Siedem lat w kolejce do specjalisty! „Albo nie ma lekarza, albo zapisy zostały wstrzymane.” Tak nas leczy Arłukowicz…

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. profil Bartosza Arłukowicza na Facebooku
fot. profil Bartosza Arłukowicza na Facebooku

Pacjencie, ratuj się sam! Takie hasło minister zdrowia Bartosz Arłukowicz powinien powiesić sobie nad biurkiem. I zostawić je co najmniej do końca grudnia, bo – jak się okazuje –  w 2013 r. lekarze już nie leczą…

Trudno w to uwierzyć? Kto szukał w ostatnim czasie pomocy u medycznych specjalistów, mógł przekonać się na własnej skórze, jak wygląda katastrofa w publicznej służbie zdrowia. „Fakt”, dla przykładu, sprawdził ile czeka się na wizytę do specjalistów we Wrocławiu.

Rezultat jest szokujący, choć podobny od lat…

Endokrynolog – 2302 dni

Kardiolog – 426 dni

Okulista – 476 dni

Ortopeda – 160 dni

Alergolog – 113 dni

- wylicza gazeta.

To już plaga. Choć dopiero wrzesień, szpitale i przychodnie jeden po drugim zamykają drzwi przed pacjentami. (…)W rejestracji przychodni przy al. Wiśniowej we Wrocławiu pobito już rekord absurdu! Na wizytę u endokrynologa trzeba tam czekać właśnie 7 lat?! A w wielu innych przychodniach, w całej Polsce, wcale nie jest lepiej, bo albo nie ma lekarza, albo zapisy zostały wstrzymane

– pisze "Fakt".

Co ciekawe, z tłumaczeń NFZ wynika, że gigantyczne kolejki wcale nie muszą być wynikiem braku funduszy na leczenie, ale skutkiem bałaganu w kontraktach.

Czyli znów jakieś przepychanki między szpitalami, przychodniami i urzędnikami? Tylko co to obchodzi pacjentów, którzy muszą na pomoc czekać latami!

– zaznacza gazeta.

JUB/”Fakt"

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych