Czy istnieje jeszcze polityka zagraniczna Polski? - warto zadać takie dramatyczne pytanie w kontekście wypowiedzi i stanowisk przedstawicieli obozu władzy w naszym kraju wobec konfliktu syryjskiego. Nie mamy bowiem w tym przypadku do czynienia z pojedynczym błędem, ale z całą serią chaotycznych ruchów.
Mogą one świadczyć albo o zupełnym rozkładzie wewnętrznym i niezdolności do zachowania minimalnej spójności polityki, albo o koncepcyjnej degrengoladzie w obozie władzy, co nie pozwala mu na wypracowanie logicznego stanowiska. Symptomy takiego rozkładu są jaskrawo widoczne w polityce wewnętrznej i gospodarczej, dotykają też polityki zagranicznej i to w tych jej punktach, które nie są przedmiotem sporu politycznego w Polsce, a zatem nie można na opozycję zrzucić odpowiedzialności za problemy i obóz władzy działa tu bez presji i ma wszystkie instrumenty do spójnego postępowania.
Historia polskiego stanowiska w sprawie Syrii to szokujące pasmo nieporozumień i dziwactw dyplomatycznych:
Najpierw premier Tusk przechodząc korytarzem sejmowym 28.08 ni z tego ni z owego wygłasza kategoryczne stanowisko, że Polska nie weźmie udziału w żadnej interwencji w Syrii, bo ta nie może przynieść "żadnych pozytywnych efektów" i bliski był stwierdzenia, że to wszystko to amerykańska awantura, a Polska chce być od tego jak najdalej.
Po czterech dniach Tusk zmienia zdanie i ogłasza na Westerplatte, że akcja militarna w Syrii to... działanie zrozumiałe i potrzebne i "oby skuteczne"!
W tym samym czasie, milczącego do tej pory, minister Sikorski udziela we Francji wywiadu, w którym obarcza Rosję współodpowiedzialnością za zbrodnie wojenne w Syrii, gdyż dostarczyła jej broń chemiczną, co jest pierwszym tak jasno wyrażonym stanowiskiem politycznym w tej sprawie przez państwo członkowskie NATO i UE, nie wiadomo, czy z kimś konsultowanym...
Cztery dni później doradca prezydenta ds. polityki zagranicznej prof. Roman Kuźniar publicznie w mediach określa działania rządu w sprawie Syrii, jako stanowisko "postrzępione, nieregularnie, niepełne" i zapowiada inicjatywę prezydenta w tej sprawie na forum ONZ...
Dziś natomiast szef BBN gen. Koziej oświadcza, że Polska nie weźmie udziału w interwencji w Syrii, ale nie dlatego, że wynika to z naszej polityki, tylko dlatego, że... nie mamy sił, środków i sprzętu, by go użyć, jednocześnie jednak oświadcza, że możemy być zmuszeni wojskowo zaangażować się w obronę sojuszników, gdyby konflikt rozlał się na Turcję, Izrael czy Jordanię
W tym samym dniu min. Sikorski wydaje, jak mówi "ostateczne oświadczenie", że Polska nie zaangażuje się w sprawy Syrii, gdyż efekty interwencji są niepewne.
To w końcu jak jest? Chcemy, ale nie mamy czym, nie chcemy, bo to amerykańska awantura a nasza chata z kraja, nie chcemy, ale jednocześnie politycznie uderzamy przy okazji w Rosję, nie chcemy, ale może będziemy musieli?
Kraj taki, jak Polska, z naszym położeniem i naszym potencjałem, nie może sobie pozwolić na tego typu zabawy w kwestiach bezpieczeństwa. Zucherki z MSZ, BBN i obu pałaców niech lepiej bawią się gdzie indziej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/165856-czy-istnieje-jeszcze-polityka-zagraniczna-polski-historia-polskiego-stanowiska-w-sprawie-syrii-to-szokujace-pasmo-dziwactw-dyplomatycznych
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.