Salon dziennikarski. Jacek Karnowski: "Debata miała nadać sprawie powagi, a prof. Kleiber mówi, że skoro nie ma powagi, to nie będzie konferencji"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wpolityce.pl/TVP1
fot. wpolityce.pl/TVP1

O stołecznym referendum, o zawirowaniach wokół prac zespołów Antoniego Macierewicza i Macieja Laska, a także o kontrowersyjnej rzeźbie gdańskiego studenta, który przedstawił i wyeksponował radzieckiego żołnierza gwałcącego kobietę rozmawiali goście "Salonu Dziennikarskiego Floriańska 3" wspólnej audycji Radia Warszawa Tygodnika " Idziemy" i portalu wPolityce.pl. Gośćmi Jacka Karnowskiego byli Piotr Zaremba z tygodnika "wSieci", Łukasz Warzecha z dziennika "Fakt", Jerzy Jachowicz z portalu wPolityce.pl i Radosław Molenda z tygodnika "Idziemy".

Wydarzeniem miesiąca, a może nawet jesieni było referendum w Warszawie. Z jednej strony poszło do urn sporo ludzi, ale jednak do odwołania Hanny Gronkiewicz - Waltz zabrakło udziału kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców Warszawy. Czy to referendum mogło być wygrane? Co zawiodło?

- pytał gospodarz audycji, Jacek Karnowski.

Swoje wątpliwości w tej kwestii wyraził Łukasz Warzecha.

Nie wiem, czy nawet gdyby były dobre oznaczenia miejsc do głosowania to udało by się zebrać tylu mieskzańców Warszawy, aby referendum było ważne. To powinno być ostre ostrzeżenie dla PiS, czy ostre wejście polityczne to była dobra strategia. Ja nie przyjmuję argumentu Adama Hofmana, że to było konieczne. Trzeba było zająć się miastem i konkretami, a nie powinna to być kolejna odsłona wojny PiS - PO.

Ludzie zobaczyli, że to kolejna odsłona spięcia między Donaldem, Kaczorem i Macierem i powiedzieli - dziękuję nie idę. A Hofman - główny strateg PiS ds. PR powiedział, że mamy doskonały przekaz i inteligentni go zrozumieli, a inni do niego nie dorośli, ale w sumie, to co oni nas obchodzą, takie lekceważące podejście jest niepoważne

- powiedział publicysta, sugerując, że to może wpłynąć na dalszą karierę polityczną rzecznika PiS.

Według Piotra Zaremby, odwołania Hofmana teraz, tuż po referendum byłoby przyznaniem się do błędu.

Byłoby to oczywiste postawienie pytania o skuteczność Jarosława Kaczyńskiego. Ale nie wiem, czy za miesiąc Hofman nie zostanie odwołany. Były przecież afery z Mielcem, z balangami. Jak znam Jarosława Kaczyńskiego to będzie się starał to napięcie rozładować. Bo to nie koniec ataków na PiS. Nasz Dziennik zaatakował prof. Glińskiego, a nie Hofmana i z tego można korzystać, że mówią rzeczy sprzeczne. Przy kolejnych wyborach to może być dla PiS groźne. Jak się dzieli elektorat na PiS i PO to zawsze skazuje się na mniejszość. Ekipa powinna lepiej przygotować te porażkę, bo przecież takie przewidywania też były. Należało wtedy nie angażować tak ostro lidera. Należało stanąc na pozycji "my tylko pomagamy przy referendum, wspieramy". Inaczej jest, jak się tylko pomaga przy referendum, wtedy nie da się powiedzieć i nie ma konieczności powiedzieć, że przegraliśmy

- diagnozował Zaremba.

Poza tym od razu po referendum prof. Gliński i Jarosław Kaczyński weszli w tę retorykę, która PiSowi szkodzi, złe media, szkodzą nam…

- dodał Łukasz Warzecha.

Ale jeśli nie będziemy mówili o komisji wyborczej, że nie stanęła na wysokości zadania, ze nie było obwieszczeń, to będziemy godzili się na standardy białoruskie, musimy co najmniej krzyczeć

- zaprotestował Jacek Karnowski. Swoją opinię wyraził także Jerzy Jachowicz.

Ja bym nie obciążał przegraną PiS-u, podkreślałbym agresywna politykę mediów mainstreamowych i rządu, które zdołały przeforsować ideę, że referendum to jest sprawa polityczna i część ludzi w to uwierzyła

- stwierdził Jachowicz, widząc jednak pewne błędy PiS

Są inne ważne rzeczy, które miały miejsce, dziwię się, że PiS nie korzysta z tego i nie prowadzi teraz ataku. Przecież ukryto fakt rozdania premii przez Hannę Gronkiewicz - Waltz, prawie milion dla urzędników. Ukrywa się tez przypadki pewnej agresji i zastraszania urzędników, którzy chcieli iść na referendum przez przełożonych, o tym się nie mówi

- dodał Jachowicz.

Czy z tego referendum nie płynie wniosek, że trzeba być jednak bardziej profesjonalnym? Przecież taką kampanię jak wielkie W, to się wymyśla w jeden wieczór - nawet Hofman to przyznał

- stwierdził Jacek Karnowski.

Ja bym nie wybielał tak bardzo PiS-u, myślę, że referendum miało szanse powodzenia tydzień przed referendum, w dniu głosowania już nie i to właśnie ze względu na strategię PIS. To, co robiły media mainstreamowe to nic nowego. PIS zamiast zrobić merytoryczną dyskusję, co w warszawie jest ważne, to zrobiło kampanię my PiS walczymy o warszawę i walczymy z PO

- mówił na temat porażki PiS Radosław Molenda z tygodnika "Idziemy".

Łukasz Warzecha dodał, że warto skupić się nad nastrojami w Warszawie, które panują już po referendum.

Ciekawe jaki wynik byłby tydzień po. Od razu w zasadzie okazuje się, że nie ma kasy na metro, nie będzie mostu na czas remontu trasy AK i potem premie. Za rok mamy wybory samorządowe, Hanna Gronkiewicz - Waltz będzie zapewne kandydowała. Ciekawe, czy ci, którzy nie poszli tera z na referendum poczują się zrobieni w bambuko i ciekawe co zrobią za rok

- pytał publicysta.

Drugim tematem w dyskusji publicystów były sprawy związane z pracami ekspertów zaangażowanych w wyjaśnianie przyczyn katastrofy smoleńskiej.

W poniedziałek rozpoczyna się duża konferencja smoleńska, a tymczasem prof. Kleiber wycofał się z organizacji debaty między ekspertami. Media wyłapały, że kilka miesięcy temu prof. Rońda zablefował, że ma dowody na to, że piloci nie zeszli poniżej 100 metrów. Co o tym sądzić?

- rozpoczął dyskusję Jacek Karnowski.

Poczucie humoru prof. Rońdy jest imponujące, grupa Monty'ego Pythona miałaby gotowy temat do swojego skeczu. A poważnie, albo trzeba być prowokatorem, albo osobą o słabym intelekcie, żeby w takim momencie, kiedy komisja Antoniego Macierewicza jest pod takim obstrzałem wygadywać takie rzeczy, to jest skrajna nieodpowiedzialność

- stwierdził ostro Łukasz Warzecha.

Jacek Karnowski zasugerował, że to wystąpienie prof. Rońdy może być efektem stresu medialnego.

Jeśli tak, to nie powinien on brać udziału w tej sferze działań medialnych

- odpowiedział Łukasz Warzecha, który stwierdził, że trochę komisja Antoniego Macierewicza ma w jego ocenie słabszy okres.

Komisja z użyciem skype była kompletnie nie przygotowana technicznie, trudno mi to zrozumieć, ale jeszcze trudniej zrozumieć, że Antoni Macierewicz chce złożyć doniesienie do prokuratury. Ja się pytam, w jakiej sprawie? Że nie umie się obsługiwać skypa? Te działania będą miały odbicie negatywne w notowaniach PiS

- stwierdził Warzecha.

Wcześniej prof. Rońda mówił, że dokument kupił na bazarze, to już było dziwne. Kiedyś w działania opozycji też angażowały się osoby odważne, ale ekscentryczne, taki jest prof. Rońda. Zespół Macierewicza od początku  poszedł zbyt daleko w niepotwierdzonych teoriach, ale z drugiej strony komisja Laska tylko dość mechanicznie idzie w zaparte. Ciągle mamy informacje, że czegoś nie zrobiono, że zrobiono coś na podstawie badań nie własnych ale rosyjskich. Nie wiem czy prof. Kleiber robi dobrze wycofując się z organizacji debaty, bo może ta konferencja coś by dała

- stwierdził Piotr Zaremba.

Ta debata miała nadać sprawie powagi, a prof. Kleiber mówi, że skoro nie ma powagi, to nie będzie konferencji. Przeczuwam tutaj jakieś naciski na prof. Kleibera

- dodał Jacek Karnowski.

Według Jerzego Jachowicza, na korzyść prof. Rońdy, po tym, co wyszło przyznał się do błędu.

Próbuje wyzwolić komisje od tej złej pieczęci, którą sam przystawił. Ale to niewiele da. Ta sprawa będzie nierozstrzygnięta przez lata, bo sytuacja wyjściowa do wyjaśnienia przyczyn katastrofy już została przeoczona

- stwierdził Jachowicz.

Stres medialny rzeczywiście może coś wywołać, ale prof. Rońda z lekceważeniem mówił o tym, że blefował, zupełnie jakby nie rozumiał konsekwencji. To może być przełom, ludzie, którzy nie wiedza, jaka jest prawda o Smoleńsku, mogą o profesorach myśleć, że na nich tez pada jakiś cień padł i to jest fatalne

- dodał red, Molenda.

Trzeci temat porannej dyskusji to ustawienie przez gdańskiego studenta rzeźby radzieckiego żołnierza gwałcącego kobiete.

Z Rosji płyną sygnały oburzenia, mam wrażenie, że to nie jest dobre zdarzenie, czemu ono służy?

- pytał Jacek Karnowski.

O mieszanych uczuciach w tej sprawie mówił także Piotr Zaremba.

To było wydarzenie spontaniczne, nie zrobiła tego żadna partia polityczna, tylko pojedynczy człowiek, który w ten sposób postanowił przypomnieć wydarzenia, które zacierają się już w ludzkiej pamięci. Rosjanie zniewolili nas politycznie, ale uchronili nas przed eksterminacją biologiczną. Ciekawi natomiast to, że krzyk zaczyna się tylko przy happeningach prawicowych, lewicowym się tylko przyglądamy

- mówił Zaremba.

Nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem ambasadora, że armia radziecka niosła nam wolność, to była zamiana jednej okupacji na drugą. Prawidłową reakcją polskiej strony powinno być stwierdzenie, że to jest student i sprawą powinna zająć się prokuratura. Tymczasem nowy rzecznik MSZ, były dziennikarz Gazety Wyborczej Marcin Wojciechowski, już w drugim swoim twittcie przeprosił za to wydarzenie

- podsumował Łukasz Warzecha.

źródło: radiowarszawa.pl/Wuj

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych