Prezydent Komorowski o Jarosławie Kaczyńskim: "Chce potwierdzić swój wizerunek człowieka głęboko zanurzonego w konflikt, demolującego ustrój polityczny państwa"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.wPolityce.pl
fot.wPolityce.pl

Prezydent Bronisław Komorowski z rezerwą podchodzi do rządowych pomysłów likwidacji OFE.  Chce,  by o nowych rozwiązaniach rozmawiali eksperci, a nie politycy. Jest przeciwny angażowaniu Polski w wojnę z Syrią i nie traci okazji by dokuczyć liderowi opozycji.

Bronisław Komorowski na antenie TVN24 zademonstrował wyraźny dystans wobec coraz ostrzejszego konfliktu wokół OFE.

Upartyjnienie tego sporu nie służy sprawie

- stwierdził, unikając jednoznacznego stanowiska wobec propozycji Jacka Rostowskiego.

Kwestia zmniejeszenia deficytu nie jest rzeczą obojętną dla gospodarki

- mówił Komorowski, zaznaczając, że zmiany w systemie emerytalnym były oczekiwane przez wszystkie siły polityczne.

Będę prosił moich ekspertów i prawników o gruntowną analizę

- powiedział, podkreślając, że nie zna rządowego projektu.

Usłyszymy pewnie wiele opinii. Trzeba będzie znaleźć środek który pozwalałby na rozważenie najlepszego rozwiązania

- stwierdził ogólnikowo.

Ze sceptycyzmem Komorowski odniósł się też do perspektywy współrządzenia z Jarosławem Kaczyńskim. Jak zaznaczył nie jest ona jeszcze przesądzona.

Ja myślę  sobie hola hola. Jeszcze są wybory jeszcze do wyborów sporo czasu.

- stwierdził, próbując kwestię rosnącego poparcia dla PiS obrócić w żart.

Mój tata pisywał wiersze, ja też mam bujną wyobraźnię i jestem w stanie wyobrazić sobie wszelkie scenariusze, ale rozsądek i odpowiedzialność wymaga powściągnięcia  wyobraźni i kierowania się realiami, które są obecne dzisiaj. To nie jest dziś problem. Nie będę się ustosunkowywał do takiej wizji.

- mówił Komorowski. Skomentował natomiast słowa Jarosława Kaczyńskiego na temat PZPR- owskich korzeni ludzi ze swojego otoczenia. A właściwie udzielił mu "dobrej rady".

 

Myślę, że pan prezes Kaczyński powinien przemyśleć czy świadomie chce stworzyć wrażenie, że wszystko zostało po u niego staremu. To znaczy chce potwierdzić swój wizerunek sprzed paru lat  człowieka głęboko zanurzonego w konflikt, zwalczającego prezydenta i demolującego ustrój polityczny państwa polskiego.  Wydaje mi się, ze w interesie Polski leży to, by takie emocje umieć powściągnąć.

- radził Komorowski. Ten sam, który kiedyś o urzędującym gospodarzu Belwederu powiedział: jaki prezydent, taki zamach.

Co do istoty zarzutów Kaczyńskiego Komorowski stwierdził:

Jeśli chodzi o przeszłość PZPR-owską to w ogromnej większości  ogromnej większości polskich rodzin ktoś gdzieś był w partii komunistycznej. Myślę, ze i prezes Kaczyński, gdyby tak dobrze poszukał - ja mógłbym mu pomóc - to znajdzie w swojej rodzinie osoby, które były i wojskowymi i członkami PZPR-u - tak jak generał Koziej.

I to by było na tyle jeśli chodzi o prezydencką elegancję i powściągliwość.

Pytany o możliwość przeprowadzenia przedterminowych wyborów Komorowski przypomniał,że tu inicjatywa nie należy do prezydenta, lecz do rządzącej partii.

Prezydentowi niewiele do tego. Ja będę musiał przyjąć do wiadomości,  co postanowi większość parlamentarna

- zadeklarował.

Odnosząc się do kwestii likwidacji funduszu kościelnego Bronisław Komorowski opowiedział się za proponowanym przez rząd rozwiązaniem. Przypomniał, że tę kwestię reguluje konkordat.

Widać, że jest to trudne do wprowadzenia w życie. Rozwiązanie, gdzie więcej obywateli zaangażowanych w utrzymanie Kościoła - jest lepsze. Służy zasadzie przyjaznego rozdziału Kościoła i państwa. Ten mechanizm jest zdrowszy  niż proste finansowanie z budżetu.

- stwierdził Komorowski.

Prezydent sceptycznie odniósł się do perspektywy interwencji zbrojnej w Syrii.

Bylibyśmy śmieszni i nieodpowiedzialni za własny kraj, gdybyśmy popierali w ciemno każdą propozycję pójścia na wojnę. Najpierw dowody. Mandat ONZ byłby najlepszy

- stwierdził. Jego słowa zabrzmiały zdumiewająco podobnie do deklaracji Władimira Putina. Jednak pytany o tę zbieżność stwierdził:

Nie wolno myśleć, że mamy wybór tylko między stanowiskiem Obamy i Putina

Trzeciego jednak nie zaprezentował.

Muszą być pokazane dowody, które nas przekonają, ze została świadomie użyta broń chemiczna. Musimy mieć wyobraźnię wobec  tego, co się będzie działo dalej. Bo gdybyśmy mieli gasić pożar jeszcze większym pożarem, to nie daj Panie Boże!

- zakończył filozoficznie Bronisław Komorowski.

ansa/TVN 24

 

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych