Odzyskać drogi do szkół. Jeszcze więcej policji na ulicach, przycięte drzewa, zamalowane graffiti

W niektórych dzielnicach Chicago – zwłaszcza na południu i zachodzie – droga do szkoły podstawowej czy średniej nie była łatwa. Można było zarobić kulę, często zupełnie przypadkowo. Władze miasta postanowiły w końcu to zmienić.

Program nazywa się „Safe Passage” czyli „bezpieczna przejście”. W tym wypadku chodzi o bezpieczną drogę do szkół na południu i zachodzie miasta, w rejonach zamieszkanych głównie przez ludność czarnoskórą a toczonych przez biedę, przestępczość oraz walki ulicznych gangów sprzedających narkotyki. Rozpoczął się w 2009 r., po tym jak zakatowano na śmierć 16-letniego Derriona Alberta w drodze ze szkoły średniej. Jego winą było to, że wracał do domu ze szkoły przez teren gangu ulicznego, który uznał go za „obcego”.

W tym roku program stał się oczkiem w głowie władz miejskich. To konieczność po zamknięciu – ze względu na oszczędności – ponad 50 szkół publicznych w Chicago. W efekcie 13 tys. (z 403 tys. w całym mieście) uczniów ruszyła w poniedziałek do nowych szkół (rok szkolny rozpoczął się tydzień wcześniej, bo nauczyciele musieli odpracować dni, które opuścili na skutek zeszłorocznego strajku. Protest trwał łącznie dziewięć dni, a część odrobiono jeszcze w zeszłym roku). Dzieci i młodzież muszą przechodzić przez tereny opanowane przez rywalizujące ze sobą gangi uliczne, co wiąże się często z niebezpieczeństwem napadu bądź znalezienia się na linii ognia w czasie gangsterskich porachunków.

Aby odstraszyć ewentualnych napastników, wzmocniono policyjne siły w wyznaczonych rejonach miasta. To część działań policji, która w ramach lepszej walki z przestępczością, wytypowała 21 rejonów najbardziej zagrożonych przestępczością. Następnie miejsca te zostały „nasycone” policyjnymi patrolami, także w cywilu. W ramach programu „nasycania” w nocy miejsca te patroluje dodatkowych 400 policjantów, pracujących w nadgodzinach. Efekty? Już widać drastyczną obniżkę liczby strzelanin i morderstw. W zeszłym roku na ulicach Chicago zamordowano na ulicach ponad 500 osób. W tym, jak do tej pory 266 – co stanowi  26 proc. spadek.

Ale wydaje się, że władze miasta wyciągnęły wnioski z sukcesów metody „wybitych szyb” w Nowym Jorku, polegającej na próbie eliminacji zachowań sprzyjających nieporządkowi społecznemu (ostatecznie szef departamentu policji Garry McCarthy pracował wcześniej w nowojorskiej policji). Dlatego oprócz działań policyjnych, wdrożono kosztujący miasto ponad 15 mln dolarów plan.

Każdego dnia 1,2 tys. ludzi w odblaskowych kamizelkach, uzbrojonych tylko w walkie-talkie stoi na trasach do szkół. Do tego zachęcono rodziców i wolontariuszy, aby prowadzili dzieci. Ale zgodnie z metodą „wybitych szyb” postanowiono uprzątnąć dojścia do szkół publicznych. Władze miejskie wyburzyły 41 opuszczonych ruder, które według obserwacji policji, służą gangom ulicznym jako kryjówki broni i narkotyków. Przycięto prawie 5 tys. drzew oraz usunięto prawie 3 tys. graffiti, które często wyznaczają granice terytoriów opanowanych przez gangi. Wreszcie naprawiono wszystkie miejskie latarnie. Cel działań jest zawsze ten sam: odzyskanie terenu opanowanego dotychczas przez siły społecznego nieporządku.

Program „Safe Passage” to oczko w głowie burmistrza Rahma Emanuela, który z walki z przestępczością chce uczynić główny punkt kampanii reelekcyjnej.

Ulice po których nasze dzieci chodzą do szkół, należą do nas, do naszych rodzin a nie do ulicznych gangsterów

– rzucił burmistrz, który zdaje sobie sprawę, że brak postępu w walce z przestępczością, może go pogrążyć politycznie. Jak na razie, według raportów policji, w pierwszych dniach nowego roku szkolnego na 92 trasach objętych programem „Safe Passage” nie zanotowano żadnych incydentów.