Związek Powstańców Warszawskich nie widzi nadużycia w plakacie manify. Boli go jednak plakat "Referendum W"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
manifa.org
manifa.org

Edmund Baranowski, wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich, podtrzymuje swój zarzut wobec wykorzystania na plakacie "Referendum W. 13.10.2013" litery "W".


Zapytany przez Jarosława Kuźniara o to, czy gdy patrzy na taki plakat czuje, że wykorzystano symbol Powstania Warszawskiego, odpowiada:

Tak, ale równocześnie mam świadomość, że ci, którzy wykorzystali ten symbol, nie znają historii tej litery.

Edmund Baranowski twierdzi, że Powstańcy zostali tym faktem boleśnie zaskoczeni, gdyż nie sądzili, że "litera W, która jest symbolem, będzie stanowiła element walki o stanowiska". Zapowiedział przy tym, że przygotowują w tej sprawie oficjalne stanowisko.

Zwrócimy się do polityków, do samorządowców warszawskich, aby nie posługiwali się tym symbolem w doraźnym celach. Symbol wiąże się ze śmiercią tysięcy ludzi. Apelujemy, żeby zapewnić im spokój bez politycznej wrzawy.

Warty zacytowania w całości jest fragment rozmowy dotyczący zawłaszczenia przez feministki powstańczej kotwicy, o czym pisaliśmy wczoraj na portalu wPolityce.pl. Dziennikarz TVN24 nie tylko zestawił oba plakaty jako równe sobie, ale wersję feministyczną pokazywał wiceprezesowi Związku Powstańców w taki sposób, jakby tłumaczył się, że to robi.

Kuźniar: Jeden z przedstawicieli PiS poprosił, żebym pokazał panu też takie wykorzystywanie znaku Polski Walczącej przez grupę feministyczną. Tak też się zdarza. Nie wiem czy można tutaj stopniować ból, kiedy patrzy się na taki plakat czy takie zdjęcie, kiedy feministki wykorzystują znak Polski Walczącej, walcząc o swoje słuszne sprawy.

Baranowski: Znak Polski walczącej to już historia. Od dłuższego czasu zabiegamy o ochronę znaku Polski Walczącej, bo jest używany do różnych celów i w różnych sytuacjach. Ta sprawa jest już na warsztacie komisji sejmowej.

Kuźniar: O to pretensji pan nie ma?

Baranowski: Nie. Mam tylko nadzieję, że znak Polski Walczącej nie będzie nadużywany. W wielu przypadkach jest bardzo dobrze widziany i przez nas całkowicie akceptowany. Natomiast jeśli się pojawia na częściach stroju czasem dosyć dyskretnych, to robi dla nas wrażenie dosyć niezwykłe

Kuźniar: To zabolało pana, kiedy pan to zobaczył?

Baranowski: Sprawa Polski Walczącej może w mniejszym stopniu...

Kuźniar: Myślę o "W"

...natomiast wykorzystywanie symbolu wybuchu Powstania Warszawskiego, bo ta litera wtedy symbolizowała "W" Wybuch, i podkreślam, że to miało dwa oblicza - euforii pierwszych dni i podsumowanie później śmierci tysięcy osób....

Gdyby nie fakt, że plakaty manify i referendum zostały zaprezentowane Edmundowi Baranowskiego w studiu, można byłoby uznać, że żadnego z nich nie widział. Jak jednak w tej sytuacji ocenić jego postawę? Czy człowiek żyjący duchem Powstania Warszawskiego, mówiący o nim z tak wielką świadomością i wrażliwością, może bez wyrzutów sumienia stwierdzić, że plakat manify nie wywołuje w nim żadnego oburzenia, a na "Referendum W" patrzy z bólem? O co w tym wszystkim chodzi? Być może odpowiedzią jest wygłoszona na koniec programu laudacja dla obecnej prezydent stolicy.

 

CZYTAJ TAKŻE: Tylko mniejszościom wolno zawłaszczać narodowe symbole? Dlaczego obrońcy Powstania nie reagowali, gdy feministki bezcześciły powstańczą kotwicę?

 

Marzena Nykiel

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych