Dziennikarka "GW" do Schetyny: "PO przypomina tupolewa na chwilę przed katastrofą". Metafora zgrabna jak łom

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Czas kampanii wyborczej w PO nie oszczędza Grzegorza Schetyny. Wiceprzewodniczący Platformy odbywa tournee po mediach. Zapowiada w nich m.in... nowe otwarcie w Platformie Obywatelskiej.

Zawsze po wyborach jest czas na taki nowy początek i w Platformie też tak będzie. My jesteśmy w procedurze wyborczej: lokalnej, regionalnej. 23 listopada zamkniemy te wybory i będziemy musieli przedstawić pomysł na następny czas. Potem jesteśmy, jestem przekonany, przygotowani do tego, żeby przygotować nowy program, nowy pomysł na dokończenie kadencji

- mówił w RMF FM i złożył niby poważną, choć nie do końca wiarygodną, deklarację:

Nie ma walki pomiędzy Tuskiem a Schetyną

Co ciekawe, w innym dzisiejszym wywiadzie, w "Gazecie Wyborczej", zapytany o niemożliwość dogadania się z premierem, mówi:

Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz.

I przypomniał, że w czasie konwencji krajowej złożył propozycję współpracy. Czyli jednak nie tyle szorstka przyjaźń, co konieczność szorstkiej współpracy.

Odnosząc się do wyborów lokalnych na Dolnym Śląsku, gdzie konkuruje z nim Jacek Protasiewicz, Schetyna w RMF tłumaczył:

To jest jego (Protasiewicza-red.) decyzja. Na razie jej nie podjął. Mówi, że mamy inne spojrzenie programowe na przyszłość Dolnego Śląska, ale oczywiście to też jest możliwe. Konkurencja, jeżeli ma być, i rywalizacja, to ona też musi być prawdziwa. W demokratycznej partii tylko tak.

Co ciekawe, kilka minut wcześniej Schetyna mówił zgoła co innego na temat rywalizacji o fotel przewodniczącego partii. Wskazywał, że w tej kampanii Jarosław Gowin popełnił błąd.

Błąd Gowina, że ustawił tę kampanię na przewodniczącego tak bardzo zewnętrznie i tak twardo, agresywnie. I potem stanął obok Platformy.(...) Dzisiaj jest poza Platformą, my robimy swoje, a on swoje. (...) Wybrał taki wariant zewnętrzny, odnosił się do przywództwa w Platformie zewnętrznie

- tłumaczył wiceszef PO.

Jak widać rywalizacja w PO musi być "prawdziwa", ale nie wtedy, gdy dotykać może to lidera partii. Pozycja Donalda Tuska zawiesza, zdaje się, demokratyczne zasady w formacji. Przyznaje to pośrednio Schetyna, który pytany był również o to, czy argumenty posła Gowina, który wskazuje, że PO odchodzi od swojego programu, nie przekonują go.

Jeżeli ktoś mówi zewnętrznie w ten sposób, to ma prawo do krytyki. Ale wewnątrz trzeba jednak wiedzieć, w jakiej sytuacji Platforma rządzi, jakie są wymagania, konieczności, jaka jest odpowiedzialność za rząd, państwo, bezpieczeństwo Polaków

- tłumaczy poseł PO.

Sięgnijmy raz jeszcze do "Wyborczej", gdzie Schetyna rozpływa się nad urokiem Platformy i pręży własne muskuły zapowiadając, że nie zamierza odchodzić z polityki:

To by znaczyło, że się poddaję, a ja nie lubię przegrywać. Mam 50 lat. To niedużo dla polityka. Nie czuję się jeszcze wypalony ani zmęczony. Mam jeszcze sporo do zrobienia i w regionie i w Warszawie. Jest jeszcze projekt: przygotować partię do wyborów samorządowych.

Zapytany, czy nawet w czasie afery hazardowej (jakiej afery, przecież żadnej nie było...) nie chciał rzucić polityki, mówi:

Wtedy miałem głębokie przekonanie, że muszę udowodnić, że nie mam z tym nic wspólnego, odbudować wiarygodność. I to się udało, jestem emocjonalnie związany z Platformą, zakładałem ją trzynaście lat temu. Nie widzę siebie w innym projekcie politycznym. Przez te lata udało nam się zbudować coś, o czym przez całe życie marzyliśmy. Mimo dyskomfortu, który czasem w polityce się zdarza, musimy o to dbać. PO jest najsensowniejszym projektem politycznym w III RP i tak musi pozostać. Polsce potrzebna jest Platforma wiarygodna, która stabilizuje i daje gwarancję bezpieczeństwa.

Ze słów byłego marszałka Sejmu wynika też, że w Platformie poważnie obawiają się skrócenia kadencji:

Jarosław Kaczyński przyspieszył wybory w 2007 r., bo chciał rządzić samodzielnie, i przegrał. To wielka nauczka dla wszystkich, którzy mają pokusę: zróbmy teraz wybory, wygrajmy i będzie łatwiej. Nie będzie łatwiej.

(...) Wtedy sytuacja była inna. Byliśmy w totalnej opozycji i mieliśmy poczucie, że idzie nasz czas. Wybory samorządowe w 2006 r., pokazały, że możemy wygrać. Była euforia, gdy w 2007 r. udało się rozwiązać Sejm. Dziś jesteśmy po sześciu latach rządzenia i nie będzie entuzjazmu. Nowe wybory nie będą czymś, co nas podniesie czy da nową energię.

Na koniec jeszcze fragment, w którym Schetyna i prowadząca rozmowę Renata Grochal rozmawiają o PO snując lotnicze analogie. Ze strony dziennikarki GW - mało smaczne.

Schetyna: - Musimy te wybory (regionalne w partii - przyp. red.) potraktować jak turbulencje, które zdarzają się podczas lotu samolotem, a ich skutki ograniczyć do minimum. Musimy uporządkować sprawy w partii.

Grochal: - Dziś PO przypomina raczej tupolewa na chwilę przed katastrofą.

Schetyna: - To raczej dreamliner w trakcie przeglądu technicznego (śmiech).

Trzeba przyznać, że dziennikarka "Wyborczej" zastosowała metaforę zgrabną jak łom.

KL, znp, RMF FM, "Gazeta Wyborcza"

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych