Prawa człowieka to modny i niejasny termin, chętnie wykorzystywany przez polityków, dyplomatów i dziennikarzy. Prawa humanitarne (human rights) często są mylone z prawami obywatelskimi (civil rights), a także z wojennymi prawami humanitarnymi i z wolnościami obywatelskimi (civil liberties). Pomyłki wynikają najczęściej z nieznajomości treści używanych form wyrazowych.
Wszystkie prawa są prawami człowieczymi
Niekiedy politycy nie rozumieją prawa, bo z powodów pragmatycznych nie chcą zrozumieć. Np. lewicowe działaczki kobiece upominają się o prawa dla kotów, psów, pająków brazylijskich. Bo „pająki nie umieją mówić i same nie upomną się o swoje życie”.
„Prawa człowieka? – pytał Russell Kirk wybitny filozof, konstytucjonalista i polityk amerykański. – Wszystkie prawa są prawami człowieczymi. Czy ktoś słyszał o prawach nieczłowieczych? Rzeczy nie mają praw. Psy, koty i pająki także praw nie mają. Zwierzęta i rzeczy są przedmiotami praw”.
Ale u nas wciąż toczy się dyskusja nad kartami praw zwierząt. Nie ma dyskusji o karcie praw dla nienarodzonych dzieci, które nie potrafią jeszcze mówić i o swoje prawa nie upomną się.
Wytwór historycznego doświadczenia narodów
Prawa człowieka, jako doktryna, funkcjonują od 1948 roku, kiedy to Zgromadzenie ONZ przyjęło Powszechną Deklarację Praw Człowieka, przyznającą wszystkim ludziom prawa polityczne, gospodarcze i kulturalne. Kraje Europy Środkowej i Wschodniej nie mogły korzystać z tych praw aż do chwili obalenia komunizmu.
Prawa człowieka są w istocie doktryną prawa naturalnego (natural law). Ich źródłem są religijne i quasi-religijne przekonania o naturze człowieka. Z tej natury, z istoty człowieczeństwa, wyprowadzane jest twierdzenie, że człowiek ma prawo do nietykalności (immunities), co wszystkie rządy i ludzie władzy powinni respektować.
Nigdy, w żadnym czasie, nie istniał wspólny dla wszystkich ludzi kodeks wolności obywatelskich. Inne są źródła praw narodów islamskich, np. Czeczenów, Tatarów. Inne są źródła praw narodów chrześcijańskich, np. Polaków i Węgrów. Prawa narzucone kulturze przez inną kulturę – zawsze są prawami zaborczymi, bo godzą w suwerenność narodową, w tożsamość religijną.
W przeciwieństwie do praw człowieka, prawa obywatelskie są praktycznymi gwarancjami, które mają chronić obywatela przed niekorzystnymi dla niego działaniami. Prawa te są wytworem historycznego doświadczenia narodów, kultur i ustrojów politycznych. Ich źródła są w prawie zwyczajowym (common law) i w prawie rzymskim (roman law).
Pojęcie praw ludzkich, zwanych naturalnymi, występuje już u Cycerona. W nowszych czasach, Pico Della Mirandola wiązał prawa ludzkie z moralnością i z godnością człowieka (human dignity). Locke pisał w „Rozważaniach”: „Prawa moralne zostały ustanowione po to, by były uzdą i wędzidłem”.
Ponad prawem
Prawa człowieka trafiły do słownika polityki jako opozycja pojęcia prawa własności (property rights). O prawach tych mówił po raz pierwszy prezydent Woodrow Wilson, a kilkanaście lat później – prezydent Franklin Delano Roosevelt. Ale to właśnie Roosevelt sprzedał w Jałcie swego sojusznika, Polskę. To umożliwiło sowieckiemu imperializmowi gwałcenie praw człowieka w Europie Wschodniej aż do pierwszych lat dziewięćdziesiątych.
Prezydent James Carter powołał specjalne biuro do badania przypadków łamania praw ludzkich i obywatelskich. Biuro interesowało się np. prawami mniejszości seksualnych w Lichtensteinie, ale nie widziało amerykańskich zbrodni w Azji i komunistycznych zbrodni w Europie Wschodniej.
Prawa człowieka traktowane są instrumentalnie. Ameryka uwłaszcza wolnością Irakijczyków i Afgańczyków, zamieniając te kraje w piekło. Barack Obama jest wyrozumiały dla „odsunięcia” prezydenta Mohammeda Mursiego od władzy, nie nazywając tegoż „odsunięcia” brutalnym zamachem na demokrację.
Ameryka chce dbać o prawa człowieka, ale sama chce być ponad prawem. George Bush wycofał swego czasu podpis pod traktatem o powstaniu Międzynarodowego Trybunału Karnego. Dlaczego?
„Trybunał może stać się narzędziem przeciwników amerykańskiej polityki zagranicznej – stwierdzili doradcy G. Busha. – Może dojść do paraliżu, a nawet blokady militarnych interwencji amerykańskich w obronie wolności i pokoju. Z całą pewnością przeciwnicy USA zarzucą Trybunał nieuzasadnionymi oskarżeniami żołnierzy amerykańskich”.
Ameryka chce mieć wolne ręce i wolne prawo do takich wojen, jakie uzna za stosowne w imię „wolności i pokoju”. W kalendarzu wojen Obamy jest teraz Syria. Gdyby jednak Trybunał Karny chciał aresztować amerykańskich żołnierzy, poczynając od prostych szeregowców, a kończąc na głównym dowodzącym, to na straży ich wolności stanie amerykańska piechota morska.
Prawo silniejszego
Prawo w czasach „interwencji pokojowych” przestało oznaczać prawo. Bo czym są i czym mogą być prawa człowieka w świecie doraźnych interesów wielkich mocarstw? Prawa są zwykłą iluzją, sezonem politycznym, igrzyskiem demagogów. „Ludzie, którzy utrzymują niemoralny porządek – pisał Russel Kirk – groźniejsi są od wypuszczonych z klatki lwów: wszystkiego można się po nich spodziewać, bo prawa człowieka są dla nich rekwizytem”.
Ale rekwizytów nigdy dość. Organizacja Praw Człowieka wprowadziła do języka polityki pojęcie: „wymiar ludzki” praw człowieka.
Podkomisja ds. Mniejszości i Dyskryminacji ONZ przyjęła Deklarację o Minimalnych Standardach Humanitarnego Traktowania. Podkomisja nawet nie wspomniała o funkcjonujących od 1864 roku prawach humanitarnych, zwanych Konwencją Genewską. Prawa te właśnie dotyczą minimum humanitarnego traktowania ofiar wojny, jeńców i cywilów.
Dzisiaj w różnych strefach świata zbrodnia i ludobójstwo jest prawem silniejszego. Prawa człowieka ustąpiły przed interesami. Nikt nie ściga zbrodniarzy silnych i wielkich. W nowej Polsce nikt nie ściga zbrodni komunistycznej. Przed sądami stają ci, którzy są słabi, mali, przegrani.
W czasach wojny na Kaukazie, w czasach zbrodni w Tybecie, porządek moralny i prawny jest oskarżeniem Europy Chopina, Goethego i Szekspira. Bo inne są prawa i ludzki wymiar tych praw siedzącego na nafcie Kuwejtczyka, inne są prawa Tybetańczyka albo Czeczeńca.
Na straży praw człowieka do... nafty stoi niezłomnie potęga Ameryki. Tybetańczycy to „wewnętrzna sprawa Chin”. Czeczeńcy? Nikt nie będzie narażał się Rosji. Prawa człowieka, wymiar ludzki tych praw – w obliczu dzisiejszych gwałtów, najazdów i zbrodni – są martwe. Powinności człowieka? Jakie są dzisiaj powinności zbrodniarzy wobec zbrodni?
Niech będzie ostrzeżeniem los wolnego Afganistanu, wolnego Iraku, wolnej Libii i wkrótce wolnej Syrii. Bójcie się, kraje słabe, bez nafty. Bójcie się, kraje na skrzyżowaniu interesów wielkich mocarstw.
Michał Mońko
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/166402-iluzja-praw-czlowieka-bojcie-sie-kraje-na-skrzyzowaniu-interesow-wielkich-mocarstw
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.