W wydanym przez Politechnikę Warszawską i krakowską Akademię Górniczo-Hutniczej oświadczeniu, zgodnie z linią partii i rządu, władze obu uczelni odcięły się od działań naukowców badających katastrofę smoleńską. Odcięły się elegancko, listem, masówek studenckich na razie nie zaplanowały.
Podkreślono, że zarówno prof. Jacek Rońda, jak i prof. Jan Obrębski "nie są specjalistami w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych", za to "zajmują się z powodzeniem informatyką, mechaniką, mechaniką budowli i wytrzymałością materiałów budowlanych".
Co prawda można domniemywać, że ludzie, którzy "zajmują się z powodzeniem informatyką, mechaniką, mechaniką budowli i wytrzymałością materiałów budowlanych" nie są głupkami i stosując swój warsztat mogą wnieść wiele również do badania katastrofy, ale widać standardy obu uczelni są wyższe. Bez precyzyjnego doświadczenia i wąskiej specjalizacji - ani rusz!
Tym bardziej, że - jak się dowiadujemy z oświadczenia:
"Politechnika Warszawska prowadzi różnego rodzaju badania związane z tematyką lotniczą, jednakże każdorazowo do ich wykonania desygnuje właściwych w tej materii specjalistów; przebieg prac jest sformalizowany, podobnie jak i informowanie o ich wynikach."
Niestety, na tym koniec. Nie wiemy, dlaczego Politechnika Warszawska nie zajęła się wyjaśnianiem tragedii smoleńskiej, skoro zajmuje się badaniami lotniczymi. Dlaczego nie przeprowadziła eksperymentów, które mogłyby potwierdzić albo obalić tezy głoszone tak przez stronę rządową, jak i stronę społeczną? Nikt nie dał grantu? To może - wzorem profesorów Rońdy i Obrębskiego - w czasie wolnym?
Ale nie, pewnie profesorowie nie mają czasu. Albo, pewniej, uwierzyli, że to nie zdarzyło się Polsce, tylko im, "pisowcom", i że ich nie dotyczy. Dotyczy, dotyczy, i dotyczyć będzie też ich dzieci.
Obie uczelnie kompromitują się, atakując naukowców w najgorszym stylu, kojarzącym się z PRL, i pozostając bierne wobec sprawy, który coraz bardziej ciąży Polsce, i jednocześnie NIE ROBIĄC NIC W TEJ SPRAWIE, mimo posiadania odpowiedniego zaplecza.
Skoro zeszły z pola, skoro zabrakło odwagi, tym bardziej nie mają prawa pouczać tych, którym się chce, i którzy stanęli w godzinie próby.
Jednocześnie to sprawa, z której wyrosła nadzieja. Nieprzypadkowo "Wyborcza" desperacko próbuje odzyskać grunt dla obozu władzy, i atakuje naukowców z furią. "Wyborcza" wie, że zapaść obozu rządzącego ma swoje źródła w sprawie Smoleńska. I choć nie zobaczymy tego w żadnym sondażu, to właśnie kłamstwo smoleńskie zdemolowało obóz władzy i jego zaplecze społeczne. Także dlatego, że najważniejszym i niemal jedynym celem tej ekipy stała się ucieczka przed odpowiedzialnością. Co z kolei skutkuje paraliżem we wszystkich innych sferach.
Nie byłoby sondażowych sukcesów opozycji bez pracy wykonanej przez tylu ludzi dobrej woli, w tym przez niezależnych naukowców.
Dziś potępiani, prof. Rońda i prof. Obrębski, znajdą się kiedyś w podręcznikach. Prof. Jan Szmidt (Politechnika Warszawsk) i prof. Tadeusz Słomka (Akademia Górniczo-Hutnicza) też, ale w zupełnie innym miejscu.
-----------------------------------------------------------------
-----------------------------------------------------------------
Zachęcamy do kupna najnowszego numeru miesięcznika "W Sieci Historii"!
Temat przewodni numeru (4/2013) to bohaterowie Września 1939 r. oraz Sierpnia 1944 r. W miesięczniku znalazły się zarówno opracowania dotyczące zwycięstw i przyczyn klęsk zrywów niepodległościowych, jak i opis wojennej codzienności, sposobów włączania się do walki na rozmaitych polach wszystkich grup Polaków, a także wzruszające historie ludzkie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/167061-wyborcza-wie-ze-zapasc-obozu-rzadzacego-ma-swoje-zrodla-w-sprawie-smolenska-to-klamstwo-smolenskie-zdemolowalo-te-ekipe