Gen. Majewski - bierny, mierny, ale wierny? Szkodził lotnictwu, działał za plecami dowódców. Ma szanse na kolejny awans. Walka z gen. Błasikiem wystarczy?

Fot. Mon.gov.pl
Fot. Mon.gov.pl

Gen. Lech Majewski, obecny Dowódca Sił Powietrznych, ma zostać Dowódcą Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych - takie nieoficjalne informacje docierają do portalu wPolityce.pl. Oficjalnie stanowisko Majewski miałby objąć 1 stycznia 2014 roku, wraz z wejściem w życie nowej struktury dowództwa w polskiej armii. Na razie nie udało nam się potwierdzić tej wiadomości. Rzecznik MON Jacek Sońta wskazuje, że o nominacji decyduje Prezydent RP, oraz, że nie może komentować w żaden sposób wiadomości. Jednak również jej nie zdementował. Na potwierdzenie przyjdzie nam więc poczekać. Jednak już dziś można jasno stwierdzić, że nominacja na Dowódcę Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych byłaby dla Majewskiego zwieńczeniem kariery. Kariery, która zdaje się wynikać nie z pozytywnej oceny pracy generała, ale ze stricte politycznych układów.

Lech Majewski pasował władzy do rozgrywki, jaką rozpoczęto po tragedii smoleńskiej. Majewski był potrzebny, bo był "antyBłasikiem". Od lat działania Majewskiego wywoływały ostry sprzeciw gen. pilota Andrzeja Błasika, który zginął w Smoleńsku. To właśnie na gen. Błasika spadły najcięższe oszczerstwa i zarzuty - wiadomo, że fałszywe - po tragedii z 10/04. One jednak nie zmieniły faktu, że gen. pilot Andrzej Błasik w ocenie żołnierzy, dowódców - polskich i NATOwskich - był profesjonalistą i dobrym polskim żołnierzem. Fakty również za tym właśnie przemawiają. Na tym tle Lech Majewski rzeczywiście wychodzi na "antyBłasika".

Jak wynika z oficjalnego życiorysu Majewskiego, był dowódcą Centrum Operacji Powietrznych i zastępcą Dowódcy Sił Powietrznych (lata 2003-2004 i 2005-2007) oraz asystentem szefa Sztabu Generalnego WP ds. Sił Powietrznych (2007-2010). To w tych właśnie okresach najmocniej uwidocznił się skrajny nieprofesjonalizm Lecha Majewskiego, narastał również w związku z tym konflikt między nim, a gen. pilotem Andrzejem Błasikiem. Decyzje Majewskiego pozostawiały bowiem wiele do życzenia. Wszystko zaczęło wychodzić na jaw, gdy stery w Dowództwie Sił Powietrznych powierzono Błasikowi.

Za czasów Majewskiego dochodziło w polskim lotnictwie do sytuacji skandalicznych.

Na kilka lat przed katastrofą CASY z 2008 roku zepsuł się system ILS na lotnisku w Mirosławcu - z niewiadomych powodów nie został naprawiony;

Wstrzymano kursy na licencjonowanych kontrolerów ruchu lotniczego, co spowodowało utratę możliwości wykonywania zadań zagranicznych. Decyzje podjął gen. Majewski;

Opóźniony został program samolotu F-16, co było skutkiem braku koordynacji w przygotowaniach wdrożenia tego samolotu. Gen. Majewski podjął osobiście decyzje o rozwiązaniu tzw. Grupy F-16, która nadzorowała program;

Oddzielono bazy lotnicze i eskadry lotnicze, co wywołało zdziwienie oraz niepokój lotników w Polsce. Jest to jedna z przyczyn kryzys polskiego lotnictwa;

Kryzys kadrowy dot. załogi Tu-154 M. W 2007 roku dwa rządowe samoloty, wykorzystywane do przewozu najważniejszych osób w państwie, miały jedynie dwie załogi zdolne do latania;

W czasie, gdy Lech Majewski był zastępcą Dowódcy Sił Powietrznych nastąpiła duża luka pokoleniowa, która miała negatywny wpływ na polskie lotnictwo. Jej przyczyną była m.in. polityka kadrowa, kryzys płac i obniżanie stopni etatowych.

W latach 2004-2007 widać również lukę w szkoleniach i kursach prowadzonych na samolocie CASA, wróciły one dopiero po katastrofie;

Generał Lech Majewski jest współodpowiedzialny za wieloletnie zaniedbania. To właśnie on w latach 2003-2004 i 2005-2007 był dowódcą Centrum Operacji Powietrznych, które odpowiada za bezpieczeństwo lotów. - Majewski był jednocześnie zastępcą dowódcy Sił Powietrznych gen. broni Stanisława Targosza i przez ostatni rok jego służby, gdy Targosz ciężko chorował, de facto dowodził Siłami Powietrznymi - mówią piloci. Majewski jest świadomy swoich zaniedbań i odpowiedzialności za zapaść w Siłach Powietrznych. Liczy jednak, że przed dymisją uchroni go uległość wobec obecnych gospodarzy budynku przy ul. Klonowej w Warszawie

- pisał w 2011 roku "Nasz Dziennik".

Jak widać za działalnością gen. Majewskiego ciągnie się cień kompromitacji oraz fatalnych decyzji dla polskiego lotnictwa oraz wojska. Już jego obsadzenie w roli Dowódcy Sił Powietrznych było chichotem historii i prowokacją, jego kolejny awans będzie skandalem.

Gen. Lech Majewski dla Sił Powietrznych zrobił wiele złego. Jednak miał dla władzy jeden pozytyw, był skonfliktowany z gen. pilotem Andrzejem Błasikiem.

W ramach tego konfliktu Lech Majewski dopuścił się nawet sabotażu i niesubordynacji. Tak przynajmniej wynika z pism, jakie były cytowane w mediach. Gen. Lech Majewski jako asystent gen. Franciszka Gągora ds. Sił Powietrznych podejmował samodzielne decyzje dot. budżetu Sił Powietrznych.

Majewski rozpoczął wojnę podjazdową z gen. Błasikiem, co niekorzystnie wpływało na całe Siły Powietrzne. Współpracownicy gen. Błasika wskazują, że Majewski próbował blokować inicjatywy dowódcy, zmieniając dane analityczne, a na większość pytań nie odpowiadał

- czytamy w "ND".

Niekonsultowane z nikim działania Majewskiego wywołały reakcję gen. pilota Andrzeja Błasika. W 2009 roku w piśmie do Majewskiego Błasik pyta, dlaczego kwestionuje on ustalenia dot. limitu środków finansowych na lata 2010-2012 dla lotnictwa. Wzywa również, by Majewski przedstawił sposób kalkulacji i metodykę obliczeń, według której, podjął próbę zmniejszenia planowanego limitu środków finansowych. Cięcia zmniejszały środki w 2010 roku z 50.540 do 32.540 oraz w roku 2011 z 77.608 do 60.00 i w 2012 z 97.00 do 67.00 mln. zł. Majewski jednak nie odpisał, a kolejne pismo Błasika - tym razem do gen. Franciszka Gągora - wskazuje, że działania Majewskiego miały charakter dywersji.

Szanowny Panie Generale. Melduję, że Asystent Pana Generała ds. Sił Powietrznych dokonał samodzielnej, bez uzgodnienia z Dowództwem Sił Powietrznych, zmiany wysokości środków finansowych przewidzianych na eksploatację statków powietrznych w latach 2010, 2011 i 2012 w przygotowywanej prezentacji przez Szefa Zarządu Planowania Operacyjnego P5 SG WP na posiedzenie kierownictwa MON w dniu 10.12 br. Powyższe działanie, moim zdaniem jest niedopuszczalne, prowadzi do nadużywania kompetencji przez Asystenta Pana Generała, jak również stwarza sytuację, w której będąc odpowiedzialnym - jako dowódca Sił Powietrznych - za utrzymanie gotowości bojowej wojsk jestem pozbawiany wpływu na jej kształtowanie. Jest to także sytuacja dyskomfortowa dla szefów zarządów podległych Panu Generałowi, bo zmusza ich do wyjaśniania i weryfikowania przyjmowanych ustaleń. Melduję ponadto, że w tej sprawie skierowałem pismo do Asystenta Pana Generała z prośbą o wyjaśnienie powyższej sytuacji, jednak nie otrzymałem na nie odpowiedzi

- czytamy w piśmie.

Wygląda więc na to, że Lech Majewski bez konsultowania czegokolwiek z kimkolwiek złamał w tym przypadku ustalenia i jednocześnie osłabił Siły Powietrzne, o które miał teoretycznie dbać.

Wiele problemów wnoszonych przez Asystenta Pana Generała ma charakter działań pozornych, angażujących ludzi, nie tylko z Sił Powietrznych, nie przynoszących jednak żadnych rozwiązań

- pisał w kolejnym piśmie do gen. Gągora gen. Błasik.

Ta sytuacja w normalnym kraju i wojsku powinna postawić na alarm dowództwo, a gen. Lech Majewski powinien pożegnać się nie tylko z ważnymi stanowiskami, ale z wojskiem. Samowolne działania wymierzone w wypracowane wspólnie decyzje dot. budżetu tak ważnych jednostek jak lotnictwo nie mogą mieć miejsca w armii. Gen. Lech Majewski tymczasem zachowywał się niczym zarządca folwarku, który tnie gdzie chce.

Piloci, z którymi rozmawiał "Nasz Dziennik", oceniają gen. Lecha Majewskiego jako człowieka mentalnie tkwiącego w poprzednim systemie, ślepo posłusznego cywilnym decydentom, którzy nie zawsze są w stanie podejmować optymalne dla armii decyzje

- pisał "ND" o Majewskim.

I wydaje się, że to ślepe zapatrzenie we władze przywiodło Lecha Majewskiego na najwyższe stanowiska dowódcze. Dziś Majewski jest beneficjentem swojego działania wymierzonego w polskie lotnictwo, w gen. Andrzeja Błasika i podległą mu strukturę. Zamykając usta żołnierzom, którzy chcieli bronić gen. pilota Andrzeja Błasika po tragedii smoleńskiej (mówiła o tym Ewa Błasik w tygodniku "wSieci"), zdaje się zapewnił sobie szanse na najważniejsze stanowiska w kraju.

Dla obecnej władzy to zdaje się była najlepsza rekomendacja...

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych