wPolityce.pl: Trwa cisza referendalna w Warszawie. Głosowanie ma zdecydować o losach prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Znów wraca pytanie, czy cisza wyborcza i przedreferendalna ma sens?
Wiesław Johann, prawnik, były sędzia Trybunału Konstytucyjnego: Albo wychodzimy z założenia, że prawo w Polsce obowiązuje, albo uznajemy, że nie obowiązuje. Skoro z kodeksu wyborczego i innych praw dotyczących przeprowadzania wyborów i referendum wynika, że ma być cisza wyborcza czy referendalna, to ona powinna być. Czy to ma sens czy nie ma sensu, to zupełnie inna sprawa. Pamiętam referendum unijne z 2003 roku. Wtedy niemal co kwadrans telewizja podawała wiadomości o frekwencji. Około godziny 16:00 prezydent Kwaśniewski denerwował się, że nie jest ona wystarczająca. A potem nagle okazało się, że przekroczono próg 50-procentowy. Wieczorem obwieszczono, że frekwencja wyniosła blisko 59 proc. To jest próba odpowiedzi na pytanie, czy to ma sens czy nie ma sensu. W mojej ocenie najważniejsze jest, żeby egzekwować prawo. Ono być może jest złe, ale póki jest należy go przestrzegać. Taka jest brutalna rzeczywistość.
To prawo jest traktowane poważnie m.in. przez surowe sankcje, jakie grożą za złamanie ciszy wyborczej czy referendalnej.
Można się zastanowić, czy złamanie ciszy powinno pociągać za sobą tak poważne konsekwencje. Być może organa administracyjne, które będą orzekały o naruszeniu ciszy wyborczej, powinny odstępować od karania za złamanie ciszy. Wtedy sprawy trafiałyby do sądów. To być może jest jakiś pomysł. Jednak na razie jako adwokat, człowiek, który walczył o to, by prawo w Polsce było przestrzegane, by konstytucja była przestrzegana muszę powiedzieć, że każde prawo musi być stosowane. Póki funkcjonuje musi być szanowane.
Jak ktoś powiesił plakat w czasie kampanii to i w czasie ciszy wyborczej wisi, jak ktoś zainteresowany wynikami referendum weźmie udział w jakimś publicznym wydarzeniu niezwiązanym z głosowaniem to - zgodnie z informacjami PKW - można o tym mówić i pisać, choć w sposób oczywisty może również oddziaływać na wyniki, jak media co chwila informują o wyborach czy referendum to w sposób oczywisty również sprzyja to większej frekwencji itd. Prawo dot. ciszy wyborczej jest spójne?
W mojej ocenie wszystko zależy od tego, kto je interpretuje. Jeśli jest potrzeba, by prawo zinterpretować na prawo, to będzie na prawo. Jeśli potrzeba, by prawo interpretować na lewo, to będzie na lewo. Dopóki przepisy prawa nie będą jasne, kompatybilne, nie będą tworzyły jasnego i jednoznacznego systemu będziemy mieli wątpliwości interpretacyjne. Tymczasem prawo wyborcze powinno być jednoznaczne, nie wymagające żadnej interpretacji, jak w kodeksie karnym. Tam mamy przepisy, że jak ktoś kradnie podlega karze. Jeśli natomiast mamy przepisy wymagające wykładni do mamy problem. Szczególnie, że nie ma obecnie organu, który zajmuje się dokonywaniem powszechnej wykładni prawa. Przez pewien czas robił to Trybunał Konstytucyjny, ale po 1997 roku już nie ma takich uprawień.
W wielu krajach zrezygnowano z ciszy wyborczej. Ona w pana ocenie ma rację bytu?
Wydaję mi się, że jeśli agituje się przez tygodnie czy miesiące przed głosowaniem to nie ma większego znaczenia, czy przez jeden dzień będzie się agitowało czy nie. Staramy się budować i utrzymywać pewien formalizm, który stwarza dodatkowe problemy natury wykładni prawa. Co właściwie znaczy agitacja? Jeśli pójdę do sąsiada i będę go zachęcał, żeby razem ze mną poszedł na referendum, a potem na piwo, to już jest nakłanianie? W jakimś sensie tak. Uważam więc, że jeden dzień czy 48 godzin ciszy nie ma znaczenia. Jeśli prowadzi się kampanię wiele dni, przy pomocy wielu kanałów komunikacji, to jeden dzień ciszy nie ma znaczenia. Jeśli ktoś ma iść do wyborów to już ma wyrobioną opinię i jeden dzień niczego nie zmieni, nie zmieni jego postawy. Tak mi się wydaje.
Czyli warto by znieść przepisy dot. ciszy wyborczej?
W mojej ocenie zdecydowanie tak. Choćby po to, żebyśmy nie mieli takich wątpliwości, jak obecnie. Teraz się zastanawiamy, czy ktoś złamał czy nie złamał ciszy, czy to miało znaczenie dla wyniku wyborów, czy nie miało. Jeśli będą takie zachowania czy postawy, które mogą zmienić wynik wyborów, to są protesty wyborcze. Od tego są sądy, by w takich sprawach orzekać. Ostatecznie to i tak sąd będzie decydował, czy referendum jest ważne czy nieważne.
Nie boi się pan jednak, że media mogłyby w dzień głosowania czy przeddzień rozpętać nagonkę, która byłaby w stanie zmienić wynik?
W mojej ocenie nie ma takiego zagrożenia. Zgodnie z prawem głosowanie musi odbyć się w niedzielę. Media w sobotę i niedzielę nie wychodzą albo wychodzą w specyficznej formie. Mają charakter weekendowy. Zresztą przecież coraz rzadziej Polacy sięgają po prasę, bardziej oglądają telewizję. Jednak nawet wzmożona propaganda nie zmieni decyzji ludzi, którzy mają wyrobione zdanie. Ja mam stanowisko w związku z referendum i wiem, co chcę przez nie osiągnąć. Sądzę, że tak myśli większość osób.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/168527-czy-cisza-wyborcza-przed-referendum-ma-sens-jesli-prowadzi-sie-kampanie-wiele-dni-to-jeden-dzien-ciszy-nie-ma-znaczenia-nasz-wywiad-z-wieslawem-johannem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.