wSumie.pl: Donald Tusk ignoruje fakty. "Ktoś mydli oczy zdezorientowanym rodzicom, drwi z ich obaw i bezczelnie kłamie!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Tomasz Gzell
Fot. PAP/Tomasz Gzell

Podczas konferencji prasowej premier Donald Tusk popisał się totalnym brakiem znajomości realiów panujących w polskich przedszkolach.

Chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, że przedszkole to nie jest szkoła. Generalnie przedszkole to nie jest miejsce do nauki, tylko do dozoru nad dziećmi, do zabawy z elementami edukacji, które zapewnia podstawa programowa

- powiedział Donald Tusk.

Nie jestem nawet pewna, czy dobrze to zrozumiałam. Zawsze wydawało mi się, że edukacja zaczyna się w przedszkolu. Tam dziecko się rozwija, poznaje pierwsze literki, uczy się przez zabawę wszystkimi zmysłami. Jednak Pan Premier mnie oświecił. Dzieci nie uczęszczają do przedszkola w celu nabywania umiejętności, ale idą do małpiego gaju. Idą pobawić się klockami, ułożyć puzzle i obejrzeć bajkę w TV. Tyle, że to mogą robić w domu. Po cóż się z nimi taszczyć przez pół miasta o siódmej rano? Mało tego, Pan Premier mówi:

Jak państwo wiecie, pojawiły się w mediach takie sygnały, że rodzice są niezadowoleni, bo rząd uniemożliwia przeprowadzenie zajęć dodatkowych w przedszkolu. To jest nieprawda.

To ja się pytam, skąd Ci rodzice, którzy zalewają internet? Skoro w przedszkolach są zajęcia, to czemu dyrektorzy placówek i sami rodzice po zebraniach twierdzą, że ich nie ma? Kłamią?  Myślę, że  ktoś mydli oczy zdezorientowanym rodzicom, drwi z ich obaw i bezczelnie kłamie!

Dobrotliwy Premier i szefowa MEN-u zrobili to wszystko dla nas, obywateli, dla naszych dzieci. Ustawa "przedszkolna"  jest dla rodzin, które są zbyt biedne by zapłacić za przedszkola, jest po to, by były one powszechnie dostępne. Śpieszę z wyjaśnieniem. Przedszkola nie były dostępne dla wielu dzieci, nie ze względu na cenę, a z powodu braku miejsc. I nadal, mimo wyrzucenia do szkół sześciolatków tych miejsc brakuje. A sama ustawa degraduje przedszkola do roli przytulisk.

Zastanawia mnie fakt, skąd pan premier ma dane? Gdzie są te przedszkola z logopedią, szachami, tańcem  i pływalniami? Gdzie te modne wśród rodziców sztuki walki (pan premier zdaje się nie zauważył, że do placówek uczęszczają dzieci)? W jakim przedszkolu jest garncarstwo, ceramika czy zajęcia teatralne realizowane z podstawy programowej? Zapewne słyszał o nich od koleżanek z PO, bo w naszych publicznych przedszkolach TAKICH ZAJĘĆ NIE MA. Jak tak słuchałam o tych zajęciach, to brakowało mi tylko jazdy konnej i ptasiego mleczka. Panie premierze, to science fiction, bo w przedszkolu mojego dziecka nie ma nawet umuzykalniania.

(...)

Musimy dogonić Europę! Dlatego wymyślono reformę edukacji, bo nasze dzieci nie mają szans z rówieśnikami z Anglii, Niemiec czy Holandii. Najpierw zakazano uczyć nasze dzieci w zerówce  pisania i czytania, potem zabrano im zajęcia dodatkowe, język angielski, rytmikę i taniec. Teraz mamy szanse. Będziemy najlepsi w Europie w układaniu klocków Lego!

CAŁY ARTYKUŁ KATARZYNY KAWLEWSKIEJ NA PORTALU WSUMIE.PL

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych