Wiadomość z ostatniej chwili: brytyjski minister skarbu George Osborne podczas dzisiejszej wizyty w Chinach, zapowiedział przyspieszenie i uproszczenie procedur wizowych dla chińskich studentów i turystów. Jadąc do krajów Unii Europejskiej nie będą musieli się starać o dodatkową wizę do Wielkiej Brytanii. Minister podkreślił, że
they are the great spenders,
czyli pozostawiają na Wyspach dużo pieniędzy, co powinno się przełożyć na dostępność brytyjskich wiz. Obiecano także szybką ścieżkę wizową dla businessu, w niektórych przypadkach do 24 godzin. Należy dodać, że jest to wizyta na wysokim szczeblu: minister skarbu George Osborne, mer Londynu Boris Johnson plus cała armia przedstawicieli handlu, biznesu, szkolnictwa wyższego i kultury.
Osborne powiedział kilka ważnych zdań, które sygnalizują nowy oficjalny kurs Wielkiej Brytanii w polityce chińskiej:
Wielką Brytanię i Chiny wiele łączy. Jesteśmy – oba państwa - starymi cywilizacjami, których wpływy sięgają daleko poza nasze granice. Jesteśmy narodami kupców, którzy od setek lat handlują z całym światem, oraz leży nam na sercu dobro naszych obywateli. Dlatego winniśmy pokojowo współpracować
- zakończył na okrągło. Zapytany podczas wywiadu przez dziennikarza programu Today BBC Radio 4 czy rząd, otwierając szerzej drzwi dla chińskiego biznesu, nie boi się że powszechna tam korupcja zainfekuje brytyjski system, minister skarbu odparł dyplomatycznie, iż
rząd chiński zdaje sobie z tego problemu sprawę i pracuje nad jego rozwiązaniem.
Osborne dodał jeszcze, że
jest to prastara cywilizacja z własnymi sposobami radzenia sobie ze swoimi kłopotami, i należy skończyć z traktowaniem Chin jako |sweat shop on the Pearl River”, gdzie w ciasnych i dusznych izbach produkuje się tanią odzież, która zalewa świat.
Konserwatyści, w przeciwieństwie do paternalistycznej polityki liberałów i ich organizacji charytatywnych, nie wtrącają się w lokalne obyczaje Indii czy Chin, co zwykle przynosi więcej szkody niż pożytku. A ci, którzy znają nie tylko Hong – Kong czy Szanghaj, ale Wuhan czy Guangzhou, wiedzą, że to co mówił brytyjski minister skarbu, ma sens. Daleki Wschód, zwłaszcza Chiny, to - „miejsce skąd widać jutro”. I nie chodzi tu o strefy czasowe. Skala i tempo przemian, gospodarczych, cywilizacyjnych, obyczajowych – zapierają nam, Europejczykom dech w piersiach! Symbolem niech będzie fakt, że w 8-milionowym Bangkoku, który Europejczycy wciąż nazywają „stolicą jednego z krajów trzeciego świata”, widać 100 – 150 wysokościowców, podczas gdy w Warszawie – 10. Patrząc na to, co się dzieje w Chinach, o Europie można powiedzieć - to „miejsce skąd widać wczoraj”.
Wielka Brytania stoi na czele grupy państwa Europy Zachodniej, które najszerzej współpracują gospodarczo z Chinami. Ale chodzi też o dwa nowe fenomeny: wielką falę młodych ludzi, zalewających brytyjskie uczelnie, dzieci nowej chińskiej klasy średniej, oraz szybko rozwijającą się chińską turystykę masową. Potwierdza to moje własne doświadczenie: mieszkając niedaleko uniwersyteckiego campusu, widzę, że liczba chińskich studentów o ciągu ostatnich lat po prostu katapultowała! Rozgadani, pewni siebie, płacą za studia żywą gotówką i tak zapewniają sobie i Chinom pomyślną przyszłość. Bo oni tam wracają - jeśli idzie o rynek pracy, to Europa jest dziś dla Chin „ubogą krewną”. A kilka dni temu trafiłam w tutejszej prasie na artykuł „Inwazja shopoholików z Szanghaju”. Informował o prawdziwym najeżdzie młodych chińskich, dobrze zarabiających fachowców, którzy w czasie długiego weekendu na początku października, najechali Londyn, wykupując luksusowe dobra. Podobno najbardziej podobają im się torebki firmy Gucci, Prady i Louisa Vuittona, a z tradycyjnych brytyjskich marek – Burberry, Mullbery i Westwood. Potrafią zostawić w Harrodsie czy Selfridges po 8 tys. funtów na głowę! W tych, i kilku innych eleganckich domach towarowych Londynu już od roku mamy tłumaczy z języka mandaryńskiego, którzy pomagają rodakom w zakupach.
Wielka Brytania, to w Europie – jeśli idzie o interesy z Chinami - jeden z najbardziej dynamicznych krajów
– powiedział dziś w Pekinie Osborne. I dodał –
A chcemy być na miejscu pierwszym. W high tech, w przemyśle lotniczym, samochodowym oraz w branży farmaceutycznej
– wymienił jednym tchem.
Będziemy produkować wszystko, co Chiny, zresztą cały świat, będzie chciał kupować.
Widać, że – obserwując niebywały rozwój chińskiej gospodarki - Wielka Brytania chce stać się częścią tego sukcesu. Oczywiście, nie za darmo. Bo ta współpraca wydaje się dla obu gospodarek sytuacją „win – win”, czyli podwójnie korzystną. Wystarczy przypomnieć, że była brytyjska firma samochodów luksusowych Jaguar Land Rover, dziś własność indyjskiej Tata Motors, posiadająca w Wielkiej Brytanii chyba trzy zakłady produkcyjne, w ubiegłym roku wiele ze swoich 358 tys. aut sprzedała na rynku chińskim.
Przypomnijmy sobie niedawną próbę ubicia interesu z firmą chińską, budującą autostrady ministra Nowaka, i tego smętny koniec, zwłaszcza dla polskiego biznesu. A to tylko mały wycinek umiejętności zarządzania polską gospodarką przez rząd Tuska.
Londyn 14 pażdziernika 2013.
Felieton ukazał się na portalu SDP.PL
---------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------
Zachęcamy do odwiedzenia naszego internetowego sklepu wSklepiku.pl!
Tylko tam, możesz nabyć bardzo atrakcyjne gadżety portalu!
Zestaw toreb zakupowych wPolityce.pl
oraz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/168707-reka-na-pulsie-jesli-idzie-o-rynek-pracy-to-europa-jest-dzis-dla-chin-uboga-krewna-obserwujac-rozwoj-chinskiej-gospodarki-wielka-brytania-chce-stac-sie-czescia-tego-sukcesu