Mularczyk: "Moje osobiste refleksje po wywiadzie z Panem Mazurkiem w Rzeczpospolitej z dnia 7-8 września 2013 r."

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP / Paweł Supernak
Fot. PAP / Paweł Supernak

Wciąż dużo pisze się o sobotnim wywiadzie Roberta Mazurka z Arkadiuszem Mularczykiem w "Plusie Minusie".
Ponieważ zamieszanie powstałe wokół niego wyjaśniał na naszym portalu red. Mazurek, dajemy możliwość wypowiedzenia się drugiej stronie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Mocno zdenerwowany Arkadiusz Mularczyk (SP) postanowił przebić Ligię Krajewską z PO i ogłosił, że „podejmie odpowiednie działania prawne” wobec mnie. Nie spodobał mu się wywiad, jakiego udzielił

Publikujemy zatem "Refleksje Przewodniczącego Arkadiusza Mularczyka po wywiadzie opublikowanym w 'Rzeczpospolitej' w dniach 7-8 września br." - bo tak Biuro Prasowe SP nazwało dokument, który otrzymaliśmy.

Oto jego pełna treść:

 

 

Szkoda czyni mądrym

Popełniłem błąd. Przyznaję się bez bicia. Gdy Robert Mazurek z Rzeczpospolitej  zaproponował mi wywiad, zgodziłem się bez zastanowienia. Dziennikarzom się przecież nie odmawia. Poszedłem na rozmowę mimo, że mój znajomy ostrzegał: „Stary, czy zdajesz sobie, że wystąpisz w kabarecie?”. Zbagatelizowałem jego słowa i okazało się, że prawdę mówi znane przysłowie „mądry Polak po szkodzie”.

Rozmowa z p. Mazurkiem odbyła się w kawiarni i miała sympatyczny przebieg, i być może o to Panu chodziło. Dowiedziałem się, że był na wakacjach w Portugalii trzy tygodnie, że jego córka ma 10 lat i jest w wieku mojego dziecka, że jesteśmy rówieśnikami. Co prawda mój interlokutor cały czas wchodził mi w zdanie, przez co nie mogłem dokończyć żadnej myśli, a rozmowa wyglądała jak ping–pong, ale przy stoliku było rzeczywiście wesoło.

Po opublikowaniu tej rozmowy przestało mi być wesoło. Okazało się bowiem, że w trakcie spotkania z Mazurkiem doznałem chwilowej, acz drastycznej metamorfozy. Z zoologicznego antykomunisty, autora ustawy lustracyjnej uchwalonej niemal jednogłośnie przez Sejm i jednego z autorów ustawy o odszkodowaniach dla ofiar komunizmu, przemieniłem się w miłośnika komuchów i ich wielkiego szefa Aleksandra Kwaśniewskiego. A wszystko za dotknięciem czarodziejskiej różdżki redaktora Mazurka.

I tak oto Pan Mazurek dał sygnał wszystkim prawicowym zwolennikom sojuszy z SLD (tak Adamie, to Ciebie dotyczy) do bezpardonowego ataku na mnie. W tym miejscu więc oświadczam, nie tędy droga moi przyjaciele. Ani ja, ani Solidarna Polska nie mamy najmniejszego zamiaru przeszkadzać Wam w zawarciu wymarzonej koalicji z Leszkiem Millerem i jego kolegami.

Żeby nie było już żadnych wątpliwości, najbardziej z byłych prezydentów cenię śp. Lecha Kaczyńskiego za jego patriotyzm i wartości, którymi kierował się w służbie publicznej. Natomiast jakkolwiek doceniam działania Aleksandra Kwaśniewskiego ws. pomarańczowej rewolucji na Ukrainie i jego wkład w wejściu Polski do UE i NATO, lecz nigdy nie miałem wątpliwości, że był on filarem patologicznego postkomunistycznego systemu władzy i ochrony esbeckiej nomenklatury.

I na zakończenie, już bez tej kabaretowej zadymy.

Pan prezydent Lech Kaczyński był moim prezydentem, bo reprezentował te wszystkie wartości, które są mi bliskie. To tylko tyle i aż tyle.

Arkadiusz Mularczyk

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych