"Ludzie czasami się gubią. Nie wiedzą, gdzie jest ich sklep mięsny, a co dopiero komisja wyborcza", czyli red. Gugała - marzenie każdej władzy

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Jarosław Gugała, zatrudniony w Polsacie na posadzie dziennikarza, w porannej audycji radia TOK FM pokazał, jak widzi jedną z główny ról dziennikarza, którą jest patrzenie politykom i urzędnikom państwowym na ręce. Warto zacytować fragmenty tej dyskusji, aby zrozumieć, jakie mechanizmy rządzą mainstreamowym dziennikarstwem III RP.

Michał Szułdrzyński, publicysta „Rzeczpospolitej”:

Powinniśmy na serio domagać się od PKW wyjaśnienia tych nieprawidłowości i niedociągnięć, o których była mowa przed referendum i po nim. (...) W Warszawie mamy do czynienia z sytuacją specyficzną. Za przygotowanie referendum odpowiedzialni byli urzędnicy podlegli władzom samorządowym. Nie sądzę, aby ktoś wydał dyspozycję, nie wierzę, żeby Hanna Gronkiewicz-Waltz bawiła się w takie rzeczy. Ale jest taka mentalność u części urzędników, która spowoduje u nich efekt: „a nie wywieszę tylu flag co zazwyczaj” albo: „wydrukuję mniej ogłoszeń”, „a może nie rozwiesimy obwieszczeń wszędzie tam, gdzie trzeba”.

Do nas do redakcji dzwoniło mnóstwo osób, które nie wiedziały, gdzie mają głosować. To nie są sprawy, które świadczą o sfałszowaniu wyborów. To są sprawy, które trzeba po prostu wyjaśnić. Jeżeli traktujemy demokrację poważnie, to wszystkie jej mechanizmy traktujmy poważnie.

Jarosław Gugała:

Jeżeli traktujemy demokrację poważnie, to nie domagajmy się tego typu rzeczy, o których pan mówi, ponieważ w demokracji istnieje coś takiego jak PKW, do której nie trzeba apelować o sprawdzanie wszystkich sygnałów dotyczących nieprawidłowości przeprowadzenia jakiegokolwiek głosowania, bo ona ma psi obowiązek zrobić to. Przypominanie jej o tym nie jest niczym innym jak sugerowaniem, że były jakieś nieprawidłowości. PKW sama wypowie się: czy były nieprawidłowości, czy nie.

Szułdrzyński:

Ale dostaliśmy mnóstwo sygnałów od ludzi, że nie wiedzą gdzie głosować...

Gugała:

Ludzie czasami się gubią. Nie wiedzą, gdzie jest ich sklep mięsny, który im przenieśli, a co dopiero komisję wyborczą, do której chodzą co kilka lat. Być może to byli ludzie, którzy nigdy nie byli na wyborach, a teraz chcieli pójść, ale nie wiedzieli dokąd. To nie jest wina komisji wyborczej, ani systemu demokratycznego w Polsce, że ktoś czegoś nie wie.

Szułdrzyński:

Chciałbym, aby w sprawach najważniejszych była wiara, że nie było najmniejszych wątpliwości.

Gugała:

Wiara jest podkopywana przez tego rodzaju wezwania, gdyż wiara polega na tym, iż uznajemy, że żyjemy w państwie demokratycznym, w którym obowiązuje konstytucja, a w nią wpisana jest PKW i tak PKW działa neutralnie, ponadpartyjnie, więc bardzo uczciwie sprawdza każdy sygnał, bo ona ma to wpisane w swoje obowiązki. Szanujmy instytucje państwa!

Nie ma wątpliwości, że każda władza marzy, aby mieć do czynienia z takimi jak red. Gugała. Taki żurnalista nie zada niewygodnych pytań, nie zwątpi w słowa urzędnika, zaufa w ciemno wszelkim obietnicom i spokojnie poczeka na ich kontrolę przez inne państwowe instytucje.

Miał pecha prezydent USA Richard Nixon, że podsłuchami w biurowcu Watergate, w którym mieściła się siedziba Demokratów nie zajmował się jakiś Jarosław Gugała. Zaufałby on bowiem niezależnym organom państwowym i poczekał na rezultaty ich działań.

Przypadek Jarosława Gugały tłumaczy, dlaczego w Polsce przestało w zasadzie istnieć dziennikarstwo śledcze. Po co ma się patrzeć na ręce rządzącym, którzy przecież sami doskonale się skontrolują i ujawnią wszystkie wnioski pokontrolne opinii publicznej.

Sławomir Sieradzki/ "tok.fm"

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych