Niemiecki "gest przyjaźni". W ramach dobrego sąsiedztwa Nadrenia-Palatynat skazuje polski instytut w Darmstadt na bankructwo...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. deutsches polen institut.de
fot. deutsches polen institut.de

Oficjalny komunikat brzmi krótko:

W dniu 28.08.2013, na kilka godzin przed ogłoszeniem rządowego projektu budżetu Nadrenii-Palatynatu na lata 2014-2015 Niemiecki Instytut Spraw Polskich (Deutsches Polen-Institut) w Darmstadt został poinformowany o zamiarze całkowitego wycofania się tego landu ze współfinansowania Instytutu od 2015 r.

W praktyce może to oznaczać likwidację tej renomowanej, istniejącej od 1980 r. placówki. To kolejny dowód na osobliwe podejście Niemców do litery tzw. traktatu dobrosąsiedzkiego. Jak podkreśla zaskoczone szefostwo instytutu, jest on "jednym z filarów porozumienia. (...) Prezydenci Polski i Niemiec wielokrotnie podkreślali jego wyjątkowe znaczenie dla pojednania polsko-niemieckiego". I nie bez powodu. Niemiecki Instytut Spraw Polskich (Deutsches Polen-Institut) ma ogromny wkład w upowszechnianie polskiej literatury i historii, oraz szeroko pojętej wiedzy o naszym kraju, życiu społeczno-politycznym i kulturalnym. Dorobek DPI, to m.in. liczne publikacje przekładów literatury pięknej na język niemiecki w ramach tworzenia Biblioteki Polskiej, wydawanie opracowań z sesji naukowych, bibliografii i monografii na tematy polityczne, historyczne i społeczne, organizowanie sympozjów naukowych, przyznawanie stypendiów badawczych dla młodej kadry, inicjowanie i wspieranie konferencji, paneli dyskusyjnych itd. itp.

Nadrzędny cel instytutu w Darmstadt można sprowadzić do jednego zdania: kształtowanie i rozwijanie jak najlepszych stosunków niemiecko-polskich. Widać jednak władze Nadrenii-Palatynatu uznały, że między Polską i Niemcami wszystko układa się tak cudownie, że wiemy o sobie nawzajem już wszystko i tak bardzo się kochamy, iż istnienie DPI jest zbędne...

Postanowienie o wycofaniu dotacji oznacza bowiem stopniowe ograniczanie jego działalności, aż do wymuszonej z braku środków likwidacji. Dyrektor DPI prof. Dieter Bingen wezwał rząd Nadrenii-Palatynatu do zweryfikowania tej decyzji. Jaki skutek przyniosą jego apele? Czas pokaże. Jednakże już teraz nasuwa się niezbyt budujący wniosek, że w RFN polskość nie jest mile widziana.

Pozjednoczeniowy rozdział stosunków Niemiec z Polską zaczął się od fatalnego ustępstwa naszych ówczesnych negocjatorów "Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy", w którym zapisano istnienie oraz konieczność wspierania mniejszości niemieckiej w Polsce, oraz... obywateli polskiego pochodzenia w RFN. Tym samym zlikwidowano w Niemczech polską mniejszość, notabene zdelegalizowaną w III Rzeszy dopiero rok po wybuchu wojny. Skutki tej decyzji są fatalne: podczas, gdy mniejszość niemiecka korzysta w Polsce  różnorakich przywilejów i dofinansowania, w tym z obniżonego progu wyborczego, dzięki czemu ma swych przedstawicieli w Sejmie i administracji lokalnej, organizacje polonijne w RFN postawione zostały w pozycji żebraczej o każde euro na swą działalność. 22 lata od chwili zawarcia traktatu dobrosąsiedzkiego dysproporcje między środkami, jakie mają do dyspozycji polscy Niemcy i niemieccy Polacy są ogromne, a wszelki interwencje, z którymi de facto nie spieszono rządowi w Warszawie, kończą się na przyznawaniu pro forma jakiejś, mówiąc wprost, jałmużny...

Umawiające się strony będą urzeczywistniać i w pełni wykorzystywać umowę o utworzeniu i działalności instytutów kultury. (...) Będą w większej mierze popierać upowszechnianie literatury klasycznej  i współczesnej drugiego kraju zarówno w języku oryginału jak i w przekładzie

- zapisano w artykułach 24 i 25 układu z 1991r. Można rzec, jak w zakończeniu "Człowieka z żelaza" Andrzeja Wajdy, "to tylko papier"... Niestety, w przypadku problemów mniejszości polskiej w RFN nie jest to ekranowa fikcja, lecz przykra rzeczywistość. Choć traktat przewiduje obustronną opiekę nad środowiskami polskimi w Niemczech i odwrotnie, w tym wspieranie ich działalności kulturalnej, pielęgnowania tradycji i nauki języka, miejsc pamięci itp., sposób realizacji tego porozumienia wprawia w osłupienie. Krótko po zjednoczeniu RFN i NRD rozpoczęła się "reorganizacja" w niemieckich uczelniach wyższych, sprowadzająca się w praktyce do redukcji i stopniowego zamykania polonistyki na zaodrzańskich uczelniach. Dziś przyszła kolej na Niemiecki Instytut Spraw Polskich...

W kwestii formalnej, placówka ta powstała z inicjatywy Carla Dedeciusa, który był jej dyrektorem do 1999 r. Jego dorobek, to kilkadziesiąt antologii polskich pisarzy, 50-tomowa seria Polnische Bibliothek (od średniowiecza po literaturę współczesną), przekłady kilkuset poetów i prozaików, m.in. Adama Mickiewicza, Czesława Miłosza, Wisławy Szymborskiej, Tadeusza Różewicza, czy Zbigniewa Herberta, oraz siedmiotomowa "Panorama literatury polskiej XX wieku". Za ten imponujący dorobek Dedeciusowi przypięto parę odznaczeń, jego instytut posłużył parę razy do pochwalenia się przez polityków z obu stron Odry, jak to znakomicie rozwijają się nasze relacje i na tym, jak mawiają Rosjanie, "chwatit". Nie chodzi bynajmniej o to, czy ta placówka przetrwa, lecz że w ogóle znalazła się w sytuacji dziada proszalnego. A wszystko, oczywiście, w imię niemiecko-polskiej przyjaźni...

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych