Wibrator Palikota. Każdy szczyt ma swój Czubaszek - skoro nie może być poważnie, niech chociaż będzie śmiesznie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

„Kto nie jara, ten fujara”, wypisali swego czasu uczestnicy Ruchu Palikota na transparentach w „marszu wyzwolenia konopii”. Rzecz jasna, nie mogło w nim zabraknąć ich politycznego skręta, niegdyś handlarza drewnianymi paletami, później wytwórcy wina z bąbelkami i wódki, jeszcze później wydawcy tygodnika „Ozon”, broniącego fundamentalnych wartości Kościoła i polskiego społeczeństwa przed takimi zboczeniami jak homoseksualizm, legalizacja skrobanek i uśmiercanie na życzenie, wreszcie etatowego semitę-apostazego, najpierw z szeregów PO, a potem z ruchu jego imienia, a od niedzieli „Twojego ruchu”.

Widać Janusz Palikot uznał, że jego nazwisko w nazwie ruchu czyni ten ruch nieruchawym i zastąpił je zaimkiem osobowym, że to już niby nie jego ruch, lecz wszystkich tych, którzy się z nim utożsamiają. Ma to być „prawdziwa Platforma Obywatelska”, na którą on, Palikot się wypiął, a detalicznie nie tylko banitów z PO, lecz także z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Socjaldemokracji Polskiej (jest taki twór) i Partii Demokratycznej (też jeszcze jest).

Spieprzyliście ten kraj

- huknął Andrzej Celiński, były członek Unii Wolności, następnie SLD, później Socjaldemokracji Polskiej, obecnie szef „demokratów”, sekundujący Palikotowi na kongresie założycielskim jego ruchu po liftingu w nazwie. Znaczy, nie antenaci Palikota coś spieprzyli, żaden Robert Biedroń czy Anna Grodzka - broń Boże!, rządowa kamaryla PO-PSL „spieprzyła”. Fakt, trudno tu nie przyznać racji byłemu ministrowi - hmmm… - kultury w gabinecie ekspremiera Leszka Millera.

W Polsce tylko mówi się o prawach człowieka, ale tak naprawdę nie dobiliśmy jeszcze do standardów europejskich

- uściśliła na tymże kongresie koleżanka Grodzka, która chciałaby dobić.

Naszą przewodniczką będzie konstytucja! To jest nasza biblia, najważniejszy dokument dla nas!

- wtórował jej nabożnie kolega Biedroń.

Nie dajmy zagarnąć tych dwóch pięknych słów: prawo i sprawiedliwość

- wyśledził były dziennikarz śledczy Andrzej Rozenek, związany kolejno z SLD, Socjaldemokracją Rzeczypospolitej Polskiej, Polską Partią Socjalistyczną, obecnie rzecznik prasowy klubu poselskiego Palikota.

Czyli mamy jasność: Ich ruch zazdrości nazwy partii Jarosława Kaczyńskiego, niestety, cholera, już zarejestrowana i nie da się z tym nic zrobić. Zamiennik „Twój ruch” dla „Ruchu Palikota”, co wyznał sam „rebe” i Biłgoraju, wymyśliła Maria Czubaszek. Gratulacje! Skoro nie może być poważnie, niech chociaż będzie śmiesznie. „Każdy szczyt ma swój Czubaszek”, pisała ze dwa lata temu szklano-kontaktowa babcia „Spadkobierców”.

Parę lat temu, prezydent Aleksander Kwaśniewski przypiął do klapy Januszowi Palikotowi za te jego wszystkie osiągnięcia w ciągu niezbyt długiego czasu Złoty Krzyż Zasługi. Tak „na zachętę”, jak puchar od kombinatora i kanciarza Ryszarda Ochódzkiego dla wnuka „Misiowego” ministra, żeby nie ustawał w walce o wyrwanie SLD spod wpływów Millera. Więc zachęcony Palikot dwoi się i troi, aby dowieść, że na ten krzyż sobie zasłużył. Małpeczki były, świński ryj też, i silikonowy penis, i pistolet… - wręcz tryska inwencją. A gdy się ociupinę zmęczy, to sobie zajara i znów tryska. Jak wtedy, w konopianym marszu. „Macie tego jointa?”, spytał jego uczestników. A ci zaczęli skandować: „Daj-cie join-ta dla Ja-nu-sza!”. Joint się znalazł, Jachu się sztachnął i przemówił:

Jestem strasznie z was dumny, fantastyczna robota, nie przestaniemy, dopóki nie zwyciężymy!, bo trzeba to robić, trzeba zmieniać kraj!…

Palikot potrafi! Kiedyś przyszedł na konferencję programową PO, gdy jeszcze do niej należał, w koszulce z napisem „Jestem gejem” oraz „Jestem z SLD”. To znów mówi, że obwieścił, że gejem nie jest: „Ja, niepytany, oświadczam, że jednoznacznie preferuję kobiety”, i poradził jednemu z pisowskich „mięczaków”:

Żeby robić za członka, trzeba być twardym, a nie miękkim. A pan jesteś cienias i mięczak. I dlatego jako penis jesteś pan zupełnie niewiarygodny. Nie to co ja. Więc do nauki młody działaczu. Może cię wtedy prezes doceni.

W roli „twardego penisa” Palikot sprawdza się wszędzie. Śp. prezydent Lech Kaczyński był „chamem”, od którego żądał poświadczenia, że nie jest alkoholikem, Jarosław Kaczyński to „Hannibal polskiej polityki, który jest nawet własnego brata w stanie pożreć politycznie żeby zbudować sobie jakieś kolejne przyczółki władzy politycznej”, więc należałoby go „zastrzelić, wypatroszyć skórę i wystawić na sprzedaż”, były przyjaciel Donald Tusk to „trzymający wszystkich za mordę” polityczny „kłamca i złodziej”, Jarosław Gowin to „katolicka ciota”, związkowcy „Solidarności” to „wieprze, bo chcą tylko dla siebie” i „sami sobie przykleili ten świński pysk”… - tylko on jeden-jedyny Janusz Palikot - przyszły premier RP, na które to stanowisko sam siebie zdążył namaścić w kampanii wyborczej sprzed dwóch lat, może być odnowicielem podupadłej Rzeczypospolitej…

Można rzec do wyborców jego ruchu: chcieliście palikotyzacji polskiej polityki, to ją macie. Cóż, że pozostanę w leksyce posła Janusza Palikota, racja jest jak dupa, każdy ma swoją, różnica polega na higienie osobistej. Od wczoraj „Ruchu Palikota” już nie ma. Jest „Twój ruch” jego głównego akceleratora - ot, taki stary wibrator z podładowaną baterią…

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych