Edward Tusk. "Łatwo doszukiwać się analogii pomiędzy krótkim i schyłkowym premierostwem Babiucha a premierostwem Tuska"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Gazetaobywatelska.info
Fot. Gazetaobywatelska.info

W mediach pojawiło się kapitalne porównanie, ze względu i na kontekst czasowy i osobowościowy, bardzo trafne. Wyszło z ust polityków. Autorami porównania Donalda Tuska do Edwarda Babiucha, ostatniego premiera „dekady Gierka” są: były członek PZPR Gadzinowski oraz poseł PiS Giżyński, historyk z tytułem doktora. Obaj są wystarczająco kompetentni, by wynajdywać takie porównania.


Intryganci

Babiuch należał do ludzi, których pociągnął za sobą Edward Gierek. Poniewczasie Gierek przyznał, że Babiuch nie powinien był zostać premierem. Lepiej bowiem sprawdzał się w intrygach partyjnych, aniżeli w zarządzaniu. Cichy i niepozorny, z upływem czasu począł grać we własną grę. Sprzymierzył się przeciw Gierkowi z grupą Kani i Jaruzelskiego, lecz i na tym polu okazał się krótkowzrocznym graczem.

W 1981 r. nie ominął go zaszczyt podzielenia losu Gierka i innych „kozłów ofiarnych” załamania gospodarczego w PRL. W tym aspekcie przeszłość Tuska nie jest dokonana i być może nie zostanie „kozłem ofiarnym” III RP…

Znawstwo ekonomiczne Babiucha można porównać do doświadczeń biznesowych Tuska. Jest on politykiem bezbarwnym i bezideowym. W partii mówiło się: „Bezbarwny jak Babiuch”. I Tusk, i Babiuch reprezentują więc typ mentalny urzędniczego intryganta.


By żyło się dostatniej

Łatwo doszukiwać się analogii pomiędzy krótkim i schyłkowym premierostwem Babiucha a premierostwem Tuska. Oba exposé Babiucha, z lutego i kwietnia 1980 r., były sążniste, puste w treści i pełne obietnic. Pierwsze, wielogodzinne exposé Tuska, najdłuższe od międzywojnia, odzwierciedlało raczej stan ducha i umysłu kierownictwa PO, aniżeli brutalnej rzeczywistości. Tak jak Babiuch, oba swe exposé Tusk wygłaszał w trakcie wzbierania wielkiej fali kryzysowej.

Fala ta zalała śmiechem najpierw hasło PZPR: „Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej”, a w niespełna 30 lat później hasło wyborcze PO: „By żyło się lepiej. Wszystkim”. W pierwszym wypadku slogan padł pod naporem pełnych powietrza półek sklepowych, ciężarem gigantycznych kolejek i częstotliwością przerw w dostawach prądu. Miast „drugą Polskę”, zbudowano drugą, ale Koreę… tę Północną.

Hasło „drugiej Irlandii” upadło wraz z Irlandią i rekordowym długiem publicznym, wynoszącym w Polsce w końcu 2013 r. ok. 1 biliona zł. O ile również rekordowe „długi Gierka” były efektem przeinwestowania kulejącej gospodarki, a więc potencjalnie można było je odrobić, o tyle „długi” ostatnich lat popłynęły prosto do żołądka konsumentów.


Bliskość i dalekość

Długo można by wyliczać podobieństwa sytuacyjne Tuska i Babiucha. Nie mniejsze wrażenie robi przywiązanie obu premierów do mamienia ludzi tanią „swojskością”, kiedy na wagę złota są kompetencja i niekłamany wysiłek… poza boiskiem sportowym rzecz jasna.

I Tusk, i Babiuch nie pojęli zawczasu, że „bliskość” ze społeczeństwem nie polega na mijaniu go na ulicy.


Konkluzja

Tusk nie odrobił lekcji Gierka. Nie czyta książek, sam jest sobie winien. „Mam nadzieję – mówił Gierek w 1989 r. – że ten nowy socjalizm, zmodyfikowany i lepszy, społeczeństwo zbuduje sprawniej niż myśmy ro robili. Dlaczego bowiem w bliskiej przyszłości nie mielibyśmy do efektywnej rynkowej gospodarki dorzucić komunistycznego czy socjalistycznego programu społecznego i socjalnego?”.

No właśnie, odrobić, nie oznacza „zrzynać”…

Paweł Zyzak

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych