Tym, którzy martwią się, że prawda w sprawie smoleńska wyłania się zbyt wolno, a niezależne śledztwo prowokuje tak brutalne kontrataki, odpowiadam: spójrzcie na układ sił

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Przykłady katastrof lotniczych, w których ginęli przywódcy państw bądź organizacji międzynarodowych stawiają ważne pytania o Smoleńsk. Szczegóły - w najnowszym tygodniku "w Sieci"
Przykłady katastrof lotniczych, w których ginęli przywódcy państw bądź organizacji międzynarodowych stawiają ważne pytania o Smoleńsk. Szczegóły - w najnowszym tygodniku "w Sieci"

Dowiedziałem się z niedzielnych "Wiadomości" TVP, że za kryzys w Polsce i dwa miliony bezrobotnych odpowiadają Stany Zjednoczone i ich nieodpowiedzialna polityka. Dowiedziałem się też jak straszny jest kler w Polsce, zwłaszcza arcybiskup Michalik, i że powinien zamilknąć dla dobra Kościoła. Pomyślałem, że pomyliłem kanały, wszak TVP Historia o tej samej porze emituje stare peerelowskie "Dzienniki Telewizyjne". Ale nie, to było TVP 1, "Dziennik" jak zawsze się na moim cud-dekoderze nagrywał.

Dobrze jest spojrzeć czasem na peerelowską propagandę. Raz by zobaczyć jak stare są pewne sformułowania, kalki pojęciowe, a zwłaszcza dzielenie opozycji na konstruktywną i awanturniczą, a Kościoła na słuszny i upolityczniony. Dwa, bo ambicji opisywania tego co dzieje się na świecie, mimo propagandowej naleciałości, możemy tamtemu programowi zazdrościć. Dziś mamy w roli korespondenta niejakiego Marcina Antosiewicza, którego infantylizm i dziecięcy zachwyt w opisywaniu relacji polsko-niemieckich doskonale pasuje do infantylizmu obecnie rządzących.

Kiedy więc Niemcy konsekwentnie przerabiają nas na zbrodniarzy nazistowskich, całkiem świadomie i z rozmachem tak dużym iż nawet włoska poważna agencja prasowa przejmuje ten język, polski prezydent i polski premier odwracaj głowy.

CZYTAJ KONIECZNIE, KONIECZNIE: Niemiecki historyk: "Niemcy świadomie używają sformułowania 'polskie obozy zagłady'. Nie ma mowy o lapsusie językowym"

oraz

"Lager polacco": włoska agencja ANSA robi z Auschwitz „polski obóz”.

Co zrobiłby na ich miejscu odpowiedzialny przywódca państwa polskiego? Po pierwsze uruchomił odpowiednią kampanię propagandową, z akcją podawania kłamców do sądów, z produkcją filmów i zdecydowanymi interwencjami dyplomatycznymi, które zdarzają się wprawdzie, ale są słabo słyszalne. Co więcej, na każdym oficjalnym spotkaniu, każdej konferencji prasowej odczytywałby krótkie oświadczenie stwierdzające, że używanie takich określeń jest niedopuszczalnym fałszem. Tak robiłby, bez względu na cenę, śp. Lech Kaczyński. A obecni ukochani przywódcy - nic. Zamiast tego - finansują "Pokłosie", które powiela schemat Polaka - antysemity - mordercy Żydów i ma tyle wspólnego z prawdą co Maciej Stuhr ze znajomością historii.

To poczucie władców, że za nic się nie odpowiada, przejawia się w każdej niemal ważniejszej sprawie, przy każdym wyzwaniu. Niech sobie media, także niestety publiczne, rozjeżdżają skrajnie niesprawiedliwie Kościół - wąsaty pan prezydent i tak znajdzie swojego biskupa, nic nie musi robić, nie będzie reagował. Niech sobie jakieś panie w ministerstwie edukacji kasują klasykę literatury narodowej i historię Polski - zawsze znajdzie się poseł PO, który zawyje z radości. Niech tam młoda Polska emigruje - trochę pary ujdzie i łatwiej się będzie manipulowało przy kolejnych wyborach jak to w referendum warszawskim przećwiczono.

Ale najbardziej skrajnym wyrazem tej nieodpowiedzialności, tego skrajnego nihilizmu, jest sprawa Smoleńska.

Od pierwszych godzin po tragedii co chwila mamy do czynienia z niewyobrażalnymi w cywilizowanym świecie skandalami. Na ciepłych jeszcze trumnach agent SB w służbie dyplomacji ministra Sikorskiego proklamuje pojednanie polsko-moskiewskie. Chwilę potem, gdy zgliszcza jeszcze dymią, ekipy rosyjskie rozpoczynają rozbijanie wraku łomami, cięcie piłami i zwalają wszystko na kupę. Samolot znika w oczach. Polska prokuratura i komisja rządowa całe swoje śledztwo opiera na materiałach dostarczonych przez ludzi Putina. Nie zmierzyli brzozy, nie wydostali oryginałów czarnych skrzynek, nie obeszli porządnie terenu, nie mówiąc o przesłuchaniu świadków. Płyną z Moskwy sfałszowane protokoły i stenogramy, pomylone ciała zbezczeszczone sekcyjnymi rękawiczkami wetkniętymi w czaszki polskiej elity, a nasi turyści przywożą ludzkie kości wygrzebane ma miejscu tragedii.

Polskie państwo nie kiwa nawet palcem by naprawdę wyjaśnić jak zginął prezydent i duża część narodowej elity. Nie zwraca się o pomoc do NATO czy USA, nie buduje nacisku na Rosję, nie korzysta nawet z tych narzędzi naukowych, które są dostępne. Odwrotnie - naukowcy niezależni są szykanowani, wyszydzani, atakowani. Niektórym puszczają nerwy jak prof. Jackowi Rońdzie. Nie bronię tego co zrobił, niezależne śledztwo smoleńskie to za poważna sprawa by używać jakichkolwiek "blefów". I choć wynikó jego badań owo nieszczęsne zachowanie nie znosi, to uderza w całe dochodzenie.

Zwróćmy jednak uwagę: rezygnacja profesora Rońdy z przewodniczenia konferencji smoleńskiej jest jedyną honorową dymisją w sprawie tragedii smoleńskiej. Główni polscy śledczy i ich zwierzchnicy skórę mają dużo grubszą, oni nigdy nie rezygnują.

Żaden z Klichów, Miller, Lasek i ich współpracownicy, nigdy się nie cofną o krok choć skompromitowali się bowiem dziesiątki razy. I ledwie to do opinii publicznej dotarło. A teraz krzyczą: kłamstwo smoleńskie. Ot, wysilili dowcip. Łapaj złodzieja - krzyczy złodziej. Ale zza pazuchy wystaje dowód matactwa: zdjęcia z miejsca tragedii, doskonałej jakości, które mają na składzie. Dlaczego się wcześniej nie pochwalili? Dlaczego pokazali tylko kilka? Dlaczego w raporcie Millera zamieszczone jakieś paskudztwa z Internetu?

Większość dzielnych reporterów tych pytań nie zadaje. Gdyby nie przewaga medialna, gdyby nie brutalna siła stosowana w obronie kłamstwa smoleńskiego, padłoby ono już dawno. Ale i tak padnie. Bo może sobie Maciej Lasek wraz z "Wyborczą" setki konferencji organizować, ale choćby analizie profesora Biniendy, który pokazuje naukowo, profesjonalnie, że to skrzydło, w tym locie, nie mogło przeciąć tej brzozy, a próbka aluminium w momencie zderzenia nie rozpada się na kawałki nie jest w stanie przeciwstawić. Tymczasem oficjalna wersja mówi, że w czasie katastrofy Tu-154M kruszył się jak szklanka. Itp. Itd.

Po tej stronie jest uparte poszukiwanie prawdy, w duchu prawdziwej "Solidarności", tam niechęć do wykonania najbardziej oczywistych badań i wysiłków. Tu zdarzać się mogą błędy i pomyłki, tam jest świadoma manipulacja, metodyczne powielanie kłamstw Anodiny. Tu jest poświęcenie prywatnego czasu, pieniędzy, ryzyko ataku ze strony rządowej, tam wszystkie narzędzia państwowe i większość mediów.

Tym, którzy martwią się, że prawda wyłania się zbyt wolno i że prowokuje tak brutalne kontrataki odpowiadam więc - spójrzcie na układ sił. To co się udało osiągnąć, fakt, że odbędzie się już druga, profesjonalna i godna zaufania konferencja smoleńska, to i tak sukces podobny do tego solidarnościowego z 1980 roku. Nawet ci sami ludzie, wierni tamtej idei, są w to zaangażowani. Ale to dopiero początek drogi, a zmiana rządu jest podstawowym warunkiem szybkiego dojścia do prawdy. Bo tylko dla tego rządu warunkiem trwania jest obrona kłamstwa o wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 roku i wcześniejszych.

 

 

-------------------------------------------------------------------

-------------------------------------------------------------------

Kup książkę wSklepiku.pl!

"Zachowujmy się jak ludzie wolni: Janusz Kurtyka we wspomnieniach bliskich"

autor:Łukasz Wiater


Zachowujmy się jak ludzie wolni: Janusz Kurtyka we wspomnieniach bliskich

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych