Występują:
Krzysztof Bęgowski/Anna Grodzka – eteryczne uosobienie piękna
Piotr Pacewicz – autor libretta opery
Janusz Palikot, Ryszard Kalisz – apologeci Grodzkiej
Miejsce: Warszawska Opera Kameralna. Dekoracje w stylu minimalistycznym, z tyłu odtworzona sceneria „Narodzin Wenus” Sandro Boticellego, włącznie z muszlą, na razie pu-stą.
Na proscenium przy dźwiękach „Jeziora łabędziego” Czajkowskiego w baletkach na puentach drobnymi kroczkami wkracza ubrany w strój baletnicy Piotr Pacewicz.
Pacewicz: Szanowni państwo, będzie to poruszająca i wzruszająca historia (roni łzę) osoby, która stopniowo, kroczek po kroczku, odkrywała własną prawdziwą tożsamość. Będzie to historia (płacze coraz intensywniej) pięknego i delikatnego motylka, zamkniętego początkowo w topornym męskim ciele. Dopiero dzięki własnej determinacji i rosnącemu po-ziomowi tolerancji motylek wyrwał się na wolność. (płacze jak bóbr) Proszę mi wierzyć, nic w życiu mnie tak nie poruszyło, jak historia Krzysztofa, który stał się Anią. (przestaje płakać, poważnie i groźnie) A za napisanie libretta wziąłem wcale nie tak znowu dużo kasy. Kto będzie twierdził inaczej, tego pozwę. (schodzi ze sceny wciąż na puentach)
Muzyka skomponowana specjalnie do opery „Krzysztof, czyli Anna”. Na scenę wychodzi Grodzka jako Bęgowski (lub może po prostu Bęgowski).
Aria Bęgowskiego: Czegoś mi brak, coś jest nie tak, czuję się wciąż jakby na wspak.
PZPR i ZSP, wszystko to mam, lecz czegoś chcę.
Spodnie mnie nie rajcują, sukienki za to – tak.
Chcę chwalić się figurą, pończoszek chcę mieć skład.
Chcę nóżki mieć zgrabniutkie, zaś biuścik to już mus.
A komu to nie pasi, faszystą jest i szlus.
Przygasa światło, fanfary, bicie w kotły, błyskawice. Gdy światło się rozjaśnia, z muszli na wzór obrazu Boticellego wyłania się Anna Grodzka w całym swoim pięknie i krasie, skromnie przysłaniając się przepaską i wachlarzem, pożyczonym od Krystyny Pawłowicz. Część wrażliwszych osób na widowni mdleje z zachwytu. Na scenę w obcisłych trykotach baletowych wychodzą Palikot i Kalisz. Mdleją kolejne osoby.
Aria Palikota: Cóż za gracja, co za piękno, jak lekko, jak miękko!
Jak Wenus z morskiej piany, jam chyba zakochany!
Kalisz: Gdy stąpa tak subtelnie, króluje niepodzielnie
Nad moimi zmysłami, czarując swymi wdziękami.
Palikot i Kalisz ujmują dłonie Grodzkiej, po czym wspólnie wykonują radosną etiudę baletową.
Nadmiar czystego piękna, bijący z tej wzruszającej sceny, powoduje kolejne omdlenia na widowni, wskutek czego przedstawienie musi zostać niestety przerwane. Widzowie zostają jednak zobowiązani do uczestnictwa w dalszym ciągu, gdy tylko wydobrzeją, pod groźbą oskarżenia o sianie nienawiści ze względu na orientację seksualną.
Tymczasem Kurtyna
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/167144-teatrzyk-przegnily-batonik-przedstawia-mini-opere-krzysztof-czyli-anna-pacewicz-bedzie-to-historia-pieknego-i-delikatnego-motylka
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.