Maciej Lasek choć raz mówi o Smoleńsku trochę z sensem. O rozmowie braci Kaczyńskich: „naprawdę nieważne co w niej było”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Ileż to razy słyszeliśmy – od Palikota po Wałęsę, poprzez niektóre rodziny ofiar tragedii 10/04 – jak wielki wpływ na zaistnienie katastrofy smoleńskiej miała rzekomo mieć krótka rozmowa braci Kaczyńskich przez telefon satelitarny przeprowadzona kilkanaście minut przed rozbiciem samolotu.

Sam Maciej Lasek wytrąca im argument. W Radiu Zet stwierdził, że odsłuchanie tej rozmowy nie miałoby żadnego znaczenia dla zbadania przyczyn tragedii.

Analizowaliśmy czas trwania tej rozmowy i nawet w raporcie komisji Millera można stwierdzić, że ta rozmowa nie miałaby nic wspólnego z procesem podejmowania decyzji, gdyż pan prezydent jeszcze nie wiedział, jaka jest pogoda w Smoleńsku w tym czasie. To jest bardzo dokładnie opisane, rozpisane na czasy, kiedy dowódca samolotu podaje szefowej pokładu, że jest kiepska pogoda i być może trzeba byłoby pomyśleć nad jakimś lotniskiem zapasowym. Potem wchodzi pan dyrektor Kazana, któremu dowódca samolotu mówi, jaka jest sytuacja, a w tym czasie trwa rozmowa. Czas trwania rozmowy i kiedy ona była przeprowadzona, jest znany komisji, natomiast treść nie.

Monika Olejnik: Czyli te oskarżenia, które są z niektórych stron, że właśnie ta rozmowa jest decydująca i ona może wyjaśnić całą zagadkę są prawdziwe, czy nie?

Maciej Lasek: Są nieprawdziwe. Proszę zwrócić uwagę, to wielokrotnie podkreślaliśmy, że nawet brak decyzji pana prezydenta o lotnisku zapasowym w żaden sposób nie przełożył się na jakiekolwiek bezpośrednie polecenie: lądujcie na tym lotnisku. Takie stwierdzenie w kokpicie nie pada, w związku z czym można powiedzieć, że załoga podjęła decyzję: robimy próbne podejście do minimum, może pogoda się poprawi, choć sami nie mieli raczej tej wiary, ponieważ nawet od załogi samolotu Jak-40 dowiedzieli się, że widać dwieście metrów. Naprawdę dwieście metrów to jest naprawdę bardzo mało, jak na tej klasy samolot i uniemożliwia lądowanie, ale zrobimy próbne podejście. Co mówią kontrolerzy – do stu metrów i ani metra niżej, nie dali im zgody na lądowanie, ale również w kokpicie nie pada ani jedno słowo. „Lądujcie, macie tu wylądować” – nikt nie wyraził takiego polecenia, w związku z czym powoływanie się na treść tej rozmowy, nieważne co w niej było – naprawdę nieważne co w niej było – bo to nie główny pasażer decyduje o bezpieczeństwie lotu tylko dowódca załogi.

Szkoda, że przy okazji Lasek znów kieruje odpowiedzialność na załogę tupolewa, a rosyjskich kontrolerów – łamiących wszelkie procedury – wybiela…

znp, radiozet.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych