Niepewny losów własnej propozycji, prezydent Barack Obama prosi o opóźnienie głosowania w Kongresie rezolucji zezwalającej na użycie sił zbrojnych w Syrii. Oficjalny powód – rosyjska propozycja dyplomatyczna. Jednak ostatnie sondaże są dla Obamy bezwzględne: coraz więcej Amerykanów jest przeciw uderzeniu na syryjski reżym.
Po tym jak sekretarz stanu John Kerry zadeklarował, że Syria może uniknąć ataku USA, jeśli wyda arsenał broni chemicznej „społeczności międzynarodowej”, rosyjska dyplomacja nie czekała długo. Moskwa powiedziała „tak” a zaraz potem i jej sojusznik w Syrii również wyraził poparcie dla projektu. Sprawa już trafiła do Rady Bezpieczeństwa ONZ, a prezydent Barack Obama nazwał je „potencjalnie pozytywnym rozwiązaniem”.
Jednak prawdziwe intencje Moskwy wyraził prezydent Władimir Putin, który w rozmowie z Obamą powiedział, że warunkiem rozwiązania jest „wyrzeczenie się siły, bo żaden kraj „nie rozbroi się jednostronnie, jeśli jest rozważana przeciw niemu akcja militarna”. Gdyby Amerykanie zgodzili się na takie rozwiązanie, straciliby jedyny mocny argument (obecnie mało realna, ale jednak, możliwość użycia siły) i to Rosja stałaby się głównym rozgrywającym w konflikcie. Odpowiednio manipulując kalendarzem tak, aby wyciągnąć jak najwięcej korzyści dla swego sojusznika, prezydenta Syrii Baszara al-Assada.
W reakcji na propozycję Moskwy i Damaszku, prezydent Obama poprosił o opóźnienie głosowania przez Kongres nad wnioskiem o użycie sił zbrojnych USA w Syrii – Senat na posiedzeniu plenarnym miał głosować nawet jutro. Jeden z sanatorów miał zasugerować, że w nowej wersji rezolucja będzie groziła użyciem siły militarnej w przypadku jeśli Syria nie przystąpi do konwencji o zakazie używania broni chemicznej. To wyraźny krok w tył – przypomnijmy, że uchwalony przez komisję senacką projekt rezolucji (za zgodą Obamy) mówi o „zmianie sytuacji na polu walki” co należy odczytywać jako atak mający na celu zmniejszenie obecnej przewagi militarnej wojsk prezydenta al-Assada. Wystarczy teraz aby prezydent Syrii przystąpił do konwencji, a następnie zdał – bądź tylko zaczął markować przekazanie zapasów broni chemicznej „społeczności międzynarodowej”, aby uniknąć groźby ataku.
Ale unik Obamy, to reakcja na czynniki wewnętrzne. Według ostatnich obliczeń, w obecnym kształcie rezolucja nie ma szans na zatwierdzenie przez Kongres. Prezydent udzielił wywiadów aż sześciu najważniejszym programom telewizyjnym, ma też wygłosić orędzie do narodu we wtorek, ale Amerykanie zdają się być głusi na argumenty swego przywódcy. Według najnowszego sondażu Wall Street Journal/NBC 58 proc. obywateli USA chce, aby Kongres odrzucił wniosek prezydenta (tylko 33 proc. jest „za”). Zresztą im Biały Dom stara się bardziej przekonywać za użyciem siły, tym szybciej rosną rzesze… przeciwników. Pod koniec sierpnia 50 proc. zgadzało się na ograniczone uderzenia z powietrza. W badaniach zakończonych w poniedziałek – takie poparcie wyraża już tylko 44 proc. a już ponad połowa czyli 51 proc. jest przeciw. Nic dziwnego, że senatorowie i kongresmani, którzy spędzili ostatnie tygodnie w swoich okręgach wyborczych, wracają do Waszyngtonu ze sceptycyzmem wobec działań Obamy. Który – o ironio – spędzając ostatnie kilka lat na sprzeciwianiu się używaniu amerykańskiej potęgi militarnej, dzisiaj namawia do ataku na Syrię.
Ale sondaże pokazują też ważny trend. Trwające latami, niezbyt udane interwencje w Afganistanie i Iraku, kryzys gospodarczy w USA, zdecydowanie ograniczyły apetyt Amerykanów na zagraniczne interwencje. Trzy czwarte przebadanych uważa, że USA powinna skupić się na „problemach wewnętrznych” niż na promocji demokracji zagranicą (w 2005 r. tego zdania było 54 proc.). Co ciekawe, tendencje izolacjonistyczne zwiększają się szczególnie wśród konserwatystów. Dwie trzecie republikanów chce teraz skupiać na sprawach wewnętrznych (32 proc. w 2005 r.) a tylko … 19 proc. chce krzewić demokrację u innych (osiem lat temu aż… 60 proc.). Kolejny dowód na to, że pakując USA w wojnę w Iraku a także - w bardziej uzasadnioną po ataku 11 września 2001 r. –w Afganistanie, prezydent George W. Bush skutecznie wyleczył miłośników Partii Republikańskiej z chęci interweniowania w świecie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/166175-syryjska-dziura-sondazowa-obamy-niezbyt-udane-interwencje-w-afganistanie-i-iraku-kryzys-gospodarczy-w-usa-zdecydowanie-ograniczyly-apetyt-amerykanow-na-zagraniczne-interwencje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.