Dorn: "Pan premier Tusk i pan wicepremier Rostowski są jak partia i Lenin: bliźnięta - bracia"

fot. PAP/Jakub Kamiński
fot. PAP/Jakub Kamiński

wPolityce.pl: - Panie marszałku, czy nie odnosi Pan wrażenia, że Platforma Obywatelska zaczyna się już na dobre rozpadać i tonąć?

Ludwik Dorn: - Nie, ja takiego wrażenia nie odnoszę. Mówimy tutaj o Platformie Obywatelskiej jako partii, pewnej strukturze. W takim przypadku nie odnoszę takiego wrażenia, że się rozpada, czy też tonie, bo to, co się dzieje , to tylko pewne odpryski. Natomiast faktycznie można stwierdzić, że zaczyna wyraźnie politycznie dryfować na niebezpiecznych wodach i przy niepomyślnym wietrze. A to jest jednak coś innego niż rozpad.

Dotychczasowa zasada konstrukcyjna tej partii, którą określiłem jako zorganizowanie w polityczną siłę ludzi bez właściwości - bo to jest ten trzon Platformy Obywatelskiej - traci swoją użyteczność pod wpływem nacisków rzeczywistości. I to jest jeden element politycznego dryfu i nie bardzo tu widać jakiś na to pomysł.

Po drugie nie widać też jakichś sygnałów, że jest koncepcja, związana z tym, co potocznie określa się jako jesienną rekonstrukcję rządu. W sytuacjach pogorszenia pozycji politycznej, rekonstrukcje rządu są pewnym zasobem politycznym do wykorzystania, dania nowego impulsu, uzyskania czasu lub oddechu. Ale to nie może być tak, że odbędzie się na to na zasadzie "Mucha ze sportu do transportu, Pypcia na budownictwo, a Nowaka z PAX-u do Śmaxu, a Maliniaka w maliny", że odwołam się do znanego skeczu.

Dotychczasowe rekonstrukcje rządu, zmiany w rządzie, po pierwsze realizowały pewne zamysły czy potrzeby premiera Tuska dotyczące wewnętrznej sytuacji w Platformie –przypadki  Schetyny, Gowina - a tutaj musiałoby to się łączyć z przedstawieniem nowego planu rządzenia na końcówkę rządów Donalda Tuska. A wydaje się, że sam premier nie ma tutaj pomysłu, a jak premier nie ma pomysłu, to w ogóle nie ma pomysłu.


- A czy w tym dryfie Platformy, nie widzi Pan analogii z upadkiem rządów Buzka czy Millera? Nawet, jak się okazało, mamy nową dziurę budżetową, taką, jaką miał AWS-owski minister finansów Jarosław Bauc... "Dziura Rostowskiego", to nie podobny gwóźdź do trumny Tuska i PO?

Tzw. "dziura Bauca" to był propagandowy pomysł Millera. Bo co to była 40-miliardowa"dziura Bauca"? To było zestawienie ministra finansów, który w toku pracy nad budżetem, zebrał potrzeby wydatkowe ministerstw, z dochodami państwa i możliwym do zaakceptowania poziomem deficytu budżetowego. W wyniku tego zestawienia Bauc stwierdził: "brakuje nam 40 mld zł - panowie, w ten sposób, to ja budżetu z Wami nie ułożę".

Zrobiła się z tego "dziura Bauca" - byt czysto wirtualny, znakomicie propagandowo rozegrany przez Millera.


- Ale dzisiaj mamy realną dziurę budżetową, "dziurę Rostowskiego"...

Dzisiaj mamy faktyczną dziurę. Ale pańskie pytanie dotyczy dwóch obszarów - finansów publicznych i  kondycji obozu władzy. Tu analogii z AWS-em nie ma, bo kiedy pojawiła się "dziura Bauca", to był rok wyborczy i to się nałożyło na daleko idący rozpad AWS-u, związany z przegraną kampanią prezydencką Mariana Krzaklewskiego, więc nie ma tu analogii.

A co do finansów publicznych, to przyszłość pokaże jakie będą tego konsekwencje polityczne, bo premier z ministrem Rostowskim zachowali się jak hazardzista w kasynie. Wczoraj minister Rostowski mówił: "No, pomyliłem się, ale wszyscy się pomylili", no to ja przypominam sobie dyskusję z jesieni zeszłego roku, gdzie zarówno prawie wszyscy eksperci pozarządowi, jak i znaczna część polityków opozycji, w tym ja, odwołując się do ekspertów mówiła, że to jest budżet "odleciany w kosmos", tzn. o tym, że konieczna będzie nowelizacja, było wiadomo już późną jesienią 2012.

Jednakże kryła się za tym ówczesna logika polityczna. Rząd przy poparciu swojego zaplecza parlamentarnego przegłosował budżet, o którym wiedział, że jest nierealny...


- Czyli świadomie kłamał?

Tak, wiedział, że będzie musiał zostać znowelizowany. Ale w tym była pewna logika polityczna, związana z przewidywanym biegiem procesów gospodarczych. Mianowicie, wtedy liczono na to, że zauważalne odbicie gospodarcze nastąpi w drugiej połowie obecnego roku i wprawdzie na jesieni trzeba będzie nowelizować budżet, ale będzie się to odbywać z fanfarami: "No tak, wiemy, tego, ale proszę, wskaźniki już ruszyły, przestało być źle, jeszcze 4 miesiące, a odczujecie, że jest lepiej, itd, itd."

To się posypało, bo w drugiej połowie 2013 roku mamy do czynienia nie z odbiciem, tylko z wygaszeniem tempa spowolnienia. A to jest jednak nie to samo. W związku z tym żywione są nadzieje, że w 2014 r., kiedy zacznie się maraton wyborczy, nastąpi zauważalna poprawa, jeśli chodzi o wskaźniki wzrostu gospodarczego.

W tej chwili nie ma mądrego, który by powiedział, jak będzie, bo to nastąpi albo nie. To jest zagrywka hazardowa i módlmy się, żeby to jednak nastąpiło i myślę, że na to też liczy premier.


- Ale czy zgodzi się Pan, że bez względu na to, czy Rostowski się pomylił, czy też świadomie nas okłamał, czy też zagrał w ruletkę, to w każdym z tych przypadków staje się on coraz cięższą kulą u nogi tego rządu i samego Tuska?

Myślę, że pan premier Tusk i pan wicepremier Rostowski są jak partia i Lenin: bliźnięta - bracia. Dlatego tego nie można rozpatrywać w kategorii kuli u nogi. Oni są zrośnięci i skazani na siebie do końca kadencji, jeśli nie wydarzy się naprawdę coś dramatycznego.


- Bez względu co minister Rostowski będzie robił i mówił? Jak Pan ocenia jego wystąpienie przy okazji nowelizacji budżetu i pokrzykiwanie na opozycję, że nie nadaje się nawet do roli opozycji?

Widać, że jest w trudnej sytuacji i być może to był przejaw utraty kontroli nad sobą, a być może chłodnego wyboru, że jak nie ma się argumentów, to trzeba nakrzyczeć, bo to jest lepsze niż nic.


- Ale właśnie w tym kontekście mówię, że staje się on kulą u nogi Tuska - jak nawet sympatyk PO ma mu wierzyć, kiedy zamiast polemizować wyzywa polemistów?

No tak, tylko to jest właśnie tak: albo ta kulka w ruletce w pierwszej połowie 2014 r. wypadnie na czerwone, albo wypadnie na czarne. Premier liczy, że wygra i wtedy nawet jeśli część to będzie pamiętała, to większość, przy odbiciu gospodarczym puści to mimo uszu: "nakłamał, to nakłamał, pooszukiwał, to pooszukiwał, ale zrobiło się trochę lepiej"...


- A czy Pana zdaniem, Platforma ma jeszcze szanse na odbicie sondażowe i powrót na miejsce lidera, czy też to już będzie zjazd po równi pochyłej, jak w przypadku AWS i SLD?

To zależy od tylu zmiennych i niewiadomych, że ja się uchylę od odpowiedzi na to pytanie. Odpowiedź na nie byłaby bardziej funkcją moich sympatii i antypatii i nadziei politycznych niż analizy rzeczywistości.


Rozmawiał Krzysztof Karwowski

 

 

-----------------------------------------------------------

-----------------------------------------------------------

Polecamy wSklepiku.pl:"Anatomia władzy"

autorzy:Michał Karnowski, Eryk Mistewicz

Anatomia władzy to pierwsza książka wideo w Polsce. Książka do czytania i oglądania przez telefon komórkowy. Obok tekstu znajdują się małe kwadraciki. To fotokody. Potrafi je czytać każda komórka. Wystarczy najechać obiektywem komórki na fotokod i wyświetlą się na ekranie telefonu materiały filmowe.

Anatomia władzy

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych