Niezamierzona przysługa „Wyborczej”, czyli kilka refleksji po roku od afery trotylowej

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Mniej więcej rok minął od afery trotylowej. Prezes PiS w niezwykle emocjonalnych słowach skomentował fakt, że na wraku rządowego tupolewa, który roztrzaskał się 10.04.2010 znaleziono cząsteczki materiałów wybuchowych. Było to tuż po tym, jak Prawo i Sprawiedliwość wyszło na prowadzenie we wszystkich ogólnopolskich sondażach po raz pierwszy od 2007 r. Notowania głównej partii opozycyjnej natychmiast poszybowały w dół, a Platforma na kilka miesięcy wróciła na pierwsze miejsce. Było to jednak tylko chwilowe zastopowanie trendu. Prowadzenie partia Tuska straciła na nowo w maju.

We wrześniu br. miało miejsce kilka wydarzeń związanych z pracą zespołu parlamentarnego ds. wyjaśniania przyczyn katastrofy: najpierw wypowiedział się Antoni Macierewicz, a potem red. Kublik zaprezentowała zmanipulowaną publikację (przez niektórych zwaną „kublikacją”) sugerującą, że profesorowie pracujący dla zespołu Macierewicza to tak naprawdę nierozgarnięte chłoptasie, którym nie powinno się wierzyć. Platforma zacierała ręce myśląc, że przydarzy się to samo, co rok wcześniej. I co?

Według nowego sondażu Homo Homini dla WP PiS popiera 30% badanych, a PO 24%. Prawo i Sprawiedliwość straciło dwa pp. od ostatniego badania przed trzema tygodniami, a od wakacji 5 pp. To sporo, ale pamiętać należy, że w wakacje miał miejsce skok poparcia dla partii Jarosława Kaczyńskiego (odnotowały to wszystkie sondażownie), prawdopodobnie spowodowany udanym wystąpieniem prezesa na czerwcowym kongresie. Takie skoki nigdy nie są bardzo trwałe: teraz poziom poparcia wraca do poziomu z początku czerwca. Natomiast poparcie dla Platformy drgnęło w górę, ale już nie tak znacząco, jak w ubiegłym roku. Biorąc pod uwagę wypadkową z kilku sondaży, można przyjąć, że poparcie dla PO oscyluje w granicach 23-25%.

Co z tego wynika? Można wysnuć wniosek, że im częściej, jak to określił Rafał Ziemkiewicz, „tonący Tusk Smoleńska się chwyta”, tym mniej emocjonalnie ludzie na to reagują. Nie ma wielkich wahnięć poparcia, jest zachowanie dłuższych trendów. To przestało rozpalać opinię publiczną tak, jak jeszcze rozpalało, widocznie, rok temu. Na pewno spora, choć z całą pewnością niezamierzona, w tym zasługa „Gazety Wyborczej”, która te emocje co jakiś czas próbuje na nowo podsycać, żeby móc sobie porechotać z ludzi, do których jest to temat ważny. Skutecznie uodporniła ludzi na ten temat i zapobiegła skokowym zmianom nastrojów społecznych.

Szymon Huptyś

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych