Oskarżenia o "niespotykany dotąd lobbing" i ostre kłótnie. PE debatuje nad dyrektywą tytoniową

fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

Wtorkowa debata w PE ws. dyrektywy tytoniowej pokazała podziały ws. obostrzeń i kontrowersje wokół lobbingu koncernów tytoniowych w PE. Komisarz UE ds. zdrowia i sprawozdawczyni PE apelowali do europosłów, by otworzyli negocjacje z krajami UE ws. dyrektywy.

Na początku debaty sprawozdawczyni projektu w PE, socjaldemokratka Linda McAvan apelowała o pozytywny wynik głosowania.

Byłoby nie do przyjęcia, gdybyśmy teraz zablokowali ten akt prawny. Jak to wytłumaczymy naszym wyborcom? Bardzo proszę o głosowanie na tak

- mówiła.

Gdyby ze względu na podziały PE nie udzielił we wtorek upoważnienia McAvan do negocjacji z krajami UE, opóźniłoby to rozmowy i dyrektywa nie byłaby zapewne uzgodniona za tej kadencji europarlamentu, która upływa w kwietniu przyszłego roku.

Jak podkreśliła McAvan, celem projektu jest przede wszystkim zapobieganie palenia papierosów przez młodych. Ich liczba - jak mówiła - według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wzrasta.

To dzieci, a nie dorośli rozpoczynają palenie

- podkreśliła dodając, że wpływ na to ma atrakcyjne opakowanie, na którym znajdują się np. rysunki kwiatów, oraz smak papierosów, np. czekoladowe filtry.

Często ostrzeżenia zdrowotne są niewielkich rozmiarów i trudno je dostrzec. (...) Tytoń powinien wyglądać jak tytoń i powinien smakować jak tytoń

- argumentowała.

Mówiąc o papierosach typu slim wspomniała o ich atrakcyjności dla kobiet.

Jeśli ktoś nie wierzy, że kobiety chętnie po nie sięgają wystarczy, że zapozna się z opracowaniami na ten temat

- powiedziała.

Komisarz ds. zdrowia Tonio Borg argumentował, że rocznie w UE z powodu palenia umiera 700 tys. osób.

To tak, jakby co roku ludność Krakowa albo Palermo znikała z powierzchni ziemi. Nasze decyzje będą miały wpływ na miliony ludzi. Dlatego ta dyrektywa powinna zostać przyjęta. Europejczycy oczekują tego od nas

- mówił, powołując się następnie na wyniki Eurobarometru, zgodnie z którymi 76 proc. Europejczyków popiera obrazkowe ostrzeżenia na paczkach papierosów, a 73 proc. chce zakazu dla dodatków smakowych.

Komisarz poinformował, że celem dyrektywy jest obniżenie liczby palaczy o 2 proc. przez następne 5 lat, czyli o 2,4 mln osób.

Zauważył, że to zazwyczaj PE jest bardziej odważny w swoich decyzjach niż Rada UE i że spodziewa się, że PE udzieli we wtorek mandatu sprawozdawczyni do prowadzenia negocjacji z krajami UE.

Komisja Europejska spełnił swoją rolę, rada ministrów też, teraz czas na Parlament Europejski

- mówił Borg.

Komisarz nawoływał europosłów do głosowania za eliminacją papierosów smakowych m.in. mentoli oraz do zaakceptowania większych ostrzeżeń na opakowaniach do 75 proc. i umieszczenia ich w górnej części opakowania.

Mówiąc o ostrzeżeniach na paczkach Borg powołał się na przykład Australii, gdzie z jednej strony pokrywają one 90 proc. powierzchni, a z drugiej 70 proc. Jego zdaniem ostrzeżenia obrazkowe powinny być umiejscowione po obu stronach paczki, ale także na jej górnej części, tak żeby nie były zasłaniane w sklepach.

Chcemy zakazać smaków waniliowych, czekoladowych i mentolowych. Nie zakazujemy dodatków, które są istotne z punktu widzenia produkcji, jak cukier

- mówił.

KE optowała też za traktowaniem papierosów elektronicznych jak wyrobów medycznych, co ograniczyłoby ich dostępność, ale największa w PE grupa chadeków oraz liberałowie i konserwatyści w PE złożyli poprawkę, by traktować je jak wyroby tytoniowe. Ich zdaniem papierosy elektroniczne pomagają zwalczyć nałóg.

W trakcie debaty socjaldemokraci i Zieloni w PE, którzy domagają się jak największych obostrzeń w dyrektywie, podkreślali, że wtorkowe głosowanie będzie symboliczne i zaważy na zaufaniu obywateli do PE. Eurodeputowana Zielonych Michele Rivasi przekonywała, że pokaże ono "prawdziwy wpływ lobbistów w PE".

Musimy mówić otwarcie, nikt nie może udowodnić, że ta dyrektywa pozbawi kogoś pracy, ale można dowieść naukowo, że 700 tysięcy Europejczyków traci pracę i życie co roku

- mówił socjaldemokrata Andres Perello Rodriguez. Dodał, że aby chronić zdrowie obywateli PE musiał przejść przez niespotykany dotąd lobbing.

To musi być odrzucone w tej izbie (...). Jakim parlamentem byśmy byli, gdybyśmy przyjęli zapisy poniżej ambicji Rady UE, jakiego możemy spodziewać się zaufania, jeśli zamiast dać Lindzie McAvan mandat do negocjacji z Radą, ugniemy się wobec ludzi, którzy wywierają na nas presję

- mówił.

Łagodniejsze podejście prezentują chadecy i konserwatyści, którzy wskazują na konsekwencje dyrektywy dla gospodarki i miejsc pracy. Polski europoseł Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Janusz Wojciechowski mówił, że nie każdy kto ma wątpliwości do dyrektywy jest lobbistą. Jego zdaniem zakaz mentoli i slimów może nie przynieść efektu, bo palacze po prostu przerzucą się na inne papierosy.

lw, PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych