"Józef Szaniawski pytał przez wiele lat czy czerwone logo >>Wyborczej<< jest nawiązaniem do sowieckiego sztandaru"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Wikimedia Commons / Cezary Piwowarski / licencja CC 3.0 / gfdl
Fot. Wikimedia Commons / Cezary Piwowarski / licencja CC 3.0 / gfdl

Polecamy lekturę wywiadu Magdaleny Kowalewskiej z Filipem Frąckowiakiem, dyrektorem Izby Pamięci Pułkownika Kuklińskiego, który ukazał się w tygodniku "Nasza Polska".

 

Dużo zmieniło się w Pana życiu przez miniony rok od momentu śmierci Pana Ojca, Józefa Szaniawskiego?

- Tak… w zasadzie wszystko. Jeszcze rok temu nie przyszło mi do głowy, że będę kierował Izbą Pamięci Ryszarda Kuklińskiego, mimo że od 2006 roku współpracowałem z Tatą w muzeum. 4 września 2012 roku pierwsza myśl, jak przyszła mi do głowy dotyczyła tego, że Izba Pamięci Pułkownika Kuklińskiego musi być nadal otwarta. To realizacja testamentu Taty. Działalność tę zawierzyłem Panu Bogu.

Józef Szaniawski stworzył w sercu Warszawy na Starym Mieście małe muzeum. Przebywając tam nawet pięć minut, można dowiedzieć się wszystkich najważniejszych informacji o pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim. Zaplanowana przez Józefa Szaniawskiego ekspozycja w muzeum Kuklińskiego mieści maksimum treści przy minimum słów.

 

Kiedy Pana Ojciec poznał się z pułkownikiem i dlaczego tak bardzo zależało mu na znajomości  z  pierwszym polskim oficerem w NATO, który uratował Polskę i świat przed wybuchem III wojny światowej, przekazując Stanom Zjednoczonym tajne sowieckie plany?

- Po raz pierwszy spotkali się w 1991 roku. Ojciec zabiegał o to spotkanie przez półtora roku. Był dziennikarzem, dlatego też wysyłał listy z prośbą o możliwość przeprowadzenia wywiadu m.in. do Departamentu Obrony Stanu Stanów Zjednoczonych, do Zbigniewa Brzezińskiego oraz Jana Nowaka- Jeziorańskiego, z którym łączyły go bardzo dobre relacje z okresu współpracy z Radiem Wolna Europa. Wreszcie dostał pozytywną odpowiedź. 
Wkrótce potem pułkownik Kukliński udzielił Józefowi Szaniawskiemu pełnomocnictwa. Zależało mu tak bardzo na spotkaniu z Kuklińskim, ponieważ ciążący nad pułkownikiem wyrok kary śmierci z 1984 roku był emanacją tego, że PRL nie skończył się, a III RP jest w pewnym sensie kontynuacją PRL-u. Dla Ojca było bardzo bolesne to, że jako ostatni więzień PRL, ostatnie pół roku swojej odsiadki spędził w więzieniu w III RP, rządzonej przez Tadeusza Mazowieckiego.                    

Tymczasem pułkownik Kukliński został w pełni zrehabilitowany dopiero w 1997 roku. Można uważać to wydarzenie jako normalność wolnego, demokratycznego państwa?

- To ostatnie słowo, które można byłoby powiedzieć o Polsce, jeśli chodzi o oddawanie czci jej narodowym bohaterom. Jest to szczególnie ważne zwłaszcza teraz, kiedy z ziemi na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach na „Łączce” wydobywane są szczątki „Żołnierzy Wyklętych”. Przypomnę, że pułkownik Ryszard Kukliński również był jednym z „Żołnierzy Wyklętych”. Należał jako członek honorowy do Związków Więźniów Politycznych Skazanych na Karę Śmierci. Kukliński był wyklęty i wyrzucony z Polski, skazany na karę śmierci w 1984 roku. Jego późna rehabilitacja jest dowodem lekceważenia „Żołnierzy Wyklętych” przez władze III RP. Musieliśmy czekać 21 lat na ustanowienie Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Aż do dziś, wspaniali polscy patrioci przez wolną Polskę nie byli uznawani za bohaterów!

 

Pamięć o nich się budzi. Pułkownik Kukliński doczekał państwowego pogrzebu. Czy odnalezione i zidentyfikowane szczątki ofiar komunistycznego reżimu powinny również zostać pochowane z najwyższymi honorami?

- Należy powiedzieć jasno, że pamięć o „Żołnierzach Wyklętych”  jest wyrywana siłą spod ziemi, wyciągana na światło dzienne przez ludzi, którzy często płacą za to najwyższą cenę, a  niekiedy są określani, tak jak był nazywany mój Tata, „prawicowymi oszołomami”. „Żołnierze Wyklęci” powinni mieć swoją własną kwaterę i mauzoleum na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, tak jak zostali uhonorowani żołnierze: Powstania Styczniowego, wojny polsko-bolszewickiej, obrońcy września 1939 roku czy Powstania Warszawskiego.
Są to żołnierze, których w swoim projekcie ustawy przywracającej ich pamięć, śp. prezydent prof. Lech Kaczyński nazwał żołnierzami powstania antykomunistycznego. Nie ulega wątpliwości, że żołnierze powstania antykomunistycznego po 1945 roku, zasługują na mauzoleum na warszawskim Cmentarzu Wojskowym na Powązkach!

 

O zachowanie pamięci o „Żołnierzach Wyklętych” Józef Szaniawski walczył również
w miejscu ich kaźni – najcięższym więzieniu politycznym PRL znajdującym się w Warszawie przy ul. Rakowieckiej. Czy uda się stworzyć takie muzeum dzięki Fundacji im. Józefa Szaniawskiego?     

- Mogę zapewnić, że dołożę wszelkich starań, aby wspomagać tę inicjatywę. Trudno jest na tę chwilę zadeklarować czy dzięki fundacji powstanie tam muzeum. Pomysły mojego Ojca, które nie zostały zrealizowane, są programem Fundacji Józefa Szaniawskiego. Żadna z inicjatyw jak Pomnik Katyński czy muzeum Izby Pamięci Pułkownika Kuklińskiego nie powstałaby bez zapału ludzi, którzy doprowadzili do powstania tych miejsc pamięci. Chciałbym, aby takie muzeum przy Rakowieckiej powstało. Ojciec był więziony tam ponad rok. Przez wiele miesięcy przesłuchiwano go w celach, w których przed nim mordowano tyłem w strzał głowy najważniejszych bohaterów narodowych. Został dwukrotnie pobity.

Co Pan czuł, odwiedzając mury więzienia na Rakowieckiej i mając świadomość tego, że dalsze losy Ojca mogły potoczyć się podobnie jak rotmistrza Witolda Pileckiego czy innych bohaterów, którzy przebywali na Rakowieckiej?         

- Rzeczywiście, życie Ojca mogło zakończyć się w podobny sposób. Zwłaszcza, że był to okres kiedy zaledwie rok przed aresztowaniem Józefa Szaniawskiego w bestialski sposób został zamordowany ks. Jerzy Popiełuszko. A dwa lata wcześniej zakatowano Grzegorza Przemyka. Ofiar stanu wojennego jest wiele. Wprawdzie stan wojenny  zakończył się już, gdy Ojciec był aresztowany, ale de facto trwał przez całą dekadę 80. lat.

Byłem w więzieniu na Rakowieckiej razem z Tatą na bardzo wzruszającym spektaklu poświęconym „Żołnierzom Wyklętym” wystawianym przez Teatr Nie Teraz. Ojciec był bardzo wzruszony, choć jak zawsze ukrywał swoje emocje. Uczestniczyłem również we Mszy św. odprawianej w murach tego więzienia w intencji ofiar, które zostały tam zakatowane, której przewodniczył ks. kard. Kazimierz Nycz. Czas na Rakowieckiej spędziliśmy z Tatą w milczeniu. W tym miejscu, wyjątkowo nie było go stać na to, aby opowiadać o więziennych korytarzach i przesłuchaniach.

 

Dzisiaj jesteśmy świadkami tego, jak gen. Ciastoń unika odpowiedzialności za swoje czyny. W jaki sposób Józef Szaniawski zareagowałby na te doniesienia?

- Tata reagował na podobne wiadomości przez cały okres trwania III RP. W czasie obrad Okrągłego Stołu, nomenklatura PRL uwłaszczyła się, a władzę objęli także komuniści. Przypomnę chociażby gen. Czesława Kiszczaka, który był szefem MSW w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. De facto był to rząd Kiszczaka, a nie Mazowieckiego. Więźniowie polityczni siedzieli za kratkami, a pamięć bohaterów walki z komunizmem miała pozostać pod ziemią .

Ojciec walczył nie tylko piórem z takim stanem rzeczy, ale także zabiegając wraz z innym przeciwnikiem komunizmu Stefanem Melakiem, np. o postawienie w Warszawie Pomnika Katyńskiego, którego fundatorem był pułkownik Kukliński wraz z Polonią Amerykańską. To była inna jego forma walki z komunizmem. Należy podkreślić, że po raz pierwszy  pomnik ten stanął nielegalnie. Józef Szaniawski i Stefan Melak postawili Pomnik Katyński na skwerze znajdującym się naprzeciwko Placu Zamkowego, nie mając na niego pozwolenia. Jeden z urzędników ówczesnego prezydenta Warszawy, Marcina Święcickiego, być może był to nawet sam prezydent, stwierdził, że: nie mają na to papierów i usunie ten kamień. Szaniawski z Melakiem zapytali wtedy: „A czy są papiery na Kolumnę Zygmunta?”.  Wówczas, żeby powstał pierwszy na terenie Warszawy Pomnik Katyński (nie licząc Dolinki Katyńskiej na Powązkach), należało szantażować władze miasta. Zresztą podobnie było całkiem niedawno, kiedy to Hanna Gronkiewicz-Waltz początkowo próbowała pozbyć się Pomnika Katyńskiego ze Śródmieścia. Jednak Józefowi Szaniawskiemu i Andrzejowi Melakowi (bratu Stefana Melaka, który zginął w Smoleńsku) udało się obronić pomnik.

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz nosiła się również z zamiarem likwidacji Izby Pamięci Pułkownika Kuklińskiego.

- Tak. Izba Pamięci Pułkownika Kuklińskiego była wielokrotnie atakowana, miały też miejsce akty wandalizmu.  Jednak to muzeum będzie istniało i będzie trwało. Należy się ono Polsce i Polakom, pułkownikowi Kuklińskiemu oraz młodzieży, która uczy się historii. Inicjatorem powstania tego miejsca był nie tylko Józef Szaniawski, ale również śp. prof. Lech Kaczyński, ówczesny prezydent Warszawy. Jest to drugie muzeum, po Muzeum Powstania Warszawskiego, które powstało z inicjatywy śp. Lecha Kaczyńskiego.

Izba Pamięci Pułkownika Kuklińskiego wielokrotnie drażniła m.in. „Gazetę Wyborczą”. Pewnego razu Ojciec dał się sfotografować, stojąc na czerwonym sowieckim sztandarze i mówił, że tutaj będzie chodzić się po flagach sowieckich i wycierać o nie buty. „Wyborcza”, oczywiście, opublikowała to zdjęcie i słowa Ojca. Jednak Tata znakomicie to wykorzystał. Zrobił to świadomie, wykazując że „Wyborcza” pokazała swoje przywiązanie do czerwonego sztandaru z sierpem i młotem. Józef Szaniawski pytał przez wiele lat czy czerwone logo „Wyborczej” jest nawiązaniem do sowieckiego sztandaru. Nigdy nikt mu nie odpowiedział. Nikt też nie zaprzeczył.

 

A jak układa się obecnie współpraca z władzą Warszawy ?

- (Uśmiech) Staramy się sobie wzajemnie nie przeszkadzać .

 

„III RP to Polska skorumpowana, nieuczciwa, złodziejska. To Polska agentury, aferzystów, nikczemników i manipulatorów (…)” - pisał tydzień przed swoją śmiercią Szaniawski. Niektórzy twierdzą, że te słowa mogły przyczynić się do jego śmierci…

- O śmierci Ojca nie chcę mówić nic poza tym, że śledztwo nie wykazało co było przyczyną śmierci Józefa Szaniawskiego. Nie jedyny Józef Szaniawski widział, co się dzieje i apelował o zmianę władzy. Pisał jeszcze, że Polska jest „krajem zmarnowanych szans”. I rzeczywiście, kraj jak Polska z ogromnym potencjałem gospodarczym, społecznym i intelektualnym praktycznie niczego nie produkuje na masową skalę, armia się kurczy, przemysł nie jest innowacyjny, a jednocześnie spada przyrost naturalny i ogranicza się lekcje historii, a do władzy do chodzą ludzie, którzy gwarantują podtrzymanie takiego układu. Ojciec nie  nie  rozumiał np. dlaczego, jako 68-letni nauczyciel akademicki, był zmuszany przez państwo do emerytury. Nie mógł mieć normalnej umowy o pracę na czas nieokreślony a jego uniwersytet był zmuszany do wznawiania umowy co rok. Nazywał to prawo głupotą.

Minął rok od śmierci Józefa Szaniawskiego, a muzeum, którego jest Pan dyrektorem, ciągle tętni życiem.              
- W Izbie Pamięci Pułkownika Kuklińskiego odbyło się wiele spotkań m.in. z Sławomirem Cenckiewiczem, Piotrem Gontarczykiem, Rafałem Ziemkiewiczem. Staramy się  również o wystawy. Eksponowana była m.in. wystawa na temat Katynia i stanu wojennego. Nawiązaliśmy także współpracę z Archiwum Akt Nowych. Zorganizowaliśmy również spotkanie z kombatantami i osobami związanymi z „Szarymi Szeregami”. Wielkim sukcesem okazała się Noc Muzeów. Działalność muzeum to także prezentacje i debaty z młodzieżą w szkołach poświęcone pułkownikowi Kuklińskiemu oraz działalność wydawnicza. Przez miniony rok pracowałem nad biografią Józefa Szaniawskiego, której jestem tylko współautorem i redaktorem, ponieważ zawiera ona wspomnienia przyjaciół mojego Ojca: m.in. ministra Jana Parysa, ks. proboszcza Bogdana Bartołda, Andrzeja Melaka, przedstawicieli Polonii Amerykańskiej. Zostanie ona wydana na przełomie października i listopada. Kolejną pozycją, która właśnie ukazała się, jest zbiór ok. 60 felietonów Józefa Szaniawskiego, które razem z redakcją „Naszego Dziennika” wybieraliśmy z okresu sześciu lat współpracy Taty (w sumie Ojciec na łamach „Naszego Dziennika” napisał ich ok. 300). Są one dobrane tematycznie i chronologicznie pod względem kolejnych wydarzeń historycznych, symbolicznie zaczynają się pierwszym felietonem Józefa Szaniawskiego, a kończą ostatnim, napisanym tydzień przed śmiercią Taty.

 

Jakie będą miały miejsce najbliższe wydarzenia w muzeum Kuklińskiego?

- 24 września o godz. 17.00 odbędzie się spotkanie z profesorem Andrzejem Nowakiem z Uniwersytetu Jagiellońskiemu, poświęcone stosunkom polsko-rosyjskim po 1989 roku. Będzie to nie tylko prelekcja z okazji kolejnej rocznicy inwazji Związku Sowieckiego na Polskę, ale będzie także przypomnieniem o rocznicy śmierci Józefa Szaniawskiego. Trudno o lepsze miejsce na taki wykład niż Izba Pamięci Pułkownika Kuklińskiego.

 

Wywiad ukazał się w najnowszym numerze tygodnika "Nasza Polska" Nr 36 (931) z 3 września 2013 r.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych