możliwa jest recydywa, nie powinno dziwić, niestety.....

 

A może to są jednak obawy na wyrost? W erze tabloidów media zawsze podkręcają skandale, a chuligańskie i bandyckie napady zdarzają się zawsze i wszędzie...

To prawda, że niewyjaśnione zbrodnie i akty terroru zdarzają się także w państwach praworządnych i demokratycznych. Ale w takich krajach w mediach pracują dziennikarze. A dzisiaj mam wrażenie, że w III RP miejsce dziennikarzy w wielu redakcjach zajmują pracownicy aparatu propagandy.

 

Jedne media atakują Kościół, inne - równie mocno go bronią...

Nie wiem, czy środowiska wierne zasadom zawodu dziennikarza powinny włączać się w ten nurt krzykliwymi okładkami i podkręcaniem emocji, tyle, że z innych pozycji. Może spokój, merytoryczne komentarze, pewność własnych racji jest lepszą reakcją. Tak jak w przeszłości, tak i dzisiaj nie uda się zamienić Polaków w stado rozhisteryzowanych wrogów Kościoła. Nawet, gdy oczekują tego specjaliści od "ciepłej wody w kranie", bo właśnie  wchodzą w sojusz ze specjalistami od "pokojowego przekazywania władzy" rodem z PRL. Ale zarazem nigdy nie mamy gwarancji, że ktoś z zaburzona osobowością, nie zareaguje agresją... Ale ja emocji strachu strachu i lęku nie zamierzam podkręcać!

 

Jak wobec tego należy reagować na te ataki? Jak powinien zachować się Kościół, a jak my - świeccy katolicy?

Kościół, mimo zaskoczenia skalą agresji radzi sobie coraz lepiej. Proponuję nie poddawać się specjalistom od huśtania emocjami, którzy narzucają nam tematy dyskusji. Dlaczego tak łatwo wchodzimy w pisane przez nich scenariusze? Nie stać opozycji na własną hierarchię problemów i tematów? Nic innego, ważnego nie dzieje się dzisiaj w Polsce? Naprawdę?

not. Anna Sarzyńska

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych