Tekst ukazał się na portalu pogotowiedziennikarskie.pl
Wicemarszałek Sejmu Eugeniusz Grzeszczak (PSL) oskarżył redaktora naczelnego i dziennikarza Kuriera Słupeckiego o zniesławienie. W czerwcu Sąd Rejonowy w Koninie skazał ich na kary grzywien w zawieszeniu. Niedawno do sądu wpłynęły apelacje od wyroku.
Na ławie oskarżonych tym razem zasiadają: Janusz Ansion, redaktor naczelny Kuriera Słupeckiego oraz Zbigniew Walczak - autor publikacji. Słupca to miasteczko w Wielkopolsce. Dziennikarze napisali w artykule „Ujawniamy kolejną aferę PSL-u”, że wicemarszałek Grzeszczak przed kampanią wyborczą w 2011 roku wpłacił na konto firmy Cessans, której udziałowcem jest jego syn, Michał Grzeszczak około 120 tys. zł pochodzących z Funduszu Wyborczego PSL. Cessans wydała tygodnik „Głos Słupcy”, który - przynajmniej hipotetycznie - był konkurencją dla Kuriera Słupeckiego.
Znikome przychody spółki zaczęły gwałtownie rosnąć wraz z rozwojem kampanii wyborczej. Z ustaleń dziennikarzy, którzy dotarli do faktur wynikało, że w ciągu dwóch miesięcy lokalny oddział PSL zlecił firmie Cessans usługi na ponad 120 tysięcy złotych.
Autorzy tekstu uznali, że pieniądze z budżetu państwa trafiają do kieszeni rodziny, a Eugeniusz Grzeszczak przy okazji kampanii wyborczej szczodrze wspierał swojego syna. Obecny wicemarszałek Sejmu pełnił wtedy funkcję szefa sztabu wyborczego. - Były to m. in. anonimowe pieniądze od wyborców, zwolenników czy też sympatyków PSL – relacjonuje Janusz Ansion, redaktor naczelny Kuriera Słupeckiego. - I tak je potraktowaliśmy w artykule.
Wspierał syna, ale z własnej kieszeni
W opinii Krzysztofa Lorentza, eksperta Państwowej Komisji Wyborczej, na którą powołują się dziennikarze, pieniądze w momencie przekazania na konto Funduszu Wyborczego stawały się automatycznie środkami publicznymi i nie było możliwe ich wyodrębnienie.
Z tego rachunku szły wypłaty Komitetu Wyborczego Polskiego Stronnictwa Ludowego dla firmy Cessans. Dlatego uznaliśmy, że kampania była prowadzona z publicznych pieniędzy, a firma Michała Grzeszczaka otrzymała część tych środków
- stwierdza Janusz Ansion. - Szefem sztabu wyborczego PSL był Eugeniusz Grzeszczak.
Jednak Eugeniusz Grzeszczak stwierdził, że pieniądze, które wpłynęły na konto firmy Cessans, pochodziły z jego własnej kieszeni i skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko dziennikarzom. Równolegle wytoczył im proces cywilny, w którym domaga się m. in. przeprosin na łamach prasy ogólnopolskiej i bardzo wysokiego zadośćuczynienia.
Zarzuty zawarte w pozwie oraz w prywatnym akcie oskarżenia są identyczne. Eugeniusz Grzeszczak zarzuca dziennikarzom pomówienie jego osoby przez napisanie nieprawdy. Oskarżyciel w uzasadnieniu nie zanegował jednak, że firma Cessans otrzymała takie kwoty za usługi. Zanegowano jedynie udział wicemarszałka w tej finansowej transakcji. Dodatkowo Grzeszczak poczuł się pokrzywdzony stwierdzeniem, że pieniądze, które miał przelać na konto firmy syna pochodzić miały z budżetu państwa i od członków partii.
Skazani za zniesławienie
Eugeniusz Grzeszczak pociągnął dziennikarzy do odpowiedzialności karnej z artykułu 212 § 2 Kodeksu Karnego. Proces toczył się z wyłączeniem jawności. Wyrok zapadł w czerwcu br. Dziennikarze zostali skazani na kary grzywien w zawieszeniu oraz wpłatę na cele społeczne.
Wyrok, który zapadł przed sądem jest błędny
- zdecydowanym tonem podkreśla mecenas Artur Wdowczyk z warszawskiej kancelarii adwokackiej, autor jednej z apelacji w tej sprawie.
Dziennikarze napisali prawdę i ujawnili szczegóły z życia publicznego. Ten wyrok w całości narusza prawo do wolności wypowiedzi. Sprawa dotyczy uznanego i wpływowego polityka. Należy się zastanowić, czy ten materiał jest rzeczywiście szkodliwy społecznie czy tylko niewygodny dla polityków.
Dziennikarze zaznaczają, że sąd wziął pod uwagę wyłącznie okoliczności, które były dla nich niekorzystne. - Pominął to, co przemawiało na naszą korzyść – mówi Janusz Ansion. – Mamy nadzieję, że w przyszłości sąd weźmie pod uwagę również nasze argumenty. Apelacje trafiły do Sądu Okręgowego w Koninie kilka dni temu.
PSL chciało likwidacji artykułu 212 KK
Eugeniusz Grzeszczak skorzystał z trybu karnego, żeby ścigać dziennikarzy za publikację prasową. Tymczasem Polskie Stronnictwo Ludowe próbowało podjąć walkę o likwidację przepisu pozwalającego na ściganie za pomówienie.
Z wyroku jest zadowolona Monika Brzozowska, pełnomocniczka Eugeniusza Grzeszczaka z kancelarii Pasieka, Derlikowski, Brzozowska i Partnerzy.
Warto podkreślić, że każdy - w tym również polityk - ma prawo do ochrony godności i dobrego imienia. O tym stanowi nie tylko polski kodeks karny, ale również europejska konwencja praw człowieka. Wolność słowa nie może prowadzić do naruszania praw innych osób
– twierdzi w oświadczeniu opublikowanym m. in. na stronie internetowej Eugeniusza Grzeszczaka.
Zapytaliśmy wicemarszałka o jego stanowisko w tej sprawie. Tomasz Lewandowski, asystent Eugeniusza Grzeszczaka zapewnił, że odpowiedź otrzymamy najszybciej jak to możliwe. Czekamy.
Monika Filipowska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/167718-scigani-przez-wicemarszalka-grzeszczaka-wicemarszalek-sejmu-oskarzyl-dziennikarzy-kuriera-slupeckiego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.