Nadzieja zmazała bolszewika, prostaka, miernotę, antysemitę. Co zamaże nadzieję? Historia. Prawdziwa, nie ciekawa

fot. walesafilm.pl/Marcin Makowski
fot. walesafilm.pl/Marcin Makowski

Prezydent Komorowski ocenił najnowsze dzieło Andrzeja Wajdy, jako film, który będzie uczył ciekawej historii. Czyli niekoniecznie prawdziwej, ale właśnie ciekawej. Pewnie z dziesięć lat temu, po przeczytaniu rozmowy z jakimś byłym pułkownikiem SB, twierdzącym, że co szósty delegat na założycielski zjazd „Solidarności” był agentem lub osobą współpracującą z bezpieką, wydawało się to twierdzenie, jako przechwałki pustego bęcwała, któremu się śniło, że brał udział w tworzeniu najnowszej historii Polski. Dziś jednak dostrzegam, korzystając z terminologii pana prezydenta, udział owego pułkownika i jego towarzyszy w budowaniu owej „ciekawej historii”.

Nie widziałem filmu, może go kiedyś obejrzę, ale słyszałem podczas podróży radiową wypowiedź szefa zespołu, kwalifikującego opowieść o Lechu Wałęsie do hollywoodzkiej konkurencji. Brzmiała ona mniej więcej tak – wybraliśmy „Człowieka nadziei”, bo stwarza ten film szansę zauważenia go. Lech Wałęsa jest w Stanach znany, nazwisko Wajdy także. Dzięki temu jest nadzieja, że członkowie amerykańskiej akademii zechcą w ogóle obraz zobaczyć. Gdybyśmy wysłali inny film, szansa na to byłaby marna.

Ciekawe spostrzeżenie, prawda? Ani słowa o tym, że film dobry, ani słowa o wartościach artystycznych, dydaktycznych, poznawczych, czy jakichkolwiek innych. Wałęsa i Wajda - przynajmniej pojawi się dla jurorów pretekst, by w swej łaskawości posunęli się tak daleko, jak tylko sięga nasza wyobraźnia. Oni przynajmniej, a być może tylko ich część, zechcą choćby rzucić okiem na najnowszą polską produkcję, która jest – podkreślmy to jeszcze raz – ciekawą historią.

Gdyby nawet z takim punktem widzenia sprawy się zgodzić, to trudno uciec od pytania: dlaczego film powstał dopiero teraz, a nie wówczas, gdy wiwatowano na cześć tych, którzy obalali mur berliński i w świat poszedł świetnie przyjęty sygnał, że to właśnie obalenie muru w Berlinie jest symbolem rozpoczynającym zmiany w Europie Wschodniej? Proste, Wałęsa był wówczas dla środowiska Wajdy, Michnika et consortes kimś obrzydliwym, biegającym po Polsce z siekierką i z zapalniczką, a określenia niebezpieczny prostak, bolszewik, facet płynący na fali antysemickiej, nieprzewidywalny, niereformowalny i skrajnie niekompetentny, podobny do Lenina i Stalina, ten co zniszczył „Solidarność” nie schodziły z łamów gazety Michnika. Teraz okazał się człowiekiem nadziei. Co będzie za następnych kilka lat? Nadzieja zmazała bolszewika, prostaka, miernotę, jakim słowom ustąpi miejsca w przyszłości? Dlaczego nadzieja zawitała do nas dopiero teraz?   Kto doczeka, ten się dowie, choć sprawa jest – właśnie z powodu opisanych manipulacji – prawie beznadziejna.

 

 

--------------------------------------------------------------------

--------------------------------------------------------------------

Uwaga!

Tylko u nas w sklepie wSklepiku.pl,możesz jeszcze nabyć trzy pierwsze numery miesięcznika W Sieci Historii"

Polecamy!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych