"Nie ma winnych afery Amber Gold" - pisze Izabela Kordos w najnowszym wydaniu "Gazety Bankowej":
Minął rok, od kiedy za Marcinem P., twórcą Amber Gold, zatrzasnęła się brama aresztu. Minął rok, od kiedy prokurator generalny Andrzej Seremet obiecał trzęsienie ziemi w trójmiejskiej prokuraturze, która prowadziła śledztwo w sprawie najsłynniejszego polskiego parabanku. Minął także rok, od kiedy premier Donald Tusk zapowiedział postępowanie dyscyplinarne w sprawie Amber Gold. I co w tym czasie udało się zrobić? Srogo rozczaruje się ten, kto myśli, że sprawiedliwości stało się zadość, a winni zaniedbań ponieśli konsekwencje. Bo okazuje się, że ukarana została tak naprawdę... jedna osoba. I nie chodzi tu wcale o znanego na całą Polskę Marcina P. [ale o prokurator Marzanna Majstrowicz – byłą szefową Prokuratury Rejonowej Gdańsk- -Wrzeszcz].
Pod koniec grudnia 2008 roku FBI aresztowała Bernarda Madoffa, amerykańskiego finansistę podejrzanego o utworzenie największej piramidy finansowej na świecie. Madoff oszukał inwestorów w sumie na 65 mld dolarów. Amerykańskim śledczym wystarczyło pięć dni na postawienie mu zarzutów, pół roku na to, by go skazać. Mimo że oszust okazał skruchę, usłyszał wyrok 150 lat więzienia, co tak naprawdę oznacza dożywocie. Zgodnie z amerykańskimi przepisami osadzony musi odbyć 85 proc. kary, by mógł starać się o przedterminowe zwolnienie. 75-letni dziś Madoff musi więc pogodzić się z tym, że resztę życia spędzi za kratkami. Tak szybko jednak, jak zatrzymano i osądzona Madoffa, rozpoczęło się odzyskiwanie pieniędzy dla poszkodowanych przez niego inwestorów.
Cały artykuł - w najnowszym numerze "Gazety Bankowej". Szukaj w EMPiKach i salonikach prasowych. Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/168122-gazeta-bankowa-nie-ma-winnych-afery-amber-gold