Spotkanie z „Wieczną Miłością”. "Ta sprawa nie ma początku. I może nie powinna mieć końca.Nie będzie miała, jeśli pozwoli los"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Zdjęcie: Barbara Kołecka-Herman, druk za zgodą Autorki
Zdjęcie: Barbara Kołecka-Herman, druk za zgodą Autorki

Ta sprawa nie ma początku. I może nie powinna mieć końca. Nie będzie miała, jeśli pozwoli los, ruletka genowa, prawa wszechświata, Bóg - czy cokolwiek, ku czemu swym umysłem sięgnie i nazwie jeszcze człowiek.

 

Wieluń - artysta odsłania

Malarz, rzeźbiarz, Polak - tylko odsłania jakąś prawdę. To Wojtek Siudmak (Wojtek – tak się pisze, nie skracam dystansu) urodzony w Wieluniu w 1942 roku, w mieście, w którym 1 września 1939 bomby o godzinie 4:40 rano rzucone z niemieckich samolotów rozpoczęły największy może kataklizm w dotychczasowych dziejach ludzkości. (Piszę: „największy może”, bo chyba nie do końca znamy jeszcze skalę milionowych zbrodni popełnianych w komunistycznych Chinach okresu Mao Zedonga.)

Siudmak od 1966 roku mieszka poza Polską. Malarstwo Siudmaka zna każdy wielbiciel fantastyki naukowej – a jest ich niejeden legion. Obraz „Wieczna Miłość” powstał 20 lat temu. Próba spojrzenia na człowieka (także na Ciebie – Czytelniku „wSieci”) z perspektywy kosmicznej. Artyści do pokornych nie należą, prawda?! Zamysł ewoluował, przerodził się w rzeźbę i w projekt nie byle jaki, bo światowego pokoju.

Kto wiedzieć chciałby wszystko, co na temat tego projektu da się opisać, sfotografować i sfilmować, niech sięgnie do Internetu. A ta, mniej uchwytna reszta… Trzeba było być 31 sierpnia 2013 w Wieluniu na odsłonięciu pomnika lub dnia następnego w Kielcach na koncercie. A teraz… A teraz każdy może pojechać do Wielunia i obok ruin fary zbombardowanej przez Niemców popatrzeć, jak inni reagują na pomnik (taki nawyk socjologa).

Kości zostały rzucone, rzeźba ustawiona. Wydobyta z umysłu artysty. Przywieziona z pracowni odlewnika Jacka Guzery. Już zderza się ze światem.

Mężczyzna w swojej orbicie. Kobieta w swojej. Gdy orbity się stykają – mamy poziomą ósemkę, znak nie…

Zmarły niedawno poznański filozof, prof. Jerzy Kmita (jeden z mistrzów mych kategorialnych poszukiwań), mawiał, iż artysta nie jest twórcą dzieła sztuki. Przynajmniej nie samoistnym. Jest co najwyżej twórcą projektu – projektu takiego dzieła. Cokolwiek artysta by nie myślał o stopniu ukończenia swego dzieła, efekt jego prac pełnowymiarowym dziełem sztuki staje się dopiero w kontakcie z reakcjami odbiorców.

Wojtek Siumak-artysta rysunkami, rzeźbą i projektem światowego pokoju odsłonił nieco swoje pragnienia, impulsy… Dodał słowa. Na tablicy opodal rzeźby czytamy m.in.: „Rzeźba ta jest hołdem Artysty dla Wielunian oraz wkładem dla pokoju na świecie i stanowi istotną część „ŚWIATOWEGO PROJEKTU POKOJU”. (…) Misją Projektu jest przekazanie i rozwiniecie idei pokoju poprzez połączenie dziełami sztuki różnych miast świata.”

Jak z dziełem sztuki - podobnie z pokojem na ziemi. Artysta może pokój co najwyżej zaprojektować. By uruchomić tkankę społecznego sprawstwa, potrzebne są osoby bardziej twardo stąpające po ziemi. Po Ziemi. Tu nieoceniona okazała się poznanianka, mec. Emilia Nowaczyk, która w roli Przewodniczącej Rady Fundacji Siudmak Arkana XXI i zarazem Przewodniczącej Kapituły Nagrody Pokoju „Wieczna Miłość” poza wielkopolską przedsiębiorczością pokazała… siłę charakteru. Nie po raz pierwszy – lata temu była ekspertem sejmowej komisji śledczej ds. Orlenu.

 

Jeśli wieczna – to mężczyzny i kobiety

Na tablicy umieszczonej na ruinach zbombardowanego kościoła fary wieluńskiej przez przeciwników monumentu "Wieczna Miłość" duży napis sprzeciwu:

„Jezus. Prawdziwa Wieczna Miłość”.

Może ten sprzeciw warto przemyśleć? Siudmak unika odwołań do jakiejkolwiek konkretnej religii. Jak wygląda jego projekt (we wszystkich wymiarach), gdy spojrzeć nań z perspektywy ekumenicznej, chyba bliskiej Janowi Pawłowi II?

Sięgamy po miłość, czy ona po nas? Wieczorem 31 sierpnia, koło północy, po bankiecie przystaję pod oświetloną rzeźbą. Najpierw uspokajam parę dziewczynę/kobietę z mężczyzną, że postacie rzeźby to na pewno osoby nie tej samej płci. Potem zagaduję trzech chłopaków w dresach. Bardzo podoba im się. Mówią: teraz Wieluń będzie znaczył coś dalej i więcej. I po chwili się martwią, czy jakieś łobuzy tego nie poniszczą. Podbudowany udaję się na spoczynek. Następnego dnia droga do Kielc.

 

Pierwszy laureat

Kapituła nagrodę pokoju przyznała Wojciechowi Kilarowi. Laudację wygłosił prof. Andrzej Nowak z UJ. Nie mogę sobie wyobrazić lepszego laudatora niż Andrzej Nowak. O czym by nie mówił, zawsze usłyszę coś nowego. W laudacji przywołuje dostrzeżony przez siebie w twórczości Kilara motyw upartej nadziei. W muzyce Kilara słyszy Nowak swoistą syntezę losów Polski.

Profesor mówi fragment wiersza Mariana Hemara:

Bóg nie taki bezbronny, wróg nie taki zbrojny

Historia nie skończyła się na nas. Front wojny

Nie biegnie atramentem na mapach z papieru.

Każda klęska jest tylko klęską charakteru.

 

Rzeźba, muzyka, wiersz, ludzie, spór teologiczny. Poznanie nowych, interesujących osób. Spotkanie z sensem; poszukiwanie sensu. Nie można więcej oczekiwać od dwóch wieczorów.

Tekst ukazał się w tygodniku "w Sieci". Polecamy najnowszy numer!


Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych