Od ponad tygodnia nie daje mi spokoju pytanie, dlaczego część mediów niemal przemilczała ogromnie ważne wydarzenie związane z ostatnimi ekshumacjami ofiar komunistycznej bezpieki na warszawskich Powązkach?
Gdyby miała toczyć się sprawa przeciwko części mediów oskarżonych o ucieczkę od wypełnienia swoich oczywistych powinności, byłby to prawdopodobnie proces poszlakowy. Bo mocnych, bezpośrednich dowodów na świadome bojkotowanie przez te media określonych faktów ważnych społecznie i politycznie, nie ma. Są za to pewne przesłanki do tego, aby spróbować odsłonić motywy przemilczania przez nie.
Jak już dziś wiadomo, w ostatniej dekadzie sierpnia udało się zidentyfikować dziewięciu bojowników powojennego podziemia niepodległościowego, zamordowanych bestialsko przez oficerów UB w latach 1948-1956. Wśród nich Zygmunta Szendzielarza pseud. „Łupaszka”. Mjr Szendzielarz w czasie drugiej wojny światowej był dowódcą 5 Brygady Wileńskiej AK. Jego żołnierze walczyli nie tylko z Niemcami, ale bronili mieszkających na Kresach Polaków przed bolszewickimi partyzantami i nadchodzącą Armią Czerwoną, odmawiając z nią jakiejkolwiek współpracy.
Kilka miesięcy po zakończeniu wojny ze wschodu przeniósł się z częścią swojej brygady na Pomorze i tam na terenach województw zachodniopomorskiego (w okolicach Koszalina i Słupska), gdańskiego i olsztyńskiego prowadził działalność dywersyjną. Komunistyczna propaganda przedstawiała go jako zdrajcę i jednego z największych wrogów ludowego państwa polskiego. W listopadzie 1950 roku Wojskowy sąd w Warszawie skazał „Łupaszkę” na wielokrotną karę śmierci. Po trzech miesiącach, 8 lutego 1951 r. wykonano wyrok w warszawskim więzieniu na Mokotowie. Miejsce jego pochówku do dnia ekshumacji nie było znane. „Łupaszka” przez dziesiątki lat był symbolem niezłomnej walki o niepodległą Polskę, jak prowadzili Żołnierze Wyklęci.
Teraz, po ponad 60 latach zostaje powoli przywracana pamięć o ludziach, którzy po II wojnie światowej, często z bronią w ręku, przeciwstawiali się sowietyzacji Polski. Okazuje się, że nie wszystkim środowiskom zależy na odzyskiwaniu tożsamości i narodowej pamięci.
Sytuacja przypomina stosunek wielu polityków, ale też niektórych mediów do IPN jako miejsca, gdzie przechowywane są materialne ślady naszej historii – bohaterskiej, ale i zdradzieckiej. Obsesyjna walka z IPN wynika z tego, że stanowi on zagrożenie dla wielu obecnych ludzi ze świecznika, których zdradzieckie kroki z przeszłości kryją archiwalne złoża Instytutu. Są one stałym zagrożeniem dla tych osób. Ale takim zagrożeniem dla wielu osób, ich bliskich, krewnych, ich potomków, mogą się okazać losy Polaków z okresu wczesnego PRL, którzy byli likwidowani przez aparat terroru komunistycznego, pospiesznie zagrzebywani w dołach, rzucani jeden na drugiego, a potem zasypywani w miejscach, gdzie następnie kładziono drogi, chodniki, po to by zatrzeć ślady, by już nikt nigdy ich nie odkopał. Wdeptywano ich w ziemię w podwójnym wymiarze – dosłownie, a potem jeszcze w okaleczanej historii, zamienianej w propagandę.
Przywracanie o nich pamięci, to także przywracanie pamięci o tych, którzy jako funkcjonariusze stalinowskiego terroru walczyli w tamtych czasach z bronią w ręku z bandytami antykomunistycznego podziemia i za skuteczność w tych bojach byli odznaczani. Którzy działali na froncie ideologicznym i zachęcali polską młodzież do poddańczego służenia bolszewickiej Rosji. Którzy w sfingowanych procesach skazywali niewinnych żołnierzy AK i WiN na śmierć. Więc po co wspominać o ekshumacji „Łupaszki”.
Tekst ukazał się na stronie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/165440-ucieczka-mediow-od-pamieci-okazuje-sie-ze-nie-wszystkim-srodowiskom-zalezy-na-odzyskiwaniu-tozsamosci-i-narodowej-pamieci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.