Mętlik wokół rządowych manipulacji, czy raczej krętactw wokół OFE wciąż tworzy przestrzeń dla rozmaitych porównań, domniemań, czy wręcz przekłamań.
Polityczni kombinatorzy z łatwością strofują krytykujących Rostowskiego i Tuska za sięganie do nieswojej kasy po pieniądze, które pomogą im ratować budżet. Owi kombinatorzy bardzo często powołują się na przykład węgierskiego premiera, który postąpił podobnie, bo jak to? Orban może, a Tusk nie? Właśnie tak. Węgierskiemu premierowi ufa nadal większość Węgrów, bo są oni przekonani o jego bezwzględnej uczciwości, nawet wówczas, gdy popełni drobniejsze pomyłki. Kluczem pozwalającym dostać się do zasobów finansowych gromadzonych na funduszach emerytalnych było właśnie ogromne zaufanie do Orbana i jego ekipy. Węgrzy uwierzyli, że te pieniądze użyte zostaną dla ich dobra, dla rozwoju państwa. A u nas?
Tusk bardzo dba o ludzi, tyle tylko, że zgromadzonych wokół niego. Normalnie to się nazywa kliką, ale teraz prasa używa określeń typu sfera rządząca, strefa koalicji, czasem ktoś nawet nazwie tę kamarylę klasą rządzącą. A cóż to za klasa? Kryjąca swych łajdaków szczególnie dobraną komisją sejmową z Mirosławem Sekułą na czele? Orban na Węgrzech wciąż może robić prawie wszystko, nawet wiedząc, że w Brukseli dźwięk jego nazwiska wywołuje natychmiast dreszcze tamtejszych, pożal się Boże, demokratów. Jeśli trzeba Orban jedzie do Brukseli albo Strasburga i wygłasza tam mowę, przy której spadają portki nawet największym europejskim demagogom. Ich zemsta może polegać jedynie na tym, że tamtejsza prasa wydrukuje jakiś nic niemówiący skrót wystąpienia Orbana, ale za to prawie w całości głosy mizernych polemistów.
Na czym polega akceptacja działania prawdziwie wielkich polityków? Na zaufaniu właśnie, jak choćby na zaufaniu do marszałka Piłsudskiego, który także podejmował mało popularne zadania, ale wiara w jego uczciwość wobec Ojczyzny przesądzała o wszystkim.
A jakim zaufaniem może się cieszyć ekipa Tuska i Rostowskiego obarczona przekrętami małymi i wielkimi, nagradzająca za służbę partii, a nie Polsce?
Dlatego właśnie likwidacja OFE przez Orbana i dążenie Tuska do tego celu, to zupełnie dwie inne sprawy. I maja się do siebie, jak kultura osobista prof. Glińskiego do czegoś, co kulturą trudno kreślić, a kojarzy się z istnieniem prof. Niesiołowskiego. Ot i wszystko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/166087-prosze-nie-mieszac-likwidacji-ofe-na-wegrzech-z-kombinacjami-tuska-i-rostowskiego-to-naduzycie-tak-wielkie-jak-polskie-zadluzenie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.