Kaja Godek, pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Stop Aborcji, w rozmowie z portalem w Sumie.pl opowiada o reakcji posłów na swoje wystąpienie w Sejmie. Przyznaje, że spotkała się z falą nienawiści i obelg.
wSumie.pl: Jak dokładnie to wyglądało?
Kaja Godek: Towarzyszył mi prezes Fundacji PRO – Prawo do życia Mariusz Dzierżawski. Byliśmy wyzywani przez posłów. Te wyzwiska padały nie tyle z mównicy, ale w momencie, gdy przechodziliśmy do swoich miejsc. Posłowie SLD i Ruchu Palikota zachowywali się wobec nas naprawdę strasznie. Ja na przykład usłyszałam, że mam wracać do domu. Słyszałam też inne rzeczy, których nie chcę powtarzać, a które miały wyprowadzić mnie z równowagi. Ciekawe było też to, że od posłów wykrzykujących te obraźliwe rzeczy słyszałam przytyki co do mojej kultury osobistej. Czułam się bardzo dziwnie, bo ci, którzy to mówili, jakoś specjalnie kulturą nie grzeszyli. I było to dobrze widać w trakcie debaty. Żenada.
Co, pani zdaniem, zbulwersowało posłów w pani przemówieniu najbardziej?
Bardzo boli mnie to, że posłów nie oburzyło to, o czym mówiłam, tylko to, w jaki sposób o tym mówiłam. A ja starałam się bez ogródek mówić prawdę i nazywać aborcję tym, czym ona jest - czyli zabijaniem dzieci. Posłów szokowały te słowa, a ja miałam wrażenie, że gdybym używała innych słów, byłoby w porządku. Rzeczywistość ich specjalnie nie porusza, ale drażni ich, w jaki sposób się o niej mówi. A przecież tutaj chodzi kompletnie o coś innego – o zajęcie się problemem, a nie o bawienie w takie czy inne dobieranie słów. Trzeba się zająć poważnym problemem, a nie słowami. To bardzo charakterystyczne, że posłowie odrzucili wniosek w pierwszym czytaniu. Mam wrażenie, że zrobili to właśnie dlatego, ponieważ już nie chcą na ten temat słuchać. Ta prawda ich strasznie boli.
Z tego powodu była pani dyscyplinowana przez marszałek Kopacz...
Pani marszałek próbowała wpłynąć na to, co i w jaki sposób będę mówiła. Nie znam się zbyt dobrze na regulaminie Sejmu, ale wdaje mi się, że coś takiego nie powinno mieć miejsca. Człowiek ma prawo do swoich poglądów. Przez moment nawet zastanawiałam się, jak powinnam się zachować. Ale przecież przyszłam do Sejmu odpowiedzialna za tych wszystkich ludzi, którzy podpisali się pod wnioskiem. To nie było moje indywidualne przemówienie, toteż stwierdziłam, że zwykła ludzka odpowiedzialność nakazuje mi mówienie tego, co powinnam, a nie tego, co ktoś chce usłyszeć.
„Zabijanie dzieci” – dokładnie to sformułowanie najbardziej raziło uszy posłów.
Właśnie tak. Usłyszałam, że jest to mowa nienawiści. A jak się to robi, to co to jest? Miłość do tych dzieci? Nie, to wielka nienawiść, wielka przemoc, najgorsze co się może zdarzyć. I zauważmy, jaka jest reakcja – nadal można to robić, ale mówić o tym się nie powinno.
Pewnie zetknęła się pani z hasłem zwolenników aborcji: "Jesteś przeciwna aborcji, to jej nie rób?". Może mają rację?
To może wymyślimy więcej takich haseł, np.: Nie chcesz kraść – to nie kradnij, nie chcesz gwałcić – to nie gwałć. Czy to znaczy, że jeśli ktoś ma na to ochotę, to może kraść i gwałcić? To nie jest tak. Prawo ma nas chronić. Ma chronić nasze prawo do życia, ale też inne prawa, choćby prawo własności. Tak jak istnieje zakaz kradzieży, tak samo powinien być zapisany zakaz zabijania. To bardzo przykre, że część ludzi usiłuje ten zakaz zabijania złagodzić – niech nie będzie wolno zabijać tych, którzy nam się podobają, są zdrowi silni i wszystko z nimi w porządku, ale tych niepełnosprawnych już tak. To kompletne niezrozumienie tego, jaka jest rola prawa w społeczeństwie.
Cały wywiad Bogusława Rąpały z Kają Godek na portalu wSumie.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/167543-kaja-godek-wedlug-poslow-mowienie-o-zabijaniu-dzieci-to-mowa-nienawisci-mozna-aborcji-dokonywac-byle-o-tym-nie-mowic
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.