Depresjogenna szkoła. Polscy uczniowie mają poważne problemy emocjonalne związane z nauką

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP
fot. PAP

Polska szkoła niszczy psychicznie uczniów. Ponad milion z nich miało już depresję. To ewenement na skalę światową.

Jak twierdzi  amerykański prof. Philip Zimbardo, jeden najbardziej uznanych na świecie psychologów, którego opinię przytacza dziennik Rzeczpospolita,  co piąty polski uczeń ma lub miał poważne problemy emocjonalne związane z nauką.

Ale to nie tylko opinia amerykańskiego eksperta.  Te dramatyczne liczby potwierdzają polscy specjaliści. Prof. Tomasz Wolańczyk, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży ocenia, że około miliona dzieci ma za sobą tzw. epizod depresyjny (lęki, obniżony nastrój, utrudniony kontakt z rówieśnikami).

– To jest sytuacja wyjątkowa w skali świata i wymaga podjęcia kompleksowego przeglądu, a następnie reformy systemu edukacji na każdym poziomie od szkół podstawowych po uczelnie wyższe

– powiedział „Rz" Zimbardo.

Zdaniem profesora objawy depresji wśród dzieci i młodzieży to efekt odrzucenia przez rodzinę, kolegów, ale przede wszystkim szkołę.

– Wrogiem są przede wszystkim ci nauczyciele, którzy powodują, że uczniowie czują się gorsi i zamykają się w sobie. Uczeń czuje się upokorzony, gdy nauczyciel się z niego śmieje, wytyka mu słabe punkty

– tłumaczy profesor Uniwersytetu Stanforda.

To zupełnie inaczej niż w USA, gdzie nauczyciele akcentują i rozwijają mocne strony uczniów.

Jak informuje "Rz" z powodu kłopotów emocjonalnych  coraz więcej dzieci musi korzystać z porad psychologów i psychiatrów.

Również zdaniem dr. Jerzego Lackowskiego, byłego wieloletniego małopolskiego kuratora oświaty, polska szkoła nie przygotowuje uczniów do zderzenia z rzeczywistością.  Jako przyczynę podaje systematyczne obniżanie wymogów wobec uczniów.

- To prowadzi do sytuacji, że dzieci i młodzież, gdy zaczynają napotykać problemy, z którymi nie potrafią sobie poradzić, a nie potrafią, bo nikt od nich tego nie wymagał, załamują się

– tłumaczy dr Lackowski.

– Można zrobić amnestię od wymagań, ale nie ma amnestii od rzeczywistości

– dodaje.  Jego zdaniem przykładem wadliwego systemu jest np. możliwość promocji z oceną niedostateczną na świadectwie.

ansa/ Rzeczpospolita

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych