Koalicja wygrała głosowanie ws. nowelizacji budżetu, choć sprawa zawisła na włosku. SLD, Ruch Palikota i Solidarna Polska uratowały rządowe zmiany

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Jacek Turczyk
Fot. PAP/Jacek Turczyk

Sejmowy bój o zmiany w budżecie na 2013 rok wygrała koalicja. Choć Ruch Palikota, SLD i Solidarna Polska miały szanse zablokować zmiany umożliwiły przyjęcie forsowanej przez władzę nowelizacji. W Sejmie doszło w piątek do sytuacji, w której losy rządowej zmiany stanęły na włosku. Bowiem PiS, w imię solidaryzowania się ze strajkującymi związkowcami, postanowił zbojkotować obrady Sejmu. Oznacza to, że możliwe było zablokowanie rządowych zmian.

Wszystko było jednak w rękach posłów SLD i Ruchu Palikota. Jeśli te partie podjęłyby decyzję o bojkocie głosowania nad budżetem w Sejmie w Izbie zabrakłoby kworum. Jednak okazało się, że lewica nie chce zablokować zmian, choć oficjalnie je krytykuje. Przed głosowaniem nad całością projektu o przerwę poprosił klub Ruchu Palikota. Uzasadniając wniosek o przerwę, poseł Ruchu Sławomir Kopyciński powiedział, że głosowanie nad zmianami w tegorocznym budżecie "przypomina ratowanie trupa".

Tak naprawdę jest to tylko i wyłącznie przedłużenie agonii rządu Donalda Tuska

- mówił. Dodał, że jego klub poważnie zastanawia się nad tym jak głosować, zwłaszcza że większość koalicyjna jest - jego zdaniem - bardzo krucha.

Jednak słowa Kopycińskiego okazały się jedynie polityczną zasłoną dymną. Okazało się, że Ruch Palikota i SLD chcą umożliwić "ratowanie trupa". Rządowe zmiany zostały przegłosowane. Za zwiększeniem dopuszczalnego deficytu o ok. 16 mld zł do 51,5 mld zł. głosowało 235 posłów. Koalicji udało się przepchnąć zmiany.

Przemysław Wipler, poseł niezrzeszony, przyznawał przed głosowaniem, że koalicja może być spokojna.

Widać w Sejmie, że jest kworum. Za rządowymi głosowaniami jest 232, 233 posłów. W mojej ocenie Donald Tusk może spać spokojnie. Nie sądzę, by posłowie którejś z partii wyszli na głosowanie dot. budżetu. Być może gdyby obecny był na sali PiS udałoby się przeforsować część poprawek PSL. Jednak większość koalicji nie jest zagrożona

- tłumaczył w rozmowie z portalem wPolityce.pl.

Poseł przyznał, że jest przeciw zmianom w budżecie.

To jest kontynuacja polityki "róbta, co chceta" w finansach publicznych. Sposób pracy nad poprzednim budżetem oraz sposób jego urealnienia to jest przejaw braki szacunku dla posłów i Polaków. Dlatego byłem za odrzuceniem nowelizacji już w pierwszym czytaniu

- zaznacza Wipler.

Zapowiada, że to, co dzieje się wokół Platformy Obywatelskiej, kolejne odejścia posłów tej formacji będzie znaczącym wydarzeniem dla polskiej polityki.

Jednak jeszcze nie teraz. Nie dziś, nie w przyszłym tygodniu. Na to trzeba jeszcze chwilę poczekać

- mówił Wipler.

KL

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych