Burzliwy szczyt G-20. Porozumienia ws. Syrii nadal brak

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Barackowi Obamie na szczycie G20 w Petersburgu nie udało się przekonać prezydenta Rosji do poparcia akcji wojskowej przeciwko Syrii, a Władimirowi Putinowi - prezydenta USA do niepodejmowania takiej operacji bez mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ.

W piątek w kuluarach szczytu doszło do krótkiego spotkania Putina i Obamy. Rozmowa była w całości poświęcona kryzysowi syryjskiemu. Prezydentom nie udało się zbliżyć stanowisk.

Mimo to Putin określił rozmowę jako konstruktywną.

Rozmawialiśmy na siedząco. Rozmowa trwała około 20-30 minut. Była konstruktywna, upłynęła w życzliwej atmosferze. Pozostaliśmy jednak przy swoich zdaniach. Ale dialog był. Słyszymy się. Rozumiemy argumenty. Staramy się je analizować. Ja nie zgadzam się z jego argumentami, on - z moimi

- relacjonował prezydent Rosji na konferencji prasowej po zakończeniu petersburskiego forum.

Putin przekazał, że uzgodnił z Obamą "kilka wariantów" związanych z uregulowaniem konfliktu syryjskiego i że wkrótce będą o nich rozmawiać szefowie dyplomacji obu krajów. Gospodarz Kremla nie zdradził szczegółów.

Problemu Syrii początkowo nie było w oficjalnym porządku dziennym petersburskiego szczytu. Został do niego włączony przez Putina jako gospodarza spotkania. Wyjaśnił on, że wnioskowali o to inni uczestnicy szczytu. W deklaracji końcowej szczytu nie wspomina się o Syrii.

Prezydent Rosji poinformował, że w czasie dyskusji na szczycie ewentualną akcję wojskową przeciwko Syrii otwarcie poparli tylko przywódcy USA, Turcji, Francji, Arabii Saudyjskiej i Kanady, a przeciwko interwencji kategorycznie wystąpili liderzy Rosji, Chin, Indii, Indonezji, Argentyny,Brazylii, RPA i Włoch.

Premier Wielkiej Brytanii David Cameron też był "za", jednak parlament tego kraju - jak wiadomo - wyrażając wolę narodu W. Brytanii, wystąpił sprzeciw. Bardzo ostrożnie wypowiadała się kanclerz Niemiec Angela Merkel. Oświadczyła jednak, że jej kraj nie weźmie udziału w interwencji wojskowej

- podał Putin.

Nie zapominajmy również o stanowisku papieża Franciszka, który uznał rozpoczęcie nowej wojny za niedopuszczalne

- podkreślił.

Putin zauważył też, że to,

co dzieje się na Bliskim Wschodzie, poważnie rzutuje na sytuację gospodarczą w świecie, ponieważ region ten jest dużym dostawcą nośników energii. Destabilizowanie sytuacji w tym regionie w ciężkim dla gospodarki światowej okresie byłoby kontrproduktywne

- podkreślił.

Natomiast Obama powiedział, że większość przywódców G20 zgadza się z nim, że atak chemiczny 21 sierpnia na jednym z przedmieść w Damaszku przeprowadziły wojska reżimu prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Ostrzegł, że brak reakcji na użycie broni chemicznej w Syrii ośmieliłby "państwa bandyckie" (ang. rogue nations) do sięgnięcia również po taką broń.

Poinformował, że powiedział prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi podczas ich piątkowego spotkania na szczycie G20 w Petersburgu, iż nie oczekiwał, by strona rosyjska zgodziła się z nim w kwestii broni chemicznej w Syrii. Jednocześnie wyraził przekonanie, że Rosja i inne kraje ostatecznie będą musiały odłożyć na bok różnice zdań i pracować nad długofalowym politycznym rozwiązaniem dla Syrii.

Obama podkreślił, że Rosji należy się uznanie za umożliwienie pełnej dyskusji na temat Syrii podczas kolacji uczestników szczytu w czwartek wieczorem. Powiedział, że jego rozmowa z prezydentem Putinem była "szczera i konstruktywna", nawet jeśli nadal nie zgadzają się w sprawie odpowiedzi naużycie broni chemicznej w Syrii. Uznał, że ważne jest, by wraz z Putinem wspólnie wzywali wszystkie strony syryjskiego konfliktu do podjęcia próby jego rozwiązania.

Prezydent USA odmówił odpowiedzi na pytanie, co by zrobił, gdyby Kongres nie zaaprobował przeprowadzenia operacji militarnej przeciwko reżimowi syryjskiemu. Oświadczył, że zdawał sobie sprawę, iż przekonanie Kongresu do takiej operacji będzie trudne, i przyznał, że rozumie głęboki sceptycyzm społeczeństwa amerykańskiego wobec akcji militarnej przeciwko Syrii. Uznał jednak, że potrafi przekonać Amerykanów, iż użycie broni chemicznej w Syrii wymaga odpowiedzi militarnej.

Barack Obama jest zdecydowany przeprowadzić operację militarną przeciwko Syrii, oskarżając reżim prezydenta Baszara el-Asada o użycie broni chemicznej. Rosja jest temu przeciwna, twierdząc, iż nie ma dowodów, że to siły reżimu syryjskiego dokonały ataku chemicznego 21 sierpnia na jednym z przedmieść Damaszku. W piątek prezydent Rosji powtórzył, że atak chemiczny pod Damaszkiem był prowokacją opozycji, mającą doprowadzić do interwencji militarnej w Syrii.

W Radzie Bezpieczeństwa ONZ Rosja i Chiny sprzeciwiają się uchwaleniu rezolucji, autoryzującej operację militarną przeciwko reżimowi Asada w reakcji na atak chemiczny. Obama o autoryzację ograniczonej operacji militarnej przeciwko Syrii zwrócił się do Kongresu USA.

Oficjalnie tematami petersburskiego forum były problemy stymulowania wzrostu gospodarczego, w tym pobudzania inwestycji, tworzenia nowych miejsc pracy i budowy zaufania na rynkach. Wiele miejsca poświęcono też kwestii oczekiwanego wyjścia amerykańskiego banku centralnego Fed z programu skupu aktywów (QE3), co już od pewnego czasu tworzy negatywną presję na rynkach wschodzących.

Putin powiedział też po rozmowie z Obamą, że prezydent USA nie zwracał się o ekstradycję Edwarda Snowdena, który ujawnił programy inwigilacji elektronicznej służb amerykańskich.

Snowden otrzymał tymczasowy azyl w Rosji. Putin powiedział, że jego ekstradycja byłaby niemożliwa, ponieważ nie popełnił on żadnego przestępstwa na terytorium Rosji.

mc,PAP

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych