Piotr Cywiński dla wPolityce: Kto kogo gwałci? Gdyby autor rzeźby „Komm Frau” został skazany, byłby to czarny dzień dla sztuki

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.PAP/rzeźba "Komm Frau" ("Chodź, kobieto") Jerzego Bohdana Szumczyka/archiwum autora
fot.PAP/rzeźba "Komm Frau" ("Chodź, kobieto") Jerzego Bohdana Szumczyka/archiwum autora

To się narobiło: student gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych Jerzy Bohdan Szumczyk zamieszał w polsko-rosyjskiej zupie. Jego nielegalnie zainstalowana rzeźba pt. „Komm Frau” („Chodź kobieto”) z sowieckim sołdatem-gwałcicielem, ciągnącym za włosy powaloną kobietę i przystawiającym jej pistolet do ust, stała się powodem interwencji rosyjskiego ambasadora Aleksandra Aleksiejewa, który oczekuje, że:

ten wypad zostanie oceniony w sposób adekwatny oraz spotka się z potępieniem ze strony społeczeństwa polskiego.

Co znaczy „adekwatny”? Dlaczego „wypad” i „potępiony”? Gdyby jeden z moich ulubionych malarzy, żyjący przed pół tysiącem lat protoplasta surrealistów Hieronim Bosch, który obnażał wszelkie ludzkie grzechy i niedoskonałości, a którego za życia niewielu rozumiało i niewielu chciało zrozumieć, miał w swej mogile Internet i laptopa, pewnie przewróciłby się w grobie. Szumczyk Boschem nie jest, a jego instalacja jest jak najbardziej realistyczna. Jedyną wspólną cechę, jaką ma ten młody człowiek z holenderskim malarzem, to fakt, że ambasador Rosji i pewnie wielu jego rodaków, byłych czerwonoarmistów -„dżentelmenów” oraz dzieci ich dzieci, wychowane w błogiej nieświadomości o wielkim dziele „wyzwolicieli” nie chcą lub nie potrafią go zrozumieć.

Sztuka miewa różne odsłony, sztuka ma budzić emocje, sztuka ma także prowokować, bo takie jest jedno z jej fundamentalnych praw. Kto pamięta bulwersujące instalacje wybitnego polskiego artysty-rzeźbiarza Władysława Hasiora, jak choćby „Czarny krajobraz” z dziecięcym wózkiem wypełnionym ziemią, krzyżami i zapalonymi świecami, czy z lalką miażdżoną pod igłą maszyny do szycia…?

Nie tak dawno przez Niemcy przetoczyła się wielka dyskusja, gdzie leżą granice sztuki i prowokacji. Przyczynkiem stał się dziesięciometrowy relief pt. „Spuścizna Ludwiga” (byłego ministra finansów RFN, autora niemieckiego „cudu gospodarczego”, później kanclerza Ludwiga Erharda), odsłonięty na ścianie ratusza w Bodman-Ludwigshafen. Autor Peter Lenk nie oszczędził żadnego ze swych znanych rodaków, w tym urzędującego wówczas papieża Benedykta XVI. Jak stwierdził w naszej rozmowie, płaskorzeźba miała wyrażać „sprzeciw wobec obłudy i wyzyskiwaniu przez prominencję”. Był to osobliwy sprzeciw, trochę w stylu Boscha: Lenk przedstawił wszystkich nago, jak jedną rodzinę pławiącą się w pieniądzach. Gerhard Schröder z ręką na wzgórku łonowym swej następczyni, kanclerz Angela Merkel trzymająca w dłoni penisa byłego premiera Bawarii i jej rywala w wyścigu do kanclerskiego fotela Edmunda Stoibera, Stoiber ugniatający genitalia szefa liberałów Guida Westerwelle`go, dziś ustępującego ministra spraw zagranicznych i wicekanclerza RFN, były minister finansów Peer Steinbrück, rywal Merkel w ostatnich wyborach, ściskający między nogami samego siebie i Schrödera… - w Niemczech zawrzało, sztuka to czy pornografia?

Burmistrz miasteczka nad Jeziorem Bodeńskim, gdzie Lenk zrealizował swój artystyczny zamysł, odpierał falę oburzenia - jemu relief się podobał, zapewne głównie z tego względu, że nagle tę liczącą zaledwie 4 tys. mieszkańców mieścinę w Badenii-Wirtembergii zalała blaszana lawina autobusów z wycieczkami. Na rzeźbę Lenka Urząd Gminny wyłożył 35 tys. euro, resztę dorzuciło Towarzystwo „Przyjaciół Sztuki”, lokalne biuro podróży, filie banków oraz miejscowy hrabia. I co? I nic. Nie trudno wyobrazić sobie, co by się stało i jak zareagowaliby nasi politycy ze świecznika, gdyby to oni zostali w ten sposób uwiecznieni na murze ratusza w Obornikach Śląskich czy we Włoszczowej… „Prawdziwa cnota krytyk się nie boi”, pisał Ignacy Krasicki bodaj w „Monachomachii”.

Rzeźbiarz-prowokator z Badenii nieraz już dawał się we znaki niemieckiemu establishmentowi. Spod dłuta Lenka wyszła m.in. okazała postać znanego pisarza Martina Walsera z łyżwami na nogach, dosiadającego starą szkapę (Walser domagał się zakończenia rozrachunku z przeszłością w RFN i zaprzestania posługiwania się okresem nazizmu, jako „tłuczkiem moralnym” wobec Niemców), były szef resortu obrony Rudolf Scharping na łodzi podwodnej z nagą nimfą (minister zabawiał się z kochanką w basenie, podczas gdy jego żołnierze wyjeżdżali na front w ramach misji wojskowej ONZ), czy kanclerz Helmut Kohl, jako kłamca wyborczy. Dzieła Lenka można napotkać na terenie całych Niemiec.

Na rzeźbę „Komm Frau” przy czołgu-pomniku T-34 w alei Zwycięstwa władze Gdańska, ani żaden lokalny hrabia nie wyłożył ani grosza. Rzecznik prezydenta miasta Antoni Pawlak zdumiał się natomiast zaistniałą reakcją. Jak stwierdził nie bez racji, podobne akcje artystyczne zdarzają się na całym świecie i tej nie powinno się nadawać międzynarodowej rangi. Ale ranga została nadana. Ambasador Aleksiejew wypalił na internetowej stronie rosyjskiego przedstawicielstwa w Warszawie:

Jestem głęboko oburzony wybrykiem studenta gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych, który poprzez swoją pseudosztukę znieważył pamięć ponad 600 tys. żołnierzy radzieckich,

poległych w walce o wolność i niepodległość Polski.

 

 

I dalej:

Uważamy instalację pomnika za przejaw chuligaństwa o charakterze otwarcie bluźnierczym. Wulgarna rzeźba na jednej z głównych ulic miasta uraża uczucia nie tylko Rosjan, ale również wszystkich rozsądnych ludzi, pamiętających, komu oni zawdzięczają wyzwolenie spod okupacji nazistowskiej.

 

Nie zamierzam dyskutować z ambasadorem na temat rosyjskiej okupacji Polski po wyzwoleniu z niemieckiej okupacji, ani samego sposobu wyzwalania. Ograniczę się do odesłania pana Aleksiejewa choćby na strony niemieckojęzycznego Internetu, gdzie mógłby uzupełnić swoją wiedzę, a które to strony nikt na Kremlu nie oprotestował. Można na niej wyczytać m.in., że według oficjalnych danych czerwonoarmiści zgwałcili, często grupowo i wielokrotnie ok. 2 mln niemieckich dziewcząt i kobiet. Tysiące z nich zmarło na skutek ich brutalności lub samobójstwa. W kwestii formalnej, gwałcili nie tylko rosyjscy żołnierze, ofiarami US-Army padło ponad 11 tys. Niemek, Francuzów - około 2 tys. itd.

Ma rację student Szumczyk, gdy mówi:

W historii Polski wiele jest tematów lekko zamiatanych pod dywan, gwałty żołnierzy na kobietach to jeden z nich.

Ambasador Aleksiejew też wziął do ręki miotłę, ba, starym przyzwyczajeniem stara się ex cathedra wyrokować, co jest sztuką, a co „pseudosztuką”. Czy siła wymowy rzeźby „Komm Frau” byłaby inna, gdyby na hełmie żołnierza nie pojawiła się gwiazda? Dorastającemu artyście Szumczykowi grozi odpowiedzialność karna z art. 256 Kk: „Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Czy Szumczyk jest faszystą, czy nawoływał do nienawiści i propaguje totalitarny ustrój państwa…?

Gdyby autor rzeźby „Komm Frau” został skazany, byłby to czarny dzień dla sztuki i nic innego, jak ograniczenie swobody artystycznej, znane właśnie z czasów panowania dwóch totalitarnych systemów, faszystowskiego i komunistycznego. Jeśli autor miałby ponieść jakiekolwiek konsekwencje, to co najwyżej z tytułu umieszczenia rzeźby na ulicy bez uzyskania urzędowej zgody na choćby jeden dzień jej prezentacji. Szumczyk Hasiorem, ani Boschem jeszcze nie jest i nie wiadomo, czy w ogóle kiedyś będzie. Jedno wszakże już zdobył: choć nie ukończył Akademii Sztuk Pięknych, już zyskał rozgłos i to nie tylko w kraju. Na dodatek, zasłużenie…

 

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych