Są granice bezczelności w manipulowaniu czytelnikiem. Tzw. parówkowy portal właśnie je przeszedł. Chodzi o list jaki dziennikarze związani z portalem wPolityce.pl i tygodnikiem "wSieci" podpisali w sprawie ostatnich pedofilskich afer dotykających Kościół katolicki.
W liście na temat nagonki medialnej, jaka dotyka Kościół w ostatnich tygodniach czytamy:
Pojedyncze przypadki przestępstw seksualnych, które mogły zdarzyć się w Kościele, godne jednoznacznego potępienia i przez Kościół także wielokrotnie potępione, powinny zostać wyjaśnione i surowo ukarane. W naszej ocenie nie upoważniają one jednak do "polowania na czarownice". A z takim właśnie zjawiskiem mamy dziś do czynienia; zarzut pedofilii rozciąga się na cały Kościół i na wszystkich księży, dążąc do wdrukowania w świadomość społeczną zbitki "ksiądz=pedofil". Tak intensywna kampania nienawiści już niedługo może przynieść dramatyczne skutki, np. w postaci aktów przemocy wobec kapłanów. Odpowiedzialność za tego typu potencjalne zdarzenia spadnie wówczas także na dziennikarzy kreujących atmosferę nagonki na Kościół.

Z listu wynika jasno, że jego sygnatariusze dostrzegają, że problem pedofilii w Kościele istnieje, a gwałciciele dzieci powinni zostać surowo osądzeni. Jednocześnie sygnatariusze apelują by nie stwarzać wrażenia, że cały Kościół jest siedliskiem zła. Trudno chyba nawet osobie dalekiej od Kościoła, ale wykazującej się odrobiną przyzwoitości, nie zgodzić się z tymi słowami. Sam niejednokrotnie dawałem w swoich tekstach, komentarzach czy też wpisach na portalach społecznościowych, dowody, że popieram wypalanie problemu pedofilii gorącym żelazkiem. Ba, krytykowałem abp. Józefa Michalika za jego fatalnie brzmiącą wypowiedź. Hierarcha szybko za nią przeprosił (co do niedawna było rzadkością wśród biskupów) i sprawa wydawała się być zamknięta. Kościół katolicki pod wodzą papieża Franciszka, a przedtem Benedykta XVI, prowadzi zdecydowaną krucjatę przeciwko przestępcach w swoich szeregach. Jako jedyna organizacja stara się zwalczyć problem, który jest palący w KAŻDEJ grupie społecznej i zawodowej. Czy popełnia przy tym błędy? Czy ponosi również porażki? Oczywiście, że tak. Każda wojna w taki sposób wygląda. A liderzy mojego Kościoła w Watykanie wypowiedzieli złu wojnę. Wcale nie oznacza, że zwycięstwo będzie szybkie. Nie zapominajmy, że z Watykanu trzeba zarządzać sprawami ponad miliarda (sic!) wiernych. Nie jest to z pewnością zadanie łatwe.
Przepraszam za kilka zdań banałów na temat problemu pedofilii w Kościele, który rozpala ostatnio przez 24 godziny media. Musiałem je jednak przedstawić dla kolejnego już wyjaśnienia stanowiska katolika, któremu na sercu leży dobro organizacji, do której przynależy. Przejdźmy teraz do spraw bieżących. Od wczoraj poruszenie w sieci spowodowała okładka najnowszego numeru tygodnika „wSieci” z Tomaszem Lisem. Oczywiście wzbudza ona kontrowersje i ma prawo oburzać oraz powodować sprzeciw. To chyba zrozumiałe. Podzieliła ona również konserwatywnych publicystów. Jednak nawet tak mocna i radykalna okładka nie może powodować odpowiedzi zbudowanej na tak perfidnej manipulacji, jaką zaprezentował portal natemat.pl związany z Tomaszem Lisem.
„Prawicowi dziennikarze przeciwko piętnowaniu pedofilów w sutannach, bo "bez Kościoła nie byłoby wolnej Polski"- głosi tytuł na portalu zwanym złośliwie parówkowym. Następnie w leadzie dostajemy taką zbitkę: "My, niżej podpisani, wzywamy nasze Koleżanki i naszych Kolegów z największych mediów do zaprzestania histerycznej kampanii nienawiści skierowanej przeciwko Kościołowi w Polsce" - piszą w specjalnym liście prawicowi publicyści, którzy nie mogą zaakceptować ujawniania kolejnych przypadków pedofilii wśród duchownych.
Wystarczy przeczytać list dziennikarzy w całości, by zadać sobie pytanie: jakie praktyki przypomina taka zbitka? Nie jest zwolennikiem radykalizacji debaty publicznej. Uważam, że obrona za wszelką cenę hierarchów w czasie, gdy się kompromitują zaniechaniami czy występami medialnymi jest szkodliwa dla Kościoła. Jednak pewne chwyty poniżej pasa są dla mnie nie do zaakceptowania. Portal naTemat.pl przeszedł granicę bezczelności w manipulowaniu czytelnikiem, co zresztą od razu na forum wielu czytelników wytknęło redakcji.
Również podpisałem się pod listem, choć uważam, że Kościół płaci cenę za wieloletnie zaniedbania w walce z pedofilią. Sugerowanie, że jestem jako sygnatariusz listu przeciwko piętnowaniu pedofilów jest podłe i żałosne. Po prostu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/168516-czy-jako-sygnatariusz-listu-jestem-przeciwko-pietnowaniu-pedofilow-w-sutannach-bezczelna-manipulacja-parowkowego-portalu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.