Stawką ws. Syrii również prestiż i wiarygodność USA. Świat czeka w napięciu na decyzję Obamy i Kongresu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Ministrowie spraw zagranicznych krajów członkowskich Ligi Arabskiej zaapelowali do społeczności międzynarodowej i ONZ o podjęcie działań przeciwko rządowi Syrii w związku z atakiem chemicznym, w którym zginęły setki cywilów.

W rezolucji uchwalonej po zakończeniu obrad w Kairze ministrowie wezwali  społeczność międzynarodową i ONZ do "podjęcia, zgodnie z Kartą NZ i prawem międzynarodowym, środków odstraszających i innych koniecznych posunięć przeciwko winnym tej zbrodni, za którą ponosi odpowiedzialność reżim syryjski".

Rezolucja podkreśla, że winni ataku z 21 sierpnia na przedmieściach Damaszku powinni stanąć przed sądem "podobnie jak inni przestępcy wojenni".

Szefowie dyplomacji państw Ligi Arabskiej wyrazili przekonanie, że narodowi syryjskiemu "należy dostarczyć wsparcia we wszelkich formach, jakich zażąda, tak aby mógł się bronić".

W rezolucji nie wspomina się jednak wyraźnie o możliwości obcej interwencji w Syrii. W tej sprawie Liga Arabska jest podzielona. Niektóre kraje, m. in. Egipt, Algieria, Irak i Liban, są przeciwne takiej interwencji. Trzy pierwsze powstrzymały się ponadto od głosu podczas uchwalania rezolucji.

Syria, w której od marca 2011 trwa walka o władzę między reżimem prezydenta Baszara el-Asada i opozycją, została zawieszona w prawach członka Ligi.

Prof. Zbigniew Brzeziński wyraził z kolei nadzieję, że Kongres poprze prezydenta Baracka Obamę ws. interwencji w Syrii, bo inaczej zagrożone będzie jego przywództwo i wiarygodność USA. Ale nie szczędził rządowi krytyki za brak długoterminowej strategii dla regionu.

Teraz musi być jakieś symboliczne wojskowe działanie, skoro prezydent tak silnie się do tego zobowiązał. Mam nadzieję, że naród go poprze

- powiedział Zbigniew Brzeziński w wywiadzie dla CNN.

Jak dodał, jest za dużo do stracenia, gdyby Kongres nie poparł prezydenta.

Stawką jest przywództwo prezydenta i wiarygodność amerykańska. Najgorsze byłoby teraz działanie niezdecydowane, gdyby się okazało, że Kongres jest bardzo podzielony, lub gdyby zdecydowanie zagłosował przeciwko (interwencji)

- mówił.

Były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego za prezydentury Jimmy'ego Cartera (1977-1981) nie szczędził jednak krytyki pod adresem Obamy i jego rządu za brak długoterminowej, "całościowej" strategii dla regionu Bliskiego Wschodu. W opinii Brzezińskiego polityka zagraniczna USA była dotychczas "doraźna", traktowała poszczególne części regionu osobno.

Mam nadzieję, że USA będą teraz działać zgodnie ze swymi zobowiązaniami, że Kongres wesprze prezydenta i zamkniemy rozdział dwóch lat bardzo nieodpowiedzialnego zachowania USA na arenie międzynarodowej

- oświadczył.

Jak podkreślił, USA muszą myśleć w dłuższej perspektywie i pracować na rzecz "międzynarodowej inicjatywy" nie tylko dla Syrii, ale też by uniknąć sytuacji, gdy brutalny konflikt pochłonie cały region Bliskiego Wschodu. Przekonywał, że w tych wysiłkach muszą brać udział u boku USA "nie tylko byłe mocarstwa kolonialne, jak Francja i Wielka Brytania", ale też "mocarstwa wschodnie, kraje azjatyckie, które są bardzo uzależnione od stabilnych dostaw ropy z tego regionu i bardzo niepokoją się tym, co się dzieje".

Zdaniem Brzezińskiego powodzenie takiej międzynarodowej inicjatywy wymaga też włączenia Rosji, "mimo jej agresywnego i obelżywego (pod adresem Zachodu) języka".

Musimy stworzyć sytuację, gdy to w interesie Rosjan będzie udział w większej międzynarodowej inicjatywie, aby określić zasady gry i rozwiązania problemów, które wykraczają poza Syrię

- powiedział.

Brzeziński uważa, że są warunki, by skłonić Rosję "do bardziej pozytywnego zachowania", "o ile będziemy potrafili wykorzystać je inteligentnie i będziemy mieć długoterminową strategię dla całego regionu".

Rosjanie nie chcą być wyizolowani i boją się o stabilność Kaukazu, dla (prezydenta Władimira) Putina stawką jest też zimowa olimpiada

- wymieniał.

Obama już zyskał poparcie sekretarza generalnego ONZ Ban Ki Muna. Ban Ki Mun postrzega decyzję Obamy, by zwrócić się do Kongresu o zgodę na interwencję w Syrii, "jako jeden z aspektów starań o szeroki międzynarodowy konsensus w kwestii środków (które mają zostać zastosowane) w odpowiedzi na każdy przypadek użycia broni chemicznej" - powiedział rzecznik sekretarza generalnego ONZ Martin Nesirky.

Podkreślił, że użycie broni chemicznej jest nie do przyjęcia bez względu na okoliczności, a ci, którzy się tego dopuszczają, nie powinni pozostać bezkarni.

Wszyscy sprawcy tak straszliwej zbrodni muszą być pociągnięci do odpowiedzialności

- zaakcentował.

Nesirky poinformował również, że Ban Ki Mun zwrócił się do szefa ekipy inspektorów ONZ ds. broni chemicznej Ake Sellstroema o przyspieszenie analizy próbek zebranych na miejscu ataku chemicznego w Syrii. Nie chciał powiedzieć, kiedy można oczekiwać wyników badań.

Syryjska koalicja opozycyjna wezwała z kolei Kongres USA do poparcia amerykańskiej akcji militarnej przeciwko reżimowi prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Przeciwnicy syryjskiego reżimu chcą też więcej broni.

Podkreślono, że amerykańscy kongresmani muszą jasno pokazać, iż każde użycie broni chemicznej będzie ukarane.

Dyktatury takie jak Iran i Korea Północna z uwagą obserwują, jak wolny świat odpowie na użycie przez reżim Asada broni chemicznej przeciwko narodowi syryjskiemu. Jeśli wolny świat nie odpowie na tak oburzające złamanie norm międzynarodowych, ośmieli to dyktatorów na całym świecie do pójścia za przykładem Asada

- głosi wydane w Stambule oświadczenie.

W ciągu ostatnich dwóch i pół roku demokratyczny świat oferował tylko kondolencje i obietnice, podczas gdy reżim Asada, wspierany przez sojuszników, takich jak Iran i Rosja, zajmował się zabijaniem demokratycznych nadziei Syrii. Syryjska koalicja uważa, że jakakolwiek akcja militarna (przeciwko reżimowi Asada) powinna być przeprowadzona w połączeniu z wysiłkami mającymi na celu uzbrojenie Wolnej Armii Syryjskiej. Będzie to miało żywotne znaczenie dla powstrzymania Asada i zakończenia rozlewu krwi

- podkreśliła syryjska koalicja opozycyjna.

Inne wezwanie skierował do świata reżim Asada. Damaszek wezwał Kongres USA do "okazania rozwagi" i zablokowania uderzenia w Syrię oraz określił prezydenta Baracka Obamę jako "niepewnego i zdezorientowanego".

W reakcji na decyzję prezydenta USA o ubieganie się o zgodę Kongresu na interwencję w Syrii, syryjski wiceminister spraw zagranicznych Fajsal Mekdad powiedział, że "prezydent Obama był wyraźnie niezdecydowany, rozczarowany i zdezorientowany, kiedy mówił wczoraj (...). Nikt, czy byłyby to prezydent Stanów Zjednoczonych czy którykolwiek inny prezydent, nie może uzasadniać niedającej się uzasadnić agresji".

Amerykańskie "zarzuty dotyczące użycia broni chemicznej przez Syrię nie mają żadnych podstaw" - oświadczył Mekdad.

Broń chemiczna została wykorzystana przez Al-Kaidę (...). Amerykański Kongres powinien wykazać się rozwagą

- dodał.

Damaszek oskarżył też Paryż, który utworzył z Waszyngtonem wspólny front w sprawie uderzenia na Syrię, nazywając Francję "nieodpowiedzialną" i twierdząc, że udziela "wsparcia" Al-Kaidzie.

W Syrii jest odpowiedzialny rząd, ale rząd w Paryżu jest nieodpowiedzialny (...) Francuscy politycy oszukali naród francuski i zachowywali się nieodpowiedzialnie. Sfałszowali fakty i wspierają takie organizacje jak Al-Kaida

- dodał.

Według Mekdada prezydent Francji Francois Hollande "i jego minister spraw zagranicznych oszukali naród francuski, by usprawiedliwić swoją błędną politykę w Syrii. Poniosą porażkę".

KL,PAP

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych