Według profesora Andrzeja Zybertowicza mamy do czynienia z „antyrozwojowymi grupami interesu”. Mamy od długiego czasu.
Ile wydajemy na oglądanie zabytków (również w postaci ruin) w dalekich krajach przyzwalając by niszczono za nasze, publiczne pieniądze polskie, wspólne dziedzictwo narodowe? Dziedzictwo narodowe to magnez dla turystów, uznanie dla kultury i historii. Turyści w Paryżu nie zwiedzają galerii handlowych ani banków ale dzielnicę Montmartre z Bazyliką Sacré-Cœur i Łuk Triumfalny.
Wnuczka Juliana Krzyżanowskiego, Monika Rogozińska ma kilka minut na prezentację dla The Explorers Club. I co robi? Pokazuje panoramę zniszczonej przez Niemców Warszawy i mówi o tym, że przez wieki byliśmy niszczeni przez bliższych i dalszych sąsiadów ale trwaliśmy i byliśmy w awangardzie ludzi ciekawych świata i wiele czyniących dla niego. Choćby Wojciech Bobowski, urodzony w 1610 roku w Bobowej, pobierał nauki w polskim mieście Lwów, organista znający kilkanaście języków (17 języków, w tym niemiecki, włoski, francuski, w których pisał swoje prace). Został porwany w czasie najazdu Tatarów i zyskał posadę pierwszego tłumacza u sułtana Mehmeda IV. Muzyk, poeta, ilustrator życia obyczajowego, autor pierwszego zapisu muzyki tureckiej pismem nutowym. Jest to najstarsze źródło muzyki tureckiej. Przetłumaczył Biblię na język turecki i tłumaczenie to było jedyne w Turcji do 2002 roku.
Dziadek naszej medalistki The Explorers Club wracając w 1918 roku z Syberii, zawarł związek małżeński w pociągu transsyberyjskim (sic!). Profesurę otrzymał w 1925 roku, wykładał na Uniwersytecie w Londynie i w Rydze, oddany nauce i rozwojowi człowieka, niezłomnie działał prowadząc tajne komplety podczas niemieckiej okupacji. Ranny w Powstaniu Warszawskim, ewakuowany z ludnością cywilną do Pruszkowa przyjechał do Warszawy w 1945 r.
z całym wagonem dubletów Biblioteki Jagiellońskiej dla restytuowania biblioteki Seminarium Polonistycznego Uniwersytetu Warszawskiego i Gabinetu Filologicznego im. G. Korbuta przy Towarzystwie Naukowym Warszawskim w Pałacu Staszica.
To przykład Polaków zainteresowanych rozwojem Polski i świata i tak wiele wnoszących do niego. I jakie wspaniałe, pełne treści, sensacyjne wręcz filmy mogłyby powstać w oparciu o te trzy biografie.
To z podobnymi do nich milionami Polaków i z pamięcią o nich, walczyli (i nadal walczą) „sąsiedzi ” i rodzimy, powojenny „establishment” wychowany przez ideologię, w której...
miejsce etyki, filozofii i religii zajmują oderwane hasła zasłyszane na szkoleniach partyjnych. Warstwa wyższa myślenia dla urzędników totalitarnych i posttotalitarnych jest zamknięta, ale to uwalnia ich energię w myśleniu „tuż przy ziemi". Po co komu lasy? - pytają, gdyż rozumieją je jako miejsce wytwarzania drewna. Wytwarzanie tlenu ich nie obchodzi , bo tlenu nie widać i nie da się w danej chwili spieniężyć. Kultura jest zbędna, nienawistna, gdyż nie tylko może być konkurencyjnym autorytetem, ale zawierać treści podburzające, które utrudniłyby wykonanie funkcji biurokratów. Ponieważ nie wiedzą o niczym bo nic nie czytają, a to z czym nie zetknęli się osobiście, negują, bo przerasta ich system myślenia, musimy znosić ich zemstę za łączność z historią, tradycją , muszą usunąć najmniejszy ślad przeszłości by im nie przeszkadzała.
Stanisław Staszic w Suchedniowie, mającym najstarsze tradycje górnicze i hutnicze od XVI wieku, a może nawet od XIV wieku, umieścił Zarząd Kopalnictwa Królestwa Polskiego. Obok inżynierów, sztygarów, majstrów sprowadzonych od wieków z Francji, Włoch i Niemiec zamieszkali tu zarządcy górnictwa w dworach jak wyjętych z rycin, otoczonych przepięknymi ogrodami. Już po 1830 roku zaczęli napływać do Suchedniowa pozbawieni majątków, często z więzień i Syberii , uczestnicy powstania. Dolina suchedniowska na obrazie Schuppego z XIX wieku wygląda jak raj o sawannowych łąkach wśród starych dębów, topoli i sosen.
Po II wojnie światowej Suchedniów zaludnił się masą członków PPR-(PZPR) i ZSL, którzy wzięli się znikąd. Od razu przystąpili do realizowania nowego etapu zwanego „bezkrwawą rewolucją”. By budować - uczono ich - trzeba burzyć. Tak zwany plan zagospodarowania przestrzennego był ukrytym narzędziem przemocy (i nie przestał nim być). Wydano około sześćdziesięciu wyroków śmierci technicznej na zabytkowe , drewniane dworki polskie oraz staszicowe i poststaszicowe górnicze domy. Upadły dwie wielkie fabryki w Suchedniowie , jedna mająca korzenie we fryszerkach XVI – wiecznych, a druga dziewiętnastowieczne początki. Budynki Urzędu Miasta zostały przekazane w ręce prywatne.
Dla urzędników przestrzeń, którą wyznaczają sobie pod planowanie jest niczyja, bezpańska, całkowicie pusta. Nie ma na niej domów, ludzi,ogrodów ani drzew. A jeśli się okaże, że coś jest, to się zburzy i wytnie. Nie rozsyła się zaproszeń do mieszkańców poszczególnych dzielnic, by dyskutować czy tam są potrzebne kosztowne, nie przynoszące właścicielom nic- poza szkodami – plany”.
A jak traktowani są mieszkańcy?
Znane są wypadki, że u osób, którym odebrano ziemię, domy i przesiedlono do bloków z wielkiej płyty, doznana krzywda i znalezienie się w warunkach przez siebie niepożądanych spowodowały reakcje zamknięcia się w sobie, rozpacz, nieraz utratę kontaktu z otoczeniem, względnie alkoholizm.Niezłomna wola wyrwania ludzi „z korzeniami” i przesadzania gdzie indziej jest klasyczną cechą totalitaryzmu. W obcych miejscach, wśród obcych , dla których oni będą obcy-jedni i drudzy są łatwiejszym materiałem do kształtowania.
Suchedniów był i jest ojczyzną wspaniałego poety, Janusza Gajzlera i pisarza, Herlinga-Grudzińskiego. Po zesłaniu Grudzińskiego do łagru na Syberię, rodzinę zmuszono do sprzedaży pięknej posesji, którą wciąż miał przed oczyma leżąc na pryczy w łagrze, o czym pisał w powieści „Inny świat”. Posesji nie zniszczył niemiecki właściciel przejmując w 1939 roku posiadłość a nawet wspierał właścicielkę produktami z jej ziemi, wysyłając je do getta. Stary dwór, młyn, staw, piękne ogrody i las zniszczyła władza miasta w imię walki z reakcją. Do końca wyrąbano wspaniałe, prastare drzewa a ogrody przemieniono w „plac składowy”. Taki sam los spotkał dar muzyka,hrabiego Ostrowskiego dla potężnej drużyny suchedniowskiej, w postaci pięknej posesji i dworku. Równie tragicznie przebiegał los dworu Gombrowiczów czy Stefana Żeromskiego. Gdy Barbara Wachowicz rozpoczęła starania o przeniesienie pięknego dworu z Ameliówki, władze kieleckie kazały dwór zburzyć. Drewno rozkradziono i rozprzedano, a na zboczu wzgórza nad przełomem Lubrzanki powstał bunkier wczasowo-rozrywkowy dla „jelity” z Kielc.
Władze kieleckie zrobiły najwięcej by zniszczyć zabytki polskiej historii, najpierw dwory i pałace a potem zabytki przemysłu. Suchedniowowi odebrano 400 a może 460 lat jego historii pisanej a obchodzono 40-lecie, bo nawiązywało ono do trwania władzy ludowej. O wyższym natężeniu immanentnego bezprawia na Kielecczyźnie uchwyconej żelazną dłonią pisał też w „Po prostu” Jan Olszewski i inni, demaskując działacza PPR-PZPR, niejakiego Mownego, komunistycznego terrorystę. Władze kieleckie,a z nimi wszystkie im podległe urzędy, stanęły całą mocą po stronie stalinistów przeciw reformatorom. Tak zaczął się trwający do dziś proces alienacji Kielecczyzny- w czasie tzw. Polski Ludowej najbardziej posłusznego Moskwie zarządu gubernialnego na polskich terenach - przytaczam fragmenty wspaniałej analizy przyczyny degradacji Kielecczyzny (degradacji jako kary za piękną historię tych ziem sprzed i w czasie II wojny światowej). Analiza jest aktualna dla stanu obecnego naszego kraju.
W dzisiejszym poranku Radia Wnet przy Placu Bankowym, młody naukowiec z Warszawy mówił o planowanej akcji „nasze miasto”. Może uda się dzisiaj, po 68 latach, myślącym samodzielnie młodym zwrócić uwagę na "pychę i arogancję" władzy, która nie liczy się ani z opinią mieszkańców ani z dziedzictwem narodowym.
Młodym nie podoba się burzenie historycznego osiedla Jazdów , wycinanie drzew w Ogrodzie Krasińskich czy zniszczenie parku na Szmulkach. Może będą mieli więcej szczęścia niż Krzysztof Kąkolewski, autor książki „Ukradli im 400 lat” i nie doznają takich szykan jak autor i jego rodzina.
Bożena Ratter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/168155-antyrozwojowe-grupy-interesu-musimy-znosic-ich-zemste-za-lacznosc-z-historia-musza-usunac-najmniejszy-slad-przeszlosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.