Strach, że ktoś doniesie! Długoletnie pokoleniowe zamknięcie się w sobie, emigracje wewnętrzne powoduję, że utrwalił się w społeczeństwie nawyk tchórzostwa. Nie odpowiadanie na pytania, międlenie, mataczenie - to rzeczywistość również szklanego ekranu.
Słuchamy rozmów, wywiadów. Najpierw reporter boi się zadać istotne pytanie, potem kluczy i długo gada. Strach. Strach - już nie wiadomo przed czym - paraliżuje. I ten właśnie paraliż staje się nie tylko przyczyną zagłady telewizji publicznej, jej roli misyjnej – ale w ogóle jej bytu.
Władze publicznej telewizji chcą drastycznie zredukować załogę. Chcą twórców po prostu wystawić za płot. Wymyślono weryfikacje siłami z zewnątrz - dla około 30% załogi. Właśnie dla tych, którzy tworzą program. Reszta, te 70 %, to już nie twórcy - to urzędnicy. Korelujący, nadzorujący, planujący i rozliczający. Natomiast dziennikarze, montażyści, graficy komputerowi i charakteryzatorzy idą teraz na odstrzał. Idą pod nóż. Czy zgodzą się na to jak barany, które ze strachu chwalą rzeźnika?
Weryfikacji dokonują ludzie wynajęci spoza telewizji. Weryfikatorzy uważają, że „wiedzą” kto ma pracować a kto być zwolnionym. Oceniają pracowników nierzadko z wieloletnim stażem, autorów dziesiątków filmów telewizyjnych i setek programów. To niesłychana hucpa, która nigdy dotychczas nie miała miejsca.
Telewizyjna „Solidarność” zachowuje się biernie. A nawet niektórzy jej przedstawiciele tak, jak i ludzie z Rady Pracowniczej, popierają „reformę”.
Zbuntował się jedynie Związek Zawodowy Pracowników Twórczych Telewizji Polskiej „Wizja”, który zrzesza 600 osób. Oni naprawdę bronią kolegów. Zebrali już ponad 1650 głosów sprzeciwu wobec tak bezwzględnie prowadzonej weryfikacji.
Ludzie boją się potwornie utraty pracy i to jest zrozumiałe. „Wizja” gwarantuje więc dotrzymanie przyrzeczenia, że nazwiska zbuntowanych nie zostaną ujawnione. Listy złożone zostały u notariusza. Brak jeszcze (na 30 września) 71 głosów by uzyskać pięćdziesiąt procent plus jeden - co jest warunkiem uznania protestu za zgodny z prawem. Chyba jednak znajdzie się w końcu jeszcze tych siedemdziesięciu odważnych w wielkiej ogólnopolskiej firmie. Jeśli tak - telewizja publiczna może przerwać program. Jak będzie zobaczymy.
Dziś należy zadać pytanie, jak to się dzieje, że trzy i pół tysięczna załoga TVP jakby nie w pełni zdawała sobie sprawę, że władze szykują z premedytacją stopniową zagładę firmy. Na co liczą ci, którzy boją się zaprotestować? Na co liczą administracyjni i spolegliwi wobec władzy. Przecież to będzie lawina. Po dziennikarzach, montażystach, grafikach i charakteryzatorach pójdą operatorzy obrazu i dźwięku, a także realizatorzy studyjni. A potem nikomu już nie potrzebna trzymająca władzę i trzymająca się władzy reszta załogi też będzie wywalona na bruk. Telewizja bez twórców nie może istnieć. Lawina zmiecie was pozbawieni wyobraźni, przesiąknięci strachem. Tylko prawdopodobnie prezesi TVP pójdą w ambasadory. Ludzie ludziom gotują los.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/167556-bareizm-ii-strach-zaloga-tvp-jakby-nie-zdawala-sobie-sprawy-ze-wladze-szykuja-zaglade-firmy-jak-to-sie-dzieje