Świetny muzyk, znakomity gitarzysta, wybitna postać polskiej sceny jazzowej, ale jednocześnie dobry człowiek, o wyrazistych, czytelnych, śmiało wyrażanych poglądach.
Poznałem Go w latach siedemdziesiątych, najpewniej w Klubie Pod Jaszczurami, w czasach gdy zakładał swoją pierwszą kapelę, dziś już nieco zapomniany Hall, dla którego zdarzyło mi się napisać ze dwa, może trzy teksty. To było jeszcze ostre, stricte rockowe granie, inspirowane muzyką Jimiego Hendriksa czy Carlosa Santany.
Grupa Extra Ball, czyli zdecydowane zwrócenie się Jarka Śmietany w stronę jazzu (ale jazzu mocnego, żywiołowego, takiego jaki wówczas nazywaliśmy muzyką na styku, nieco później funk jazzem, wreszcie fusion) dokonało się w drugiej połowie lat 70. W następnych latach nasze ścieżki nie krzyżowały się już tak często. Z oddalenia śledziłem jednak rozwój muzyczny Jarka i jego krajową, następnie europejską, wreszcie światową karierę. I nadal słuchałem muzyki, którą grywał i nagrywał z największymi postaciami globalnej sceny jazzowej.
Jarek Śmietana miał cechy lidera i talenty organizatorskie, potrafił zachęcić nawet wybitnych indywidualistów do udziału w zbiorowym projekcie, który uznał za wart zachodu i wysiłku. Dla mnie odkryciem po latach była Jego „A Story of Polish Jazz”, zabawna, ale pouczająca, lekka w odbiorze, ale ważna jako rodzaj lapidarnej syntezy kompozycja z elementami rapu, swoista popkulturowa Summa Jazzowa, która daje wyobrażenie o rozwoju tej muzyki w Polsce.
Mniej więcej dekadę temu, gdy prowadziłem dział kultury w Tysolu, poprosiłem Krystiana Brodackiego, żeby napisał o Jarku i znaczeniu Jego osoby dla polskiego jazzu. Trochę to potrwało, bo Krystian się ociągał i przekonywał, żeby napisać raczej o skrzypku Nigelu Kennedym, wówczas rezydencie miasta stołecznego Krakowa. Wreszcie jednak udało mi się Krystiana przekonać. Tekst się ukazał.
Później kilka razy wybierałem się na koncerty czy imprezy jazzowe, w których miał wziąć udział Jarek... Niestety, jakoś się nie złożyło. Dlatego dziś najmocniej tkwi mi w pamięci nasza długa nocna rozmowa po jednym z koncertów Hallu. Zjedliśmy razem kolację, może w Spatifie, może w Kawiarni Europejskiej, a potem ruszyliśmy spacerem aż na Salwator, gdzieś w okolice klasztoru Norbertanek. Odprowadzaliśmy do domu dziewczynę Jarka, piękną blondynkę, która później została Jego żoną. Dawne dobre czasy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/165683-2-wrzesnia-2013-zmarl-jarek-smietana-swietny-muzyk-znakomity-gitarzysta-dobry-czlowiek
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.