Kanclerz Niemiec Angela Merkel przekonywała prezydenta Rosji Władimira Putina do wykorzystania rozmów w Radzie Bezpieczeństwa ONZ do uzgodnienia szybkiej i jednomyślnej reakcji na atak z użyciem broni chemicznej w Syrii.
Rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert poinformował po rozmowie, że Merkel potwierdziła swoje stanowisko, zgodnie z którym będący pogwałceniem praw człowieka atak za pomocą środków chemicznych przeciwko ludności cywilnej w Syrii wymaga międzynarodowej reakcji.
Obaj politycy zgodzili się co do tego, że kwestią użycia broni chemicznej w Syrii musi zająć się Organizacja Narodów Zjednoczonych. Merkel i Putin uznali też zgodnie, że konflikt w Syrii można rozwiązać tylko politycznie i że należy kontynuować wysiłki zmierzające do zorganizowania międzynarodowej konferencji w sprawie Syrii, Genewa 2. Merkel wyraziła ponadto nadzieję na szybkie zakończenie pracy oenzetowskich inspektorów i bezzwłoczne sporządzenie przez nich raportu, co pozwoli Radzie Bezpieczeństwa "stanąć na wysokości zadania w obliczu tego strasznego przestępstwa".
Podjęcia przez Merkel mediacji w Moskwie w celu skłonienia Putina do zmiany stanowiska w sprawie Syrii domagali się przed południem liderzy opozycyjnej SPD.
Klucz do zakończenia przemocy w Syrii znajduje się w Rosji. Szefowa rządu musi udać się natychmiast do Moskwy, by przekonać Putina, że jego polityka wobec Syrii ma fatalne skutki
- powiedział szef SPD Sigmar Gabriel w telewizji ARD.
Wcześniej Angela Merkel omówiła sprawę Syrii z prezydentem Francji Francois'a Hollande'm zgodzili się podczas czwartkowej rozmowy telefonicznej, że należy odpowiedzieć na atak chemiczny w Syrii, który był pogwałceniem praw człowieka - głosi komunikat służb prasowych Merkel.
Obydwoje liczą na szybkie zakończenie misji ONZ prowadzącej śledztwo (w sprawie ataku chemicznego) i natychmiastowe przedstawienie Radzie Bezpieczeństwa ONZ jego wyników, aby Rada mogła odpowiedzialnie zareagować na tak potworną zbrodnię
- ogłosiły służby prasowe rządu Niemiec.
Na temat kwestii syryjskiej niemiecka kanclerz rozmawiała także z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem; również po tej konsultacji rząd Niemiec poinformował, że przywódcy "zgodzili się, iż rząd Syrii powinien ponieść konsekwencje ataku z użyciem broni chemicznej".
Berlin potępił już wcześniej użycie broni chemicznej przez reżim Asada i zagroził mu konsekwencjami, ale niemiecki rząd unika wszelkich wiążących deklaracji. Kwestia udziału Niemiec w ewentualnej interwencji zbrojnej pozostaje otwarta.
Sytuacja Angeli Merkel jest trudna, bowiem czekają ją wybory. Do rangi stałej zasady w Niemczech należy to, że zgoda na nową interwencję Bundeswehry za granicą prowadzi do straty głosów.
Zastrzeżenia Niemców wobec wszystkiego co pachnie wojskiem są powszechnie znane
- napisała agencja dpa.
Do podjęcia kroków przeciwko reżimowi Asada nawołują bardzo zdecydowanie USA, Wielka Brytania i Francja. Sprzeciwiają się jej natomiast Rosja i Chiny. Na razie trwa przeciąganie liny.
Tymczasem prezydent USA Barack Obama powiedział, że uderzenie militarne na Syrię leży w interesie Amerykanów. Jednak pojawiły się sygnały, że ewentualna akcja wojskowa opóźni się co najmniej o kilka dni - pisze z Waszyngtonu agencja Reuters.
Obama stara się przekonać amerykańską opinię publiczną do interwencji w Syrii, podkreślając, że będzie to służyć interesom bezpieczeństwa narodowego USA. Powiedział wprawdzie, ze nie podjął jeszcze decyzji o akcji militarnej, ale - jak pisze Reuters - raczej nie pozostawił wątpliwości co do tego, że nie chodzi o to, czy karać Syrię za ataki z użyciem gazów bojowych, ale o to, kiedy to zrobić.
Reuters wyraża opinię, że wpływ na termin ewentualnej operacji przeciwko Syrii może też mieć szczyt G20, który rozpoczyna się w przyszłym tygodniu w Rosji. Niektórzy analitycy sądzą, że przywódcy państw zachodnich mogą do tego czasu wstrzymać się z akcją militarną.
Opóźnienie ewentualnego amerykańskiego uderzenia na Syrię - z Francją i Wielką Brytanią, albo bez nich - wydaje się obecnie prawdopodobne do czasu zakończenia szczytu G20 w dniach 5-6 września
- uważa japońska firma Nomura (consulting i usługi finansowe).
Associated Press zaznacza, powołując się na anonimowych przedstawicieli służb specjalnych USA, że informacje wywiadu, łączące Baszara el-Asada i jego najbliższych współpracowników z atakiem chemicznym na przedmieściu Damaszku, nie są pewne. Nie wiadomo bowiem, kto kontroluje niektóre z syryjskich składów broni chemicznej. Są też wątpliwości, czy to Asad wydał rozkaz tego ataku, w którym zginęło co najmniej kilkaset osób.
AP odnotowuje m.in., że wywiad amerykański nie jest w stanie dokładnie określić lokalizacji składów broni chemicznej reżimu Asada. Nie wyklucza się, że w ostatnich dniach broń ta mogła zostać przeniesiona w inne miejsca. Ten brak pewności oznacza, że amerykańskie pociski manewrujące Tomahawk, mające sparaliżować infrastrukturę militarną syryjskiego reżimu, mogłyby uderzyć w składy broni chemicznej.
Agencja wskazuje, powołując się "wysokiego rangą przedstawiciela wywiadu USA i trzech innych przedstawicieli władz Stanów Zjednoczonych, którzy zapoznali się z udostępnionymi przez Biały Dom materiałami wywiadowczymi", że w ciągu minionych sześciu miesięcy USA i ich sojusznicy stracili rozeznanie w tym, kto kontroluje niektóre składy broni chemicznej w Syrii.
Podstawowym pytaniem dotyczącym Syrii i jej przyszłości jest to, czy państwa Zachodu zorganizują interwencję bez zgody ONZ. Rząd Wielkiej Brytanii opublikował opinię swoich ekspertów prawnych na temat możliwości podjęcia interwencji militarnej w Syrii oraz część danych wywiadu dotyczących użycia broni chemicznej przez reżim prezydenta Baszara el-Asada.
W opinii doradców brytyjskiego rządu ma on prawo podjąć interwencję wojskową przeciwko reżimowi w Damaszku nawet jeśli Rada Bezpieczeństwa ONZ nie poprze takiego planu. Downing Street udostępniło też opinii publicznej materiały brytyjskiego wywiadu dotyczące ataku chemicznego, do którego doszło 21 sierpnia na przedmieściach syryjskiej stolicy. Z informacji tych wynika, że nie ulega wątpliwości, iż atak taki miał miejsce oraz jest "wysoce prawdopodobne", że stał za nim reżim Asada.
Jeżeli nie będzie możliwe podjęcie operacji wojskowej pod auspicjami RB ONZ, "Zjednoczone Królestwo nadal będzie mogło, w zgodzie z prawem międzynarodowym podjąć wyjątkowe środki, aby zmniejszyć rozmiary katastrofy humanitarnej w Syrii" - głosi opinia prawników.
W takich okolicznościach interwencja militarna, obliczona na uderzenie w określone cele z zamiarem (...) zapobieżenia dalszym takim atakom byłaby konieczna, proporcjonalna, a zatem uzasadniona z punktu widzenia prawa
- brzmi rekomendacja ekspertów.
Z udostępnionego opinii publicznej listu przewodniczącego brytyjskiego Połączonego Komitetu Wywiadu wynika, że "nie ma innych prawdopodobnych, alternatywnych scenariuszy" niż ten, że za atakiem chemicznym stoi reżim Asada.
Wywiad Wielkiej Brytanii posiada "coraz liczniejsze dane, na poparcie oceny sytuacji, według której to reżim jest odpowiedzialny za ataki i że zostały one przeprowadzone po to, by wyprzeć opozycję ze strategicznych okolic Damaszku" - głosi list szefa służb wywiadowczych.
Oba dokumenty - opinię prawną i ocenę wywiadu - udostępniono przed czwartkową debatą w Izbie Gmin w sprawie sytuacji w Syrii. Opozycyjna Partia Pracy daje do zrozumienia, że nie poprze nawet bardzo złagodzonej wersji rządowych planów wobec reżimu w Damaszku - pisze Associated Press.
Sprawę ewentualnej interwencji w Syrii omawiał również szef polskiego MSZ, Radosław Sikorski. W czasie spotkania z ministerm spraw zagranicznych Francji Laurentem Fabiusem. Jednak sprawa Syrii była jedynie tematem pobocznym. Polska bowiem nie interesuje się tym tematem, z góry wykluczając możliwość wzięcia udziału w interwencji w Syrii.
Rzecznik MSZ Marcin Bosacki zaznaczył, że kwestia Syrii nie była głównym tematem środowej rozmowy ministrów, którzy jednak wymienili się poglądami na tematy syryjskie.
Ministrowie zgodnie potępili prawdopodobne użycie broni chemicznej w tym kraju oraz zgodzili się, że ta sprawa wymaga wspólnego wyjaśnienia
- powiedział rzecznik resortu spraw zagranicznych.
Dopytywany, Bosacki powiedział, że obaj ministrowie wymienili się też stanowiskami na temat możliwej interwencji międzynarodowej w Syrii.
Po środowej wypowiedzi premiera Tuska nasze stanowisko nie było zaskoczeniem dla strony francuskiej
- zaznaczył Bosacki.
Premier Donald Tusk oświadczył jednak, że Polska nie przewiduje uczestnictwa w żadnym typie interwencji w Syrii. Według niego, atak zbrojny w Syrii nie może przynieść pożądanych efektów, a za takie uważa zatrzymanie fali zbrodni na terenie tego kraju.
Rozmawiałem z ministrem (spraw zagranicznych Radosławem) Sikorskim i prosiłem, żeby przekazał informację (naszym) partnerom, że Polska nie przewiduje uczestnictwa w żadnym typie interwencji w Syrii
- powiedział premier.
Jak widać cały świat rozważa, co począć w Syrii. W tym czasie Polska - ustami najważniejszych polskich polityków - mówi, że ją aktywność w tej sprawie nie interesuje.
KL,PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/165237-kto-kogo-przekona-dyskusja-o-interwencji-w-syrii-trwa-eksperci-z-londynu-wskazuja-ze-operacja-mozliwa-jest-bez-zgody-onz
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.