Sprawa abp. Józefa Wesołowskiego nie zaczęła się dopiero wczoraj. Niech papież wypali pedofilię "gorącym żelazem"

Kraków. Fot. wPolityce.pl
Kraków. Fot. wPolityce.pl

Jeżeli tylko niewielka część doniesień prasowych na temat nuncjusza apostolskiego na Dominikanie, arcybiskupa Józefa Wesołowskiego jest prawdziwa, to będzie to ogromny cios dla dyplomacji watykańskiej. Kto jak kto, ale nuncjusz, czyli wysłannik samego Ojca Świętego, winien być poza wszelkimi podejrzeniami. To przecież on ma być "uchem i okiem" Watykanu w danym kraju, reagującym na ewentualne nieprawidłowości w lokalnym Kościele. A tutaj stało się odwrotnie, bo odwołanie nuncjusza nastąpiło po reakcji dominikańskiego episkopatu, który w tej sprawie zaczął interweniować u samego papieża.

Będzie to także cios dla archidiecezji krakowskiej, z której arcybiskup pochodzi. Nigdy nie spotkałem się z nim osobiście, ale znam go z relacji, na ogół pozytywnych, innych księży. Poza tym, w aktach IPN, przygotowując książkę "Księża wobec bezpieki" znalazłem wiele donosów na niego, głównie składanych przez TW o ps. "Jolanta", którym ukazał się nieżyjący już dziś proboszcz parafii w Maniowach, do której należała jego rodzinna wieś Mizerna.

Służba Bezpieczeństwa bardzo interesowała się młodym ks. Wesołowskim, tak jak wszystkimi innymi polskimi duchownymi pracującymi dla Stolicy Apostolskiej. Poza tym, był on synem Teresy Drohojowskiej, ostatniej właścicielki słynnego zamku w Czorsztynie i tamtejszych posiadłości ziemskich.

Archidiecezja krakowska przygotowuje się obecnie do dwóch ważnych wydarzeń: kanonizacji Jana Pawła II i Światowych Dni Młodzieży. Arcybiskup od 33 latach był poza jej strukturami, ale jednak to w jej seminarium duchownym wychował się i wykształcił. Sprawa ta rzuci więc złe światło na wiele pozytywnych działań setek księży, którzy wywodzą się z tej archidiecezji, a którzy rozsypani po całym świecie żyją i pracują uczciwie.

Podejrzenie o pedofilię stawia wiele pytań, w tym też o przygotowanie kandydatów do kapłaństwa w seminariach duchownych. Przecież tego typu skłonności nie pojawiają się dopiero na starość, ale tkwią w danym człowieku już w okresie młodzieńczym. Poza tym, jest mało prawdopodobne, aby przez lata nikt nic nie wiedział. Przecież w takich strukturach jak dyplomacja watykańska kandydaci na eksponowane stanowiska są z pewnością sprawdzani i kontrolowani. Dotychczasowy brak reakcji oznaczałoby, że były osoby, które to tuszowały. Czyżby zadziałało złowrogie lobby? Prawdopodobnie tak.

Jako absolwent tego samego seminarium duchownego, które ukończył abp. Wesołowski mam nadzieję, że papież Franciszek wypali "gorącym żelazem" wszelkie podobne zjawiska. Musi też zrobić wszystko, aby kandydaci do kapłaństwa byli odpowiednio selekcjonowani. A przecież do niedawna jeszcze uważano, że osoby o skłonnościach homoseksualnych mogą być przyjmowane do seminariów, o ile nie są "praktykujące". Vide: niedawna wypowiedź przewodniczącego Episkopatu Polski, abp. Józefa Michalika, zawarta w wywiadzie-rzece, który przeprowadził Tomasz Terlikowski. Czyżby instrukcje papieży Benedykta XVI i Franciszka sobie, a lokalni hierarchowie sobie? A jak wybuchną kolejne skandale, to kto będzie znowu winny, znów masoni, Żydzi i laickie media?

Trzeba modlitwą wspierać papieża Franciszka, aby oczyścił Kościół z "brudu", o którym mówił Benedykt XVI jeszcze jako kard. Joseph Ratzinger.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych