Macierewicz apeluje do Tuska: proszę zmienić doradców, bo oni nawet już nie ośmieszają siebie, nie ośmieszają nawet pana, oni Polskę ośmieszają

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Leszek Szymański
PAP/Leszek Szymański

Poseł Antoni Macierewicz odniósł się na swojej konferencji prasowej do kolejnego ataku na prof. Jacka Rońdę. Pytany o wywiad Rońdy dla TV Trwam Macierewicz tłumaczy:

Dyskredytują siebie i swoją pracę dziennikarską ci, którzy mącą w głowach obywatelom Polski. Jest oświadczenie prof. Rońdy, wskazujące na to, że zmanipulowano jego słowa, a on nie zmienił swojego stanowiska. Zawsze uważał tak, jak wczoraj zostało to sformułowane w oświadczeniu zespołu parlamentarnego, którego prof. był współautorem.

Macierewicz mówił również, że zawiadomił prokuratora generalnego o popełnieniu przestępstwa przez osoby, które zakłóciły w środę prace zespołu, przez "systematyczne blokowanie łączności między Sejmem a ekspertami".

Mam nadzieję, że działanie pana prokuratora Andrzeja Seremeta doprowadzi do tego, iż nie tylko odpowiedzialni za to zostaną zidentyfikowani i ukarani, ale przede wszystkim, że zostaną wprowadzone takie zabezpieczenia, które pozwolą instytucjom Sejmu pracować w pełni swobodnie

- powiedział Macierewicz.

W uzasadnieniu zawiadomienia Macierewicz podkreślił, że podczas prac zespołu eksperci mieszkający m.in. w Kanadzie i USA często przedstawiają swoje prace za pośrednictwem łącz internetowych udostępnianych przez Sejm. Jak zaznaczył, podczas środowego posiedzenia zespołu już w trakcie pierwszej prezentacji jednego z ekspertów "nastąpił atak blokujący łączność i uniemożliwiający prezentację". Atak ten - podkreślił Macierewicz - trwał następne 45 minut.

Działanie to nosiło znamiona przygotowanego i profesjonalnego ataku na działalność instytucji Sejmu i wskazuje, że istnieje możliwość sparaliżowania prac Sejmu

- napisał Macierewicz.

Podczas środowego posiedzenia zespołu prezentacja dr. Bogdana Gajewskiego z Międzynarodowego Towarzystwa Badania Wypadków Lotniczych, który łączył się z Warszawą przez Skype'a, była przerywana przez innych użytkowników komunikatora, a komunikaty o przychodzących połączeniach zasłaniały obraz. Pojawiły się także problemy z dźwiękiem.

Poseł PiS odniósł się też do jednego z niepublikowanych wcześniej zdjęć ze Smoleńska, które w tym tygodniu pokazał zespół smoleński przy KPRM. Chodzi o fotografię brzozy, w którą uderzył samolot. Pokazano m.in. metalowe elementy samolotu wbite w drzewo i resztki poszycia Tu-154M wiszące na gałęziach. Macierewicz powiedział, że to zdjęcie jest mu znane, jednak jego zdaniem może ono świadczyć o tym, że doszło do eksplozji, a nie o tym, że skrzydło samolotu uderzyło w to drzewo.

Te pędzące odłamki skrzydła z prędkością 270 km/h zawieszają się na tej brzozie? Na tych gałęziach? Jeśli ktoś mnie chce przekonać, że coś takiego jest możliwe, to naprawdę jest twórcą zupełnie nowej fizyki

- powiedział.

Panie premierze, proszę zmienić doradców, bo oni nawet już nie ośmieszają siebie, nie ośmieszają nawet pana, oni Polskę ośmieszają

- dodał.

Według Macierewicza, "jeżeli kilkadziesiąt metrów wcześniej, dużo wyżej, doszło do eksplozji i poszczególne fragmenty tego samolotu, w tym skrzydła rozpadały się wytracając prędkość (...), to jest możliwe, że taki mały kawałek spadając doleciał i zawisnął wśród gałęzi, to jest możliwe".

Poseł PiS przekonywał też, że analiza dr. Gajewskiego wskazuje, że w przypadku katastrofy smoleńskiej "mamy do czynienia z nieomal podręcznikowym nagromadzeniem tych cech, które obligują do podjęcia badań z punktu widzenia spowodowania tragedii przez eksplozję, ale tego nie zrobiono".

Gajewski zaprezentował wytyczne ICAO (Międzynarodowa Organizacja Lotnictwa Cywilnego), na podstawie których powinny być wyjaśniane i badane przyczyny katastrof lotniczych na świecie. Według niego zarówno raport MAK, jak i komisji Jerzego Millera nie spełniają podstawowych wymogów ICAO i znacząco odbiegają od dokumentów, które opisują przyczyny innych znanych katastrof lotniczych.

Wstępna hipoteza zespołu Macierewicza mówi o tym, że przyczyną katastrofy Tu-154M był łańcuch wydarzeń "zapoczątkowany przejęciem naprowadzania samolotu przez ośrodek decyzyjny w Moskwie", a o katastrofie "przesądziła eksplozja w trakcie odejścia maszyny na drugi krąg".

KL,PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych