Jak prof. Tadeusz Bartoś robi głupków z czytelników. "Jak Bóg chce kogoś ukarać to mu rozum odbiera"

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Jest niesamowite jak ludzie łatwo kupują każdą głupotę, którą sprzeda im tzw. autorytet medialny. Prof. Tadeusz Bartoś w tekście „Czego uczyli mnie w szkole” postanowił podzielić się swoją wiedzą z czytelnikami portalu Tomasza Lisa. Jak sam skomentował pod swoim tekstem miał to być „Krótki wykład prawa kanonicznego”. Ale że to jednak nie był wykład tylko „wykład” to padły od razu zarzuty pod adresem biskupów:

Istnieje w naszym kraju pewnego rodzaju praktyka, że do komunii mogą przystępować dzieci po odpowiednim przygotowaniu. Mamy pierwszokomunijną tradycję, a biskupi ostatnio przypomnieli, że bez katechezy do komunii nie dopuszczą. Jeśli więc rodzice najpierw posyłają dzieci na etykę, a później im się odmieni, i będą chcieli posłać dziecko do pierwszej komunii, to niech liczą się z odmową. Tak mniej więcej wypowiedział się ostatnio bp Nycz. Niestety nie jest to zgodne z katolicką teologią sakramentów. Nie mówi się o tym wiele, by nie mieszać ludziom w głowach. Ponieważ jednak zamieszanie w głowie jest rzeczą pożyteczną, pozwala bowiem coś przemyśleć, zrozumieć więcej, może nawet ustanowić własny pogląd - spróbujmy zamieszać (uwielbiam to!).

I rzeczywiście, Bartoś zaczyna mieszać. Zresztą już od początku miesza, bo owa „pewnego rodzaju praktyka” jest zapisana ni mniej ni więcej, ale w „Kodeksie prawa kanonicznego” (a przypomnijmy, że Bartoś chciał dać czytelnikom krótki wykład z tego prawa):

Kan. 913 - § 1. Dzieci wtedy można dopuścić do Komunii świętej, gdy posiadają wystarczające rozeznanie i są dokładnie przygotowane, tak by stosownie do swojej możliwości rozumiały tajemnicę Chrystusa oraz mogły z wiarą i pobożnością przyjąć Ciało Chrystusa.

Tymczasem pan profesor leci jeszcze dalej:

ochrzczeni w tym małe dzieci, nawet ochrzczone niemowlaki (jeśli rodzice sobie tego życzą) mają niepodważalne prawo do komunii.

Tak się jakoś składa, że w dniu w którym prof. Tadeusz Bartoś opublikował swój „wykład w tradycyjnej liturgii  wspominaliśmy tego dnia św. Piusa X, Papieża i Wyznawcę. I to właśnie ten papież 8 sierpnia 1910 roku wydał dekret Quam singulari Christus amore, w którym m.in. jest nakazane, aby:

Znajomość zasad religii, potrzebna dziecku do odpowiedniego przygotowania się do pierwszej Komunii świętej ma być taka, by dziecko stosownie do swego rozwoju umysłowego przyswoiło sobie prawdy wiary konieczne do zbawienia i, odróżniając Chleb eucharystyczny od zwykłego i ziemskiego chleba, mogło przystąpić do Najświętszej Eucharystii z pobożnością, na jaką je w jego wieku stać.

Co zaś tłumaczy prof. Bartoś czytelnikom naTemat.pl? Ano, że:

Lokalne praktyki przygotowania do komunii mają zapewne swój sens praktyczny, ale nie są warunkiem sine qua non prawa do przyjmowania komunii. Biskupi jednak tego ludowi nie powiedzą, bo mogłoby to pomieszać im w głowach (o co ja usilnie zabiegam)(…). Fakt, że duchowni nie informują wierzących o ich prawach jest poważnym nadużyciem, można by wręcz śmiało powiedzieć, że - jeśli jest celowe - stanowi przestępstwo wobec sakramentu.

Jedynym faktem jest to, że prof. Bartoś nie poinformował czytelników jak rzeczywiście wygląda prawo kanoniczne, które im wykłada. W swoim tekście nie zacytował, ani jednego fragmentu z „Kodeksu prawa kanonicznego” i rzeczywiście miesza czytelnikom w głowach wmawiając, że nie tylko nie jest potrzebna przez pierwszą Komunią spowiedź, ale w ogóle nie jest potrzebne żadne przygotowanie do tego, żeby przystępować do Najświętszej Eucharystii. Prawo kanoniczne zaś postanowiło jednak zaprzeczyć prof. Bartosiowi:

Kan. 914 - Jest przede wszystkim obowiązkiem rodziców oraz tych, którzy ich zastępują, jak również proboszcza troszczyć się, ażeby dzieci, po dojściu do używania rozumu, zostały odpowiednio przygotowane i jak najszybciej posiliły się tym Bożym pokarmem, po uprzedniej sakramentalnej spowiedzi. Do proboszcza należy również czuwać nad tym, by do Stołu Pańskiego nie dopuszczać dzieci, które nie osiągnęły używania rozumu albo jego zdaniem nie są wystarczająco przygotowane.

W komentarzach pod tekstem Bartosia oczywiście zaczęła się od razu jazda na biskupów, na Kościół i tak oto swoim tekstem Bartoś osiągnął cel tak bardzo przez siebie pożądany, „by zgnębieni kościelnymi procedurami szeregowi katolicy podnieśli głowę, i dumnie zażądali respektowania praw im przynależnych”.

A to, że są to prawa wzięte jedynie z głowy prof. Bartosia w której - od tego mieszania innym w głowach – wszystko się już pomieszało… Ludowe przysłowie mówi na to: Jak Bóg chce kogoś ukarać to mu rozum odbiera.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych