Czy prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz i jej urzędnicy cierpią na syndrom sztokholmski? Bo czym tłumaczyć ich upór w sprawie tzw. pomnika czterech śpiących? Czy tak jak ofiary ogarnięte tym syndromem darzą sympatią swych prześladowców i pomagają im w osiągnięciu ich celów?
Pomnik Braterstwa Broni, który wedle oceny znawców przedmiotu pomnikiem nie jest, wymyślił i ponoć zaprojektował rosyjski artysta hobbysta, major A. Nieńko, albo A. Korolew - diabli wiedzą. W materiałach źródłowych bliższych informacji o tym nie ma. Jest natomiast ta, że jego cokół, jak na ironię, był przeznaczony przed wojną pod pomnik księdza Ignacego Skorupki... Tak czy siak, tuż po wojnie, która skończyła się dla Polski prawie półwieczem sowieckiego zniewolenia z tragicznymi konsekwencjami, wyryto na nim inskrypcję: „Chwała bohaterom Armii Radzieckiej, towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego. Pomnik ten wznieśli mieszkańcy Warszawy 1945”...
Otóż mieszkańcy Warszawy go nie wznieśli. Nad „słusznością ideologiczną” tegoż napisu i monumentu czuwał radziecki major Grigorij Nenko. Warszawa, która wykrwawiła się, spłonęła i niemalże umarła po powstańczym zrywie na oczach Armii Czerwonej, zatrzymanej przez sowieckiego generalissimusa Józefa Stalina na prawym brzegu Wisły, ma już jeden, wieloprzestrzenny pomnik „made in USSR”, zrujnowaną panoramę przez najbardziej cyniczny prezent od „narodu radzieckiego”: Pałac Kultury. Jak dalece trzeba być zniewolonym intelektualnie, aby wbrew tysiącom podpisów zebranych na portalach internetowych oraz przez różnorakie inicjatywy społeczne walczyć o powrót na Plac Wileński „czterech śpiących” - relikt zbrodniczej władzy NKWD i UB w Polsce?
Wybitny gospodarz Warszawy, prezydent Stefan Starzyński, który oddał życie w obronie stolicy przed napaścią Niemiec musi przewracać się w swym bezimiennym grobie. Jak mówił do mieszkańców miasta w swym ostatnim, radiowym przemówieniu, „Chciałem, by Warszawa była wielka. (…) I dziś widzę ją wielką”… Jaką Warszawę widzi i buduje jego obecna następczyni Gronkiewicz-Waltz? Również wielką, ale inaczej, bo jaki pan taki kram. Widać prezydent z ksywką „bufetowej” wszystko jedno, co myślą i czują rodacy, najważniejsze, co może sobie pomyśleć przedstawicielstwo byłego okupanta, rosyjska ambasada.
A co będą myśleli Rosjanie, jeśli „czterech śpiących” spotka taka przygoda, jak wodza Rewolucji Październikowej w Nowej Hucie? Dla przypomnienia, w czasach nieboszczki PRL, tuż przed uroczystym odsłonięciem posągu kroczącego Włodzimierza Lenina ktoś napisał na cokole: „Masz kufajkę, rower, buty i sp… z Nowej Huty!”. Nieco później, nowohucki Lenin stracił nogę w zamachu bombowym. Dziś już go nie ma na tym miejscu, ale jest jeszcze w naszym kraju wiele betonowych czy brązowych pozostałości po komunistycznych namiestnikach. Miejsce „czterech śpiących” jest tam, gdzie spoczywają czerwonoarmiści, którzy zginęli na polskiej ziemi - w nekropolii i na cmentarzu historii. Nie chcę krakać, ale jak zareaguje Gronkiewicz-Waltz i cała PO, gdy ktoś wpadnie na ten sam pomysł, co „nieznani sprawcy” z Nowej Huty i na pieczołowicie odrestaurowanym monumencie na Placu Wileńskim pojawi się napis: „Masz kufajkę, rower, płyn przeciw wszawicy i sp… ze stolicy!”…?
Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Już widzę to święte oburzenie na „polski” nacjonalizm, ksenofobię, faszyzm itd. itp. „Nasz naród jest jak lawa, z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa. Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi, plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi”, pisał Adam Mickiewicz. Ale, co tam jakiś omszały wieszcz, kto dziś czyta Mickiewicza?
Z kanonu lektur obowiązkowych dla gimnazjów decyzją MEN-u usunięto >>Pana Tadeusza<<. - Całkiem wyrzucono, dzieci nie mają obowiązku przeczytać tego utworu nawet we fragmentach - oburza się Irena Czyżyk, nauczycielka z gimnazjum w Krynicy-Zdroju. - Owszem, omawiają >>Pana Tadeusza<< w liceum, ale przecież nie każdy uczeń idzie do liceum - dodaje. (…) Poloniści zastanawiają się, jak mają rozwijać postawy patriotyczne uczniów
- oburzyła się „Gazeta Krakowska” (i nie tylko) na wieść o zmianach w programach szkolnych, wprowadzanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Na to jeszcze bardziej oburzona, lecz na… krytyków tych poprawek, Aleksandra Pezda w „Gazecie Wyborczej”: „po pierwsze, ostatnie zmiany na liście lektur MEN wprowadziło w 2008 r.”, czyli nie ważne kto, a przede wszystkim, co wprowadził, istotna ma być data ustanowienia tych korekt przez notabene ten sam gabinet rządowy spółki PO-PSL. I dalej:
Po drugie - >>Pana Tadeusza<< nie ma w gimnazjum. Za to jest obowiązkowy w liceum. I zapytajcie polonistek, z jaką dziką chęcią i radością czytają go licealiści. (…) Znajome mi polonistki czytają go na lekcji na głos (bo i tak dzieciaki nie przeczytają tego w domu), zadają na lekcjach odgrywanie scenek rodzajowych (najlepiej jeśli są te pikantne między Tadeuszem a Telimeną, inne ich nie przekonują) albo organizują wielkie przebieranki w kontusze. Podstawowy problem: licealiści mają kłopot ze zrozumieniem słownictwa i... z czytaniem poezji
- wywodzi Pezda. Pogratulować logiki! Zatem, skoro młodzi nie chcą i „mają kłopot”, niech nie czytają klasyki, niech ich postawy patriotyczne kształtują kryminały zalecanego przez MEN szkockiego „wieszcza” Artura Conana Doyle`a. Np. jego „Pies Baskerville'ów”, że przytoczę fragment dotyczący tego tytułowego czworonoga: „Czarny jak węgiel, olbrzymi - taki, jakiego dotąd nie widziały oczy żadnego śmiertelnika. Z jego otwartej paszczy buchał ogień, ślepia żarzyły się jak węgle, a po całym jego ciele pełzały migotliwe płomyki. Nigdy nawet w majaczeniach chorego umysłu nie mogło powstać nic równie dzikiego, przerażającego, szatańskiego, jak ten czarny potwór, który padł na nas z tumanów mgły”…
Czyż nie ciekawsze to od inwokacji: „Litwo! Ojczyzno moja”…? Furda z jakimś Henrykiem Sienkiewiczem czy Stefanem Żeromskim! Niech żyje odznaczona Orderem Imperium Brytyjskiego inna polecana uczniom przez MEN autorka kryminałów i romansów Agatha Christie! Że umarła? Ma być żywa po wsze czasy. Na niej ma się polska młodzież uczyć własnej tożsamości narodowej oraz o kryzysie cywilizacji wczoraj i dziś, a nie na takich cegłach jak „Konrad Wallenrod” czy „Quo vadis”…
Co ma wspólnego narodowa czystka w programach szkolnych z „czterema śpiącymi”? Wbrew pozorom - wiele. W obu tych przypadkach chodzi o to samo, o zamierzoną i postępującą depolonizację, o to, kim jesteśmy i kim będziemy - dumnym narodem czy bliżej nieokreślonym homo europeicusem bez poczucia narodowej wspólnoty…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/165931-jak-zareaguje-gronkiewicz-waltz-gdy-na-pomniku-czterech-spiacych-pojawi-sie-napis-masz-kufajke-rower-plyn-przeciw-wszawicy-i-sp-ze-stolicy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.